RECENZJA

Bring Me The Horizon - Sempiternal

sempiternal

Jest taki moment, kiedy z niesamowitą niecierpliwością czekasz na nową płytę. Czasami z czystej ciekawości - "a co oni znów przygotowali" tylko ze względu na to, że mówi się o zespole. Czasami zakochujesz się w teaserach oraz pierwszym singlu. Wtedy generalnie przepadłeś z kretesem, bo każdy dzień wydaje Ci się nieskończenie długi, a kalendarz niemiłosiernie przypomina, że jeszcze X dni do premiery, a Ty już dosłownie znosisz jajko.

Jest taki moment w karierze zespołu, że staje się o nich głośniej (albo i nie i rozpadają się po kilku latach działaności) i "starzy" fani tęsknią za "wersją" z pierwszej czy drugiej płyty. Za innym rodzajem muzyki, bo każde kolejne wydanie zaowocowało zmianą stylu artysty. Bring Me The Horizon należy do tej grupy wykonawców. Już od Count Your Blessings zaczęto uważać, że panowie się sprzedali, robią pod wielką wytwórnię i "to już nie ten BMTH co kiedyś."

Ja na szczęście nie należę do grona, które od samego początku kochało BMTH, mimo znajomości ich wcześniejszych płyt - różnych rzeczy się słucha w poszukiwaniu nowej muzyki - nigdy żadna w całości mi specjalnie nie przypadła do gustu.

Brzmienie zespołu zmieniło się przez lata, czego świetnym dowodem jest otwierająca album "Can You Feel My Heart" - gdzie zamiast charakterystycznego krzyku i skrzeku dostajemy dawkę "czystego" lecz przyjemnie ochrypłego wokalu. Jest to zabieg, który po raz pierwszy został wykorzystany w ich twórczości, ale nie ostatni na tej płycie. Panowie postanowili bardziej poeksperymentować z elektroniką co razem w połączeniu ze świetnym tekstem sprawia, że nie chcesz słuchać reszty, ale wcisnąć przycisk "odtwórz ponownie" jeszcze nie jeden raz i coraz bardziej delektować się tym utworem.

Nie wszystkie piosenki są warte opisywania, jest jednak kilka, które zasługują na wymienie. Jedną z nich jest "Sleepwalking", ma trochę inną atomosferę, wolniejsze tempo, a tekst jest osobisty, który może trafić do sporego grona osób. Tutaj są bardzo dobrze widzialne, a raczej słyszalne zalety nowego nabytku zespołu - Jordana Fisha, który gra na keyboardzie. Piosenka wydaje się mieć bardziej rockowe brzmienie niż reszta płyty. Nie wieszajcie na mnie od razu psów, o tyle o ile nie jestem przekonana, że ten album można wrzucić do worka z napisem "metalcore" to rockowy na pewno nie jest.

"Shadow Moses" był pierwszym singlem zespołu. Oli po raz kolejny pokazał, że znalazł swój styl pisząc szybko wpadające w ucho refreny, które porywają do śpiewania już po pierwszym przesłychaniu. Miłe, cięższe brzmienie mniej więcej w połowie albumu, trochę więcej krzyku niż czystego wokalu i świetny teledysk.

Jeśli jesteś osobą religijną radziłabym omijać kilka piosenek w tym "The House Of Wolves". Przekazane są w niej osobiste poglądy wokalisty, zapewne również sporego grona fanów zespołu, ale nie jest to jedyna piosenka negatywnie nacechowana jeśli chodzi o religię, więc jeśli łatwo Cię urazić tekstami odnoszącymi się do wierzeń sugeruję zignorować kilka pozycji na track-liście. Albo najlepiej całą twórczość zespołu.

W wersji deluxe na zakończenie dostajemy "Deathbeds". Przepiękna ballada z dodatkiem damskiego wokalu, który sprawia, że przy pierwszym przesłuchaniu przechodzi Cie dreszcz, przynajmniej mnie przeszedł. Melodyjne gitarowe riffy w połączeniu z lekką, acz słyszalną perkusją i keyboardem dają niesamowity efekt. Przemilczę swoją opinię na temat chrypiącego głosu Oliego w tym utworze.

Ta płyta podzieliła po raz kolejny wcześniejszych fanów zespołu, ale również zdobyła jej nowych, jak np. mnie i spore grono moich znajomych, które nie do końca przepada za monotonnym krzykiem i słabymi próbami śpiewu.

Zaskoczyło mnie to, jak bardzo byłam zafascynowana tą płytą. Jak już wcześniej wspominałam BMTH nigdy nie znajdowało się w granicach moich zainteresowań. Wszystkie elementy: począwszy od grupowych wokali, poprzez przejścia Oliego z czystego śpiewu do krzyku i z powrotem, użycie elektroniki i mocne rify sprawiły, że jestem zaintrygowana co zaprezentują następne wydawnictwa pod szyldem Brytyjczyków. Moje ulubione piosenki z tej płyty to "Shadow Moses", "Sleepwalking", "And The Snakes Start To Sing", "Can You Feel My Heart", "Seen It All Before", "Hospital For Souls" i "Deathbeds", co podsumowując daje nam prawie połowę płyty.

Nie wiadomo co przyniosą kolejne lata i jak zespół postanowi zmienić swój styl. Widać jednak, że panowie dają nam całych siebie w swojej twórczości, nie boją się eksperymentować z nowymi dźwiękami, a w przypadku Oliego z nowym sposobem śpiewania (do dopracowania na żywo, ale to pewnie kwestia wprawy). Gdyby postanowili zakończyć swoją karierę jutro, byliby jednym z zespołów o których mówi się przez lata.

Lista Piosenek:
1. Can You Feel My Heart
2. The House Of Wolves
3. Empire (Let Them Sing)
4. Sleepwalking
5. Go To Hell, For Heavens Sake
6. Shadow Moses
7. And The Snakes Start To Sing
8. Seen It All Before
9. Antivist
10. Crooked Young
11. Hospital For Souls

Deluxe
12. Join The Club
13. Chasing Rainbows
14. Deathbeds

Ocena końcowa: 9/10

Autor: Nami

 09.04.2013  
Trwa ładowanie zdjęć