RECENZJA

OneRepublic - Native

native

Po ponad czterech latach od wydania ostatniego LP OneRepublic zaprezentowało wreszcie swój nowy materiał.

Mogłabym wymienić wiele powodów, dla których ta płyta po pierwszym przesłaniu pozostawiła mnie niewzruszoną. Ale kogo to obchodzi? Fakt, pozostaje faktem.

Mimo tego, że jestem fanką zespołu od ich pierwszego wydawnictwa, nie wiedziałam, czego się spodziewać po tak długiej przerwie między krążkami. Pełna pozytywnych oczekiwań, zabrałam się do przesłuchiwania.

Słychać, że zespół ewoluował, dojrzał, nie rezygnując przy tym ze swojego lekkiego, acz charakterystycznego pop-rockowo-instrumentalnego stylu. Miałam jednak wrażenie, że chcieli za bardzo, próbowali zbyt mocno zaintrygować i tak naprawdę przedobrzyli. Piosenki może i wpadają w ucho, ale są “płaskie” podobne jedna do drugiej. Melodia i tempo zmieniają się za wielokrotnie, zdecydowanie za często - “If I lose myself” - napakowane efektami, zwalnia, przyśpiesza, znów zwalnia, aby potem nabrać podwójnego, powiedziałabym, że taniego, dyskotekowego rytmu.

“Feel Again” porównywane do “Dog Days Are Over” od Florence + The Machines i intro “Can’t Stop” do “Diamonds” Rihanny nie działa korzystnie na odbiór tej płyty. Może Tedder powinień przestać słuchać swojej ulubionej playlisty, podczas nagrywania nowego materiału w studiu z OneRepublic?

Ogólnie rzecz biorąc wszystkie piosenki po pewnym czasie wpadają w ucho, będąc zapewne całkiem smakowitym kąskiem dla publiczności do wyśpiewywania na żywo.

Jedynym utworem, który polubiłam z tego wydawnictwa to “Preacher” - uwielbiam chór gospelowy (można powiedzieć, że to mój słaby punkt), dodatkowo jest dla mnie tym, czym OneRepublic zawsze było - muzyką lekką, przyjemną dla ucha, nie narzucającą się, ale z charakterystycznym i mocnym refrenem.

Gdzieś pomiędzy dźwiękiem i tekstami, muzykami i odbiorcą powstała wielka przepaść. Mam wrażenie, że zespół za bardzo skupił się na wyprodukowaniu materiału trafiającego do większego grona, raczej ogólnego, niż tego “wybranego”. Odważnie stworzony pop jest jak najbardziej w porządku, jeśli nie próbuje być czymś zupełnie innym. Zabrakło mi charakteru, czegoś, co przykułoby uwagę. Wtedy płyta radziłaby sobie o wiele lepiej i pewnie byłaby w stanie obronić się sama, bez tylu zbędnych efektów i rozbudowanej struktury.

Lista Piosenek:
01. Counting Stars
02. If I Lose Myself
03. Feel Again
04. What You Wanted
05. I Lived
06. Light It Up
07. Can’t Stop
08. Au Revoir
09. Burning Bridges
10. Something I Need
11. Preacher
12. Don’t Look Down
13. Something’s Gotta Give
14. Life in Color
15. If I Lose Myself
16. What You Wanted
17. Burning Bridges

Ocena: 4/10

Autor: Nami

 30.04.2013  
Trwa ładowanie zdjęć