Jay Kay, lider popularnej angielskiej grupy Jamiroquai, zapowiada, że opuszcza swą londyńską posiadłość, aby na rok zaszyć się w Szkocji. Razem z zespołem będzie tam pracował nad materiałem na nową płytę.
"To dosłownie stara stodoła, stojąca w ustronnym zakątku Szkocji" - tak wokalista opisuje wart ćwierć miliona dolarów budynek, znajdujący się w miejscowości Wester Ross. "Chcę się tam zamknąć razem z moim zespołem i przez rok wyłącznie tworzyć muzykę. Wydawałem albumy na zamówienie co dwa lata, co zabijało we mnie kreatywność" - twierdzi Jay Kay. Przy okazji wyznaje, że jest już zmęczony dotychczasowym trybem życia. "W życiu jest wiele różnych rzeczy poza muzyką. Potrzebuję czasu dla siebie, chcę się ustatkować i mieć dzieci" - mówi gwiazdor znany z upodobania do imprez i superszybkich samochodów. Dodaje, że często nie jest zachwycony tym, co pisze o nim prasa. "Kiedyś przystanąłem, aby dać autograf fanowi. Kiedy oddawałem mu długopis, upadł mi i niechcący na niego nadepnąłem. Następnego dnia gazety napisały: Rozzłoszczony Jay Kay podeptał długopis swojego fana " - wspomina rozżalony wokalista.
Wiadomość pochodzi z serwisu Interia.pl