Tulia: „Zdałyśmy sobie sprawę, że słuchacze myślą czasem inaczej niż my… ”

Ten tekst przeczytasz w ok. 12 minut
Tulia: „Zdałyśmy sobie sprawę, że słuchacze myślą czasem inaczej niż my… ”
 fot. Magda Cichecka Kindla Music

Rozmowa z zespołem Tulią – zwyciężczyniami konkursu „Premier” podczas 55. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu (2018), zdobywczyniami nagrody Akademii Fonograficznej „Fryderyk” za fonograficzny debiut roku (2019) oraz reprezentantkami Polski w 64. Konkursie Piosenki Eurowizji (2019).

Wasz nowy album nosi tytuł "Półmrok". Skąd się wziął pomysł na taki tytuł? Brałyście pod uwagę inne warianty?

To po prostu był taki strzał w dziesiątkę. W związku z tym, że cała płyta jest opowieścią o relacji dwojga ludzi, która zmienia się i przechodzi z mroku w radość, pozytywne nastawienie i akceptację całej sytuacji, starałyśmy się wymyślić coś pomiędzy tym. No i wyszedł nam właśnie PÓŁMROK. W zasadzie jednogłośnie. Była to taka szybka akcja – wymyślenie, połącznie tego z naturą. Patrzyłyśmy też na to jakie są tytuły piosenek, o czym one opowiadają, z czym nam się kojarzy cały anturaż. Zastanawiałyśmy się na początku nad „Mrokiem”, ale stwierdziliśmy (cały zespół), że ta cała płyta nie jest jednak aż tak mroczna, ponieważ ma jasny koniec i szczerze to szukałyśmy jakiś synonimów czy po prostu podobnych znaczeń i wyskoczył nam „Półmrok”, a jak już wyskoczył to wiedzieliśmy, że to jest już to.

Tym bardziej, że tytuły waszych utworów na płycie mają wiele wspólnego z naturą, chociażby „Burza”, która po pierwszym wysłuchaniu waszego nowego wydawnictwa najbardziej przypadła mi do gustu, ze względu na pozytywne przesłanie, pomimo, mogłoby się wydawać, nieco zatrważającego tytułu.

Dokładnie. Jakby się właśnie dłużej zastanowić to w „Burzy”, pomimo tego że jest to raczej jeden z tych bardziej mrocznych utworów, to jednak ten półmrok tam panuje. Jest tam gdzieś ten mroczny klimat czy zła sytuacja, ale jest też nadzieja i wołanie o walkę.

Po raz kolejny współpracowałyście z takimi osobami jak Sonia Krasny i Nadia Dalin oraz Marcin Kindla. Co jest przyczyną, że postanowiłyście ponownie im zaufać i nawiązać współpracę? Nie chciałyście z nowym wydawnictwem popracować z nowym zespołem tekściarskim czy producenckim?

Najpierw robiłyśmy covery i już od samego początku wszyscy, którzy tworzymy nasz zespół, wiedzieliśmy, że mamy jeszcze dużo do zrobienia razem i że nasza współpraca nie może się jeszcze zakończyć. To się tak mówi potocznie, że jest to taka zwycięska drużyna i to się sprawdza. Między nami w zasadzie jest wzajemność i zależność – my bez tej drugiej strony i ta druga strona bez nas po prostu nie funkcjonuje. Wszyscy razem działamy jako Tulia. Same bez nich nie zrobiłybyśmy tej płyty. Poza tym, Marcin Kindla jest z nami od początku naszej działalności, również jako nasz manager. Spotkaliśmy się wszyscy razem w dobrym momencie i tak już zostało. Rozumiemy się.

Czyli można powiedzieć, że jest pomiędzy wami zaufanie, które skutkuje tworzeniem coraz lepszych piosenek i projektów muzycznych?

Tak. Zaufanie, ale także porozumienie między nami wszystkimi.

Tracklista waszego „Półmroku” składa się z 12 utworów, z których aż 10 to jednowyrazowe tytuły. Jest to jakieś zamierzone działanie czy raczej kwestia przypadku?

Chyba wyszło to tak naturalnie, w trakcie tworzenia albumu. Ale jakiś zamiar był w tym na pewno. Nasze pierwsze rozmowy i dyskusje na ten temat miały miejsce w trasie, w busie. Bardzo długo pracowałyśmy nad tą płytą, też ze względu na przekładanie terminu, uwarunkowane sytuacją panującą w naszym kraju i na całym świecie, ale właściwie wszystkie ważne ustalenia rzeczywiście działy się w trasie. Tak to sobie wymyśliłyśmy, że te tytuły będą jednowyrazowe, a tym samym bardzo naturalne i powiązane z tematyką piosenek. Stąd też m.in. „Rzeka” czy wspomniana już wcześniej „Burza”. Chciałyśmy, i w zasadzie tak wyszło, że to wszystko jest tak silnie związane z naturą. Ponadto, związane jest to też z człowiekiem i jego egzystowaniem na świecie, tak jak i ta płyta. W naszym odczuciu użycie jednowyrazowych tytułów jeszcze bardziej to podkreśla. Co więcej, zwracamy uwagę na szczegóły w naszej pracy.

Poprzednik „Półmroku”, czyli album o tytule „Tulia” z 2018 roku zyskał status Platynowej płyty. Czy podczas procesu tworzenia nowego materiału na płytę była w waszych głowach myśl, że fajnie byłoby to powtórzyć, albo i nawet to przebić, czy po prostu skupiłyście się na tym, aby stworzyć coś, co wam się spodoba, zostawiając temat sukcesu komercyjnego gdzieś tam z boku, na dalszym planie?

Nigdy nie patrzymy na sukces. Mamy też komfortową sytuację, że Marcin wierzy w nas i w to, co robimy, przez co nie musimy się stresować takimi rzeczami. Dlatego też, nie staramy się usilnie trafić w czyjeś gusta, a właśnie tworzyć to, co wszyscy czujemy i to nam fajnie wychodzi. Mówi się też przecież, że druga płyta dla artysty jest swego rodzaju sprawdzianem, bo jeśli pierwsza się spodoba, no tu już jednak słuchacze wymagają czegoś konkretnego od artysty. I teraz pytanie, czy ta druga płyta spełni, przerośnie czy nie do końca spełni oczekiwania, więc szczerze mówiąc stresujemy się trochę samym odbiorem. Najważniejsze jednak jest dla nas to, czy słuchaczom, którzy nas poznali już przy pierwszym albumie, spodoba się całość naszej historii. Liczymy na to, że „Półmrok” zauroczy także tych słuchaczy, którzy nas jeszcze nie poznali. Jednocześnie nie stawiamy sobie żadnej poprzeczki, że musi koniecznie uzyskać platynę. Oczywiście bardzo byśmy tego chcieli i sobie tego życzymy, aczkolwiek nie jest to dla nas najważniejsze. To wszystko tworzymy po to, aby pokazać co czujemy i, być może, sprawić, że ktoś się z tym utożsami. Cały team pracuje na to, aby było to piękne, a niekoniecznie opłacalne. I to nam się podoba!

Jak już wielokrotnie wspomniałem w trakcie naszego spotkania, „Burza” jest kompozycją, która zrobiła na mnie dobre wrażenie. Stąd też zastanawia mnie, jaka z tych 12 piosenek jest najbliższa sercu każdej z was. Jak to u was wygląda?

Ciężko wybrać jedną, ponieważ każda jest dla nas ważna i niesie ze sobą osobliwy przekaz. Pomimo tego, że cała ta opowieść dotyczy konkretnej relacji znanych nam dwojga ludzi to my też się z tym utożsamiamy w pewien sposób. One są tak uniwersalne i wzięte z życia, co powoduje, że wszystkie znajdujemy w każdej z nich sens. Wszystkie są piękne na swój sposób, mimo że różnią się klimatem i tekstem. Wielokrotnie przekonałyśmy się, że każdy może inaczej je interpretować, nawet jeśli są one pisane i śpiewane z myślą o czymś konkretnym. Zdałyśmy sobie sprawę, że słuchacze myślą czasem inaczej niż my.

Przyzwyczaiłyście wszystkich, że co jakiś coverujecie któryś z polskich bądź światowych przebojów? Tym razem padło na zespół Myslovitz i ich „Długość dźwięku samotności", który zna każdy - nawet ten który nie interesuje się polska sceną muzyczną. Dlaczego akurat postawiłyście na tę kompozycję? Czy każdy z waszych coverowych wyborów to ujawienie fanom i krytykom muzycznym waszych muzycznych inspiracji?

Tak, dokładnie. Ten utwór brałyśmy pod uwagę już przy realizacji pierwszej płyty i on tak naprawdę wypadł w ostatniej chwili przed nagraniami. To było tak, że jadąc busem na jakieś występy stwierdziłyśmy, że musimy nagrać w końcu ten cover. Warto też dodać, że przy wyborze tych piosenek na tę pierwszą płytę coverową było wiele fajnych propozycji i niektóre musiałyśmy niestety odrzucić. Patrząc z perspektywy czasu, no tak musiało po prostu wyjść. Jesteśmy zauroczone ogólnie całą twórczością Myslovitz. „Długość dźwięku samotności” jest tak ponadczasowa i uniwersalna, że tak jak już powiedziałeś, nawet jeśli ktoś nie interesuje się polską muzyką to na pewno zna ten numer. Z racji tego, że musiałyśmy już kilkukrotnie przekładać premierę naszej płyty, postanowiłyśmy sprawić niespodziankę naszym fanom, właśnie w postaci tego coveru. Pierwotnie nie chciałyśmy go zawierać w naszym drugim wydawnictwie, ale już kiedy opublikowaliśmy ten utwór i wisiał on już przez jakiś czas w sieci, to stwierdziłyśmy, że szkoda by go było nie zawrzeć ostatecznie na płycie. Już później, mając wstępnie ułożony rozkład utworów na płycie, uznałyśmy, że ten numer idealnie pasuje na jej sam koniec jako bonus track, jako że idealnie dopełnia on tę historię, która w „Półmroku” jest opisywana. Tak samo jest zresztą z „Fire of Love (Pali się)”, czyli eurowizyjną wersją „Pali się”, która także jest bonusem. Po pierwsze, chciałyśmy zrobić niespodziankę dla fanów eurowizyjnych i słuchaczy, którym ta piosenka się spodobała, ale również dla samych siebie, bo przecież nie była ona wcześniej w ogóle wyprodukowana i wydana na żaden z nośników. Rozmawiając w nocy przed premierą przekonałyśmy się, że umiejscowienie „Fire of Love (Pali się)” na końcu tracklisty jest kolejnym pasującym puzzlem, gdyż tam pojawia się ta jasność. Dzięki temu powstała właśnie piękna całość!

Mówiąc o utworze „Fire of Love (Pali się)” wyprzedziłyście znowu moje kolejne pytanie, dotyczące Eurowizji, co z pewnością nie jest dla was żadnym zaskoczeniem, gdyż temat waszego udziału w tym konkursie wciąż w wielu rozmowach się pojawia (śmiech przyp.red).

Do tego w zasadzie przywykłyśmy i lubimy o tym już mówić. Każdy z artystów biorących udział w Eurowizji, nawet 25 lat temu, mówi że jak się już raz wejdzie w ten świat, no to już się stamtąd nie wychodzi. W każdym razie lubimy o tym rozmawiać właśnie przy okazji, kiedy odbywa się Eurowizja. Kiedy jesteśmy o to pytane, to rzeczywiście jest co wspominać, chociaż były momenty, w których miałyśmy dosyć tych pytań, ze względu na to, że nie były zadawane w czasie Eurowizji. Był to piękny czas. Wszystkie chwile, poznane osoby – to zostanie już z nami na dobre. Eurowizja to dla nas temat rzeka.

Jesteśmy w przededniu finału 65. Konkursu Piosenki Eurowizji. Czy wy śledzicie dalej ten konkurs?

Tulia (Biczak) jest mega fanką, mogłaby być już jakimś ekspertem. My (Patrycja i Dominika) z kolei  zapoznajemy się z piosenkami raczej dopiero przy okazji, kiedy zbliża się konkurs Eurowizji. Zawsze kibicujemy osobie reprezentującej Polskę, trzymamy kciuki i staramy się wspierać najbardziej jak tylko potrafimy. Dla mnie (Tulia) jest to kalendarz całoroczny. No, mówię właśnie, Tulia się tak zaangażowała, że śledzi te wszystkie preselekcje, kto wybrał kogo, kto jest faworytem (śmiech). Zna te wszystkie smaczki i szczerze mówiąc fajnie, że znalazła coś, co ją zainteresowało i co tak bardzo polubiła. Dzięki temu my nie musimy tego śledzić, bo ona nas o wszystkim informuje (śmiech).

Ostatnio się przecież zwolniła rola komentatora, wprawdzie już została obsadzona, ale skoro dowiedziałem się takich rzeczy, no to może Tulio w przyszłym roku pokusisz się o skomentowanie tego konkursu, dlaczego nie? (śmiech przyp.red)

TVP obsadza te posady swoimi pracownikami, ale ja mam taką ciekawostkę, bo fandom Eurowizji jest bardzo silny i oni tam przez cały rok rozmawiają na forach i w oczekiwaniu na półfinały wymyślili sobie plebiscyt na najlepiej ubraną osobę na dywanie, otwierającym całą Eurowizję i w tym roku tę nagrodę nazwali „Tulianka Award”, ponieważ uznali, że w 2019 roku byłyśmy bardzo stylowo ubrane i należy ten fakt jakoś uczcić. „Tuliankę” w tym roku otrzymała reprezentantka Izraela.

No to gratuluję tego wyróżnienia, nie miałem o nim zupełnie pojęcia, ale teraz już to wiem i nasi czytelnicy także. Kończąc już temat Eurowizji – gdyby pojawiła się kiedyś propozycja ponownego udziału w Eurowizji to co byście odpowiedziały? Wchodzicie drugi raz do tej samej rzeki czy raczej trzymacie się z dala od niej?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jest to zależne pewnie, kiedy by to było, czy miałybyśmy jakąś świeżą super piosenkę, jakie warunki, jaka byłaby ekipa współpracująca z wami. Po udziale w Eurowizji 2019 wiemy jak to wszystko wygląda i z czym to się je. Nauczyłyśmy się też tego, że nie warto chodzić na kompromisy, było ich za dużo. My w zespole, gdzie są trzy baby, Marcin, Sonia i Nadia… no jest jednak sporo tych kompromisów (śmiech przyp.red). My się wciąż tego uczymy, ale też miałyśmy wtedy jakieś swoje przekonania, a jednak nagięłyśmy niektóre sprawy i okazało się później, że trzeba było nie odpuszczać i pozostać przy swoim. No więc nie mówimy nie, ale nie mówimy też tak.

Na sam koniec – czy mogłybyście skierować do naszych czytelników kilka słów zachęty, dlaczego warto zaznajomić się z waszym albumem „Półmrok” i czym różni się od jego poprzednika?

„Półmrok” to przede wszystkim w pełni nasz autorski album. To nie są już covery, to już jesteśmy my, to już jest Tulia. Jest to piękna opowieść, do której chciałybyśmy zaprosić każdego, żeby ją poznał. Mamy nadzieję, że się wam spodoba i znajdziecie w „Półmroku” kawałek siebie.

Przyłączam się do waszych słów i życzę pozytywnego odbioru zarówno od waszych słuchaczy, jak i krytyków muzycznych. Dziękuję za rozmowę!

Rozmawiał Leonard Szeląg

REKLAMA
Tool News

author

Leonard Szeląg

 21.05.2021   fot. Magda Cichecka Kindla Music
CZYTAJ RÓWNIEŻ
Trwa ładowanie zdjęć