RECENZJA

Muchy - chcecicospowiedziec

chcecicospowiedziec

Muchy, Muchy, Muchy. Na co dzień raczej kojarzą się raczej z małymi irytującymi owadami, pojawiającymi się znikąd, by beztrosko latać sobie wokół naszych głów doprowadzając czasem do białej gorączki. Te MUCHY też nie dają o sobie zapomnieć, tyle że wcale nie irytują, a wręcz przeciwnie...
Przyznam się, że przesłuchanie albumu zacząłem od singlowego "Zamarzam". Znając utwór z występów na żywo, byłem bardzo ciekawy co wyczarowano z niego w studio - i tu na dzień dobry mały zgrzyt. Nie żeby się nie podobało, ale to co w występach na żywo robiło wielkie wrażenie, znika gdzieś w nagraniu. Kombinowany początek, przesadne mam wrażenie wyciągniecie basu na wierzch, moim zdaniem lekko zabija dynamikę i 'pazur' w tym utworze. Tyle czekałem na tą płytę, a tu rozczarowanie? Zaczynamy od początku.
Album rozpoczyna "Robotyka" - muchowa wycieczka w elektroniczne rejony - motoryczny rytm i melodyjna końcówka, tak Muchy jeszcze nie grały. Dalej, "Kurara" , wciągający gitarowy riff i wściekły werbel, do którego dołącza krzyczący Wiraszko, potem przebojowy refren. Świetny początek albumu. Numerem trzy na chcecicospowiedziec są "Wróżby" - kolejna wycieczka w elektroniczne rejony. Przyznam szczerze, nie weszła mi za pierwszym razem, ale z każdym kolejnym przesłuchaniem podoba się coraz bardziej. Sam nie miałem okazji usłyszeć, ale podobno na żywo robi ogromne wrażenie. O swoim mieście - Poznaniu, Muchy już śpiewały na swoim poprzednim albumie (Notoryczni Debiutanci). "Poznań" oparty na hipnotyzującym basowym motywie, naprawdę się podoba. Jesteśmy już przy numerze piątym, jak narazie żadnych wypełniaczy. Sześć. "Ani słowa" - tu naprawdę można usłyszeć progres i dojrzałość zespołu. Wykrzyczany refren pokazuje, że Michał Wiraszko jest nie tylko interesujący jako autor tekstów, ale potrafi też zachwycić głosem. No i wyciszona końcówka, z piękną, dająca do myślenia prośbą. Zdecydowanie jeden z najważniejszych utworów na tej płycie, jeden z najważniejszych utworów w historii zespołu i absolutnie mój numer jeden na chcecicospowiedziec. "Wyjątkowo zwyczajnie" to kolejny świetny riff, interesujący tekst i cechująca zespół przebojowość. Z koleji "Nie mów' to utwór ze starych czasów zespołu, nagrany ponownie. Co tu dużo mówić, rockowa, wręcz punkowa jazda. Pierwszy singiel z płyty , "Nie przeszkadzaj mi bo tańczę" pojawia się dopiero z numerem dziewiątym. Kolejny przebojowy numer, upewnia tylko w przekonaniu że Muchy potrafią robić numery które potem, jak to się mówi, stają się przebojami. Prawie końcówka płyty, a ja jestem zachwycony. Z reguły na końcowych pozycjach płyt można znaleźć coś bardzo interesującego - nie inaczej jest w tym przypadku. "Bez noży, bez karabinów" to już wyższa szkoła jazdy. Piękna melodia, pozbawiona tekstu, zakończona jedynie fraszką. Metamorfoza zespołu zakończona. Umarły Muchy, niech żyją Muchy - a został jeszcze jeden utwór. "Łu". Nie żeby ten album miał jakieś naprawdę słabe strony, ale jeśli ktoś naprawdę chce je znaleźć, myślę że znajdzie je tutaj. Z trwającego prawie 6 minut utworu w pamięci pozostają jedynie słowa "Do zobaczenia, do jutra" - a może o to chodziło? no tak, w końcu to już koniec. Na nowym albumie Muchy pokazują swoje nowe oblicze - muzyków dojrzałych, robiących to co chcą i jak chcą. Wolność i swoboda artystyczna którą mieli, jak przyznali sami muzycy, nie mogła zaszkodzić tej płycie. Wręcz przeciwnie. Piękna to była przygoda. Wracam do robotyki...

author

Sławomir Dąbrowski

 15.11.2012  
Trwa ładowanie zdjęć