Premiera nowego albumu Strange Pop "Urban Legends"

Ten tekst przeczytasz w ok. 3 minuty
Premiera nowego albumu Strange Pop  Urban Legends
 fot. mat. prasowe Inf. prasowa

Strange Pop przypomina o sobie nową, trzecią już płytą. Po bardzo udanym przyjęciu pierwszych dwóch albumów: "Ten Years Gone" (2022) i "1979-1982"(2023) zespół powraca z maksymalnie świeżym materiałem, który z jednej strony przypomina stylistycznie to, do czego słuchacze przyzwyczaili się do tej pory, z drugiej strony eksploruje zupełnie nowe rejony. W kontekście gatunkowym jest wręcz rewolucyjnie. Nikt bowiem wcześniej, w tak naturalny sposób, nie łączył art rocka z czarną muzyką.


W warstwie tekstowej album spaja dość otwarta, płynna i bardzo ogólna koncepcja. Liryki stanowią wiadomość podmiotu lirycznego do samego siebie sprzed lat. Nie są to jednak bezczelne wskazówki dotyczące tego, jak żyć. Przesłanie wędruje bardziej w kierunku dialogu z naszą młodszą wersją, próbą zrozumienia motywów i zachowań z przeszłości.A dlaczego miasto stanowi w warstwie koncepcyjnej rodzaj wspólnego mianownika? Dlaczego "Urban Legends"?

Od dawna fascynuje mnie przede wszystkim natura i z typowym miastem mam coraz mniej wspólnego, od ponad dwóch dekad funkcjonując na jego obrzeżach. Jednak był taki okres w moim życiu, kiedy metropolia wciągała mnie i pozwalała nie czuć się samotnie. "Urban Legends" to nie tylko list do samego siebie z przeszłości, ale również hołd dla czasów, kiedy wiodłem dynamiczny tryb życia wśród neonów, hałasu, energii i ulicznego zgiełku. Bywało, że wracałem nocnym autobusem do domu, a potem do świtu komponowałem muzykę i pisałem wiersze. To były niezwykle inspirujące lata. Warstwa liryczna, wraz ze swoim ogólnym przesłaniem, odwołuje się do tamtych czasów, a zatem także do mojej wrażliwości z tamtych czasów. Stąd właśnie taki tytuł płyty. Skoro tak to dlaczego "Urban Legends", a nie np. "Urban Memories"? Nawet jeśli wydaje nam się, że mamy doskonałą pamięć, wiele z rzeczy, które zachowujemy w głowie zniekształca się z upływem lat i staje się czymś na kształt legendy. A, że wspomnienia z wyżej wspomnianego okresu wiążą się dla mnie z tkanką miejską, postanowiłem nazwać trzeci album Strange Pop właśnie "Urban Legends" - mówi Michał Dziadosz

Pod względem realizacyjnym Strange Pop mocno trzyma się obranego kursu. Formuła muzyki w pełni naturalnej, przy minimalnym użyciu współcześnie dostępnych środków nadal jest żywa. Aranżacje zamykają się zwykle w szesnastu ścieżkach, a brzmienia pozostają w pełni analogowe. Tym razem jednak koncepcja poszła jeszcze dalej. Płyta "Urban Legends" nie została poddana masteringowi. Takie założenie przyświecało materiałowi od początku. Dlatego też miksy trwały wiele miesięcy i były testowane na skrajnie różnych sprzętach. Dlatego też dźwięki zawarte na "Urban Legends" są tak organiczne, bliskie i żywe. Czasem zdają się aż wychodzić z głośników.

W warstwie muzycznej Strange Pop pozostaje sobą, choć zdecydowanie zmienia kąt na kompasie. Od samego początku projekt należał do tych poszukających, nawet jeżeli zaczynał od dobrze sprawdzonej formuły rocka progresywnego z lat siedemdziesiątych. Tym razem to nadal art rock, ale ze szczerym otwarciem na muzykę miejską. Szczególnie na soul. Mroczny soul dla mrocznych dusz...

REKLAMA
Tool News

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 20.03.2024   Inf. prasowa   fot. mat. prasowe

Premiera płyty Marcina Wargockiego "Droga"

"Back to Black. Historia Amy Winehouse": przedsprzedaż ścieżki dźwiękowej

CZYTAJ RÓWNIEŻ
NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć