RECENZJA

Counting Crows - August and Everything After

august_and_everything_after

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem tę płytę byłem pod dużym wrażeniem. Nie mogłem uwierzyć, że twórcy takiego „cukierkowego hitu” jak piosenka „Accidentally in Love”, nagrana do filmu „Shrek 2” (za którą zresztą nominowano Counting Crows do Oscara) byli niegdyś w stanie stworzyć niezapomniane dzieło, jakim jest ich muzyczny debiut zatytułowany „August and Everything After”. Ten album bowiem to czysta poezja i to nie tylko za sprawą nadspodziewanie dobrych tekstów, ale także z uwagi na świetną muzykę oraz głos wokalisty zespołu – Adama Duritza. Płytę nagrano w 1993r. i od tej pory sprzedała się w nakładzie ponad 15 milionów egzemplarzy oraz na stałe zapisała się w historii muzyki.
Co zatem decyduje o jej sile? Przede wszystkim pewien powiew świeżości jaki płyta ta wniosła do muzycznego świata. Sposób w jaki panowie z Counting Crows postanowili przedstawić swoją wizję rzeczywistości, jak również przejmujący wokal lidera zespołu sprawiają, że wręcz trudno oderwać się od słuchania tego albumu. Niemal każdy utwór przepełniony jest dużą dozą emocji, a piosenki takie jak „Round Here” czy „Ghost Train” z całą pewnością poruszą nie jedną osobę. „August and Everything After” to niedościgniony ideał, sukcesu którego Counting Crows nie powtórzyli już nigdy. Co prawda bardzo się starali, a ich następny album pt. „Recovering the Satellites” wydany w 1996r. przez wielu fanów zespołu uważany jest za godnego następcę debiutanckiego krążka, ale następne produkcje Counting Crows („This Desert Life” z 1999r. i „Hard Candy” z 2002r.) nie były w stanie zbliżyć się do osiągnięć „August and Everything After”. Obecnie grupa pracuje nad nową płytą. Ma ona nosić tytuł „Saturday Night, Sunday Morning”, ale jakoś trudno wyobrazić sobie by album ten mógł zdeklasować krążek z 1993r.
Jeśli więc miałbym wskazać 5 płyt, które bez wahania nazwałbym „płytami wszechczasów”, „August and Everything After” byłaby niewątpliwie jedną z nich i...wierzcie mi, ciężko jest wskazać najlepsze piosenki z tego albumu bowiem jak dla mnie, wszystkie one zasługują by nosić to miano. Adam Duritz oraz jego koledzy z zespołu pokazali klasę i można jedynie żałować, że w dzisiejszych czasach niełatwo jest znaleźć płyty tak zróżnicowane, a zarazem stanowiące tak zgrany kolektyw jak opisywany tu album.

Ocena: 10/10

author

Kamil Mroziński

 29.03.2009  
Trwa ładowanie zdjęć