RECENZJA

Fall Out Boy - Save Rock And Roll

save_rock_and_roll

Zanim zaczęłam pisać tę recenzję przesłuchałam płytę trzy razy. Za każdym razem głośniej, aż głośniki w pewnym momencie powiedziały stanowcze "nie" mojemu szaleństwu i zaczęły niemiłosiernie trzeszczeć.

Po prawie 4 latach od ogłoszenia nieokreślonego zawieszenia kariery (tak moi drodzy, to było w 2009 roku) Fall Out Boy powraca. Niesamowicie adorowani przez swoich miłośników, z każdą kolejną piosenką, nowym albumem spotykali się z taką sama dozą miłości jak i nienawiści za odejście od swoich pop-punkowych korzeni. Wraz z wydaniem Folie à Deux, które dopiero niedawno zaczęło się spotykać z aprobatą dorstających przez te lata fanów, wytrzymałość panów z FOB sięgnęła zenitu i powiedzieli "dość". Każdy zajął się sobą i swoimi bocznymi projektami.

Wielkimi krokami zbliżając się do 10-lecia Take This To Your Grave - najlepiej przyjętej płyty do tej pory, mogli pójść na łatwiznę - dorzucić kilka nowych piosenek, zagrać największe hity, wyprzedać hale oraz stadiony i po prostu poczekać na wypłatę.

Nie zrobili tego jednak. W sekrecie przed całym światem nagrali nową płytę, która definitywnie odcina się od przeszłości zespołu. Tak jak tytuł pierwszej piosenki na track-liście "The Phoenix" powstają z popiołów, palą za sobą wszystkie mosty i zaczynają od początku. Mając za sobą grono, a nawet całe tysiące wiernych fanów.

Płyta pokazuje cały zasięg wokalu Stumpa i jego najsilniejsze strony, śmiem nawet twierdzić, że jest idealnie do niego dopasowana. Od pomrukiwania aż do krzyku, gdzie przyznaję - niejednokrotnie ma się ochotę do zdzierania własnych strun głosowych z wokalistą. Śpiewa z nowego rodzaju siłą i pewnością siebie, której nie da się odczuć na wcześniejszych albumach grupy.

Pierwsze przesłuchanie pozostawiło swego rodzaju niesmak, że płyta jest na jedno kopyto - podobne brzmienie, podobne riffy. Jedyna piosenka, która wyróżniła się to " Save Rock and Roll (featuring Elton John)" - klawiszowe intro, zwolnione tempo w stosunku do wcześniejszych piosenek i moje ukochane skrzypce jako środkowy element. Doliczmy do tego tekst, od którego szklą się oczy i mamy idealną piosenkę zamykającą album, który zapewne zagości wysoko na listach przebojów. Wisieńka na przepysznym torcie. Mam bardzo cichą, acz wielką nadzieję, że będą grali tę piosenkę na koncertach.

Jeśli ktoś miał odczucie, że część piosenek, albo przynajmniej lini melodycznych już kiedyś słyszał, wcale nie musiał się mylić. Dobrą chwilę zajęło mi odszukanie w pamięci, czego to ja kiedyś mogłam słuchać podobnie brzmiącego. Nazwisko Butch Walker mówi coś? Nie? A Vices & Virtues i Panic! At The Disco? Tak? To świetnie. Bo obie płyty mają tego samego producenta.

Tekstowo, jeden wielki misz masz - od bardzo dobrych, do których spora większość fanów mogłaby się odnieść, po prawie bezsensowne, ale bardzo rytmiczne i skoczne refreny. Chciałoby się powiedzieć: "A oto mam przyjemność zaprezentować Państwu - Pete Wentz".

Elvis Presley podobno raz powiedział (wolne tłumaczenie recenzentki), "Jeśli lubisz i czujesz Rock and Rolla, to nie będziesz w stanie się opanować, ale zaczniesz do niego ruszać." Zatem według słów Króla, ich płyta to 100% Rock and Roll - mimo awersji do kilku piosenek, od samego początku tupałam nóżką w podłogę, a po kilku przesłuchaniach (ciągle siedząc w swoim fotelu) odstawiałam pseudo tańczenie.

Miałam wrażenie, że w pewnych momentach muzycy chcieli za dużo, za szybko, a czego? Wszystkiego. Goście, ciekawe riffy, bity, przejścia i wokal Stumpa wylewały się z głośników, ale nie zostawiały dobrych wrażeń, człowiek gubił się i nie wiedział na co ma zwracać uwagę.

Album, który ma "ocalić rock and roll" wg. mnie nie koniecznie to robi, jednak ma kilka piosenek, które naprawdę wpadają w ucho. Dodatkowo jestem przekonana, że świetnie będzie je wyśpiewywać na całe płucha w wyprzedanych, zarówno małych klubach, jak i wielkich halach koncertowych.

Nie ma znaczenia jak dobrą płytę by wydali, jakie brzmienie by przeważało. I tak nie byliby w stanie spełnić oczekiwań wszystkich. Cieszy mnie podejście (nie wiadomo na ile prawdziwe, ale sic!) FOB i ich oświadczenie, że tak naprawdę na koniec dnia ta płyta była napisana przez nich i dla nich samych.

Ulubione piosenki: na pewno "Save Rock And Roll" i "Just One Yesterday", reszta do osłuchania, a w pewnym momencie już się człowiek nie zastanawia czy coś mu się wcześniej podobało czy nie i po prostu się do wszystkiego się buja.

Lista Piosenek:
1. The Phoenix
2. My Songs Know What You Did in the Dark (Light Em Up)
3. Alone Together
4. Where Did the Party Go
5. Just One Yesterday (featuring Foxes)
6. The Mighty Fall (featuring Big Sean)
7. Miss Missing You
8. Death Valley
9. Young Volcanoes
10. Rat a Tat (featuring Courtney Love)
11. Save Rock and Roll (featuring Elton John)


Ocena końcowa: 7.5/10

Autor: Nami

 10.04.2013  
Trwa ładowanie zdjęć