RECENZJA

Skunk Anansie - Black Traffic

black_traffic

Tym razem Skunk Anansie stawiają na maksymalną dynamikę, szybkie tempa, zaognione i rozpędzone hardrockowe, riffem pchane do przodu numery. Jest krótko i konkretnie. Atakują już wściekłym początkiem "I Will Break You", z nietypowo wysoko śpiewającą Skin, bardziej wykrzyczany niż naprawdę śpiewny. Potem zwalniają bardzo rzadko. Trochę tym razem w pędzie zagubiły się melodie, więc trudniej szukać przebojowych perełek jakie przynosiło "Wonderlustre", pełnowymiarowy album nagrany po odrodzeniu zespołu.
Co czeka nas tym razem? Z pewnością odmiana. Skunk rywalizują bowiem też śmiało z przedstawicielami dance-rocka z Gossip na czele. Tak brzmią choćby "Spit You Out" czy meganośny, ale wtórny "Sad Sad Sad" (nie, nie jest to numer The Rolling Stones), nie mniej jednak etykietkę hitu przypiąć mu bardzo łatwo. Podobnie w tej roli sprawdza się singlowy "I Believed In You". Zmyślnie do promocji wybrano jeszcze przyjazny dla ucha "Our Summer Kills The Sun", chyba najlepszy tu moment, żywo kojarzący się z poprzednią płytą, lawirujący między średnim a wolniejszym metrum, zgrabny i naprawdę mający szansę wzbudzić większą ciekawość fanów odnośnie całości. Do pewniaków zaliczyłbym jeszcze: "This Is Not A Game", tradycyjny ale porywająco wykonany oraz śmiało flirtujący z popem "Diving Down" na finał. Z kolei te rozgrzewające gitarową jazdą numery dzielą się na dwie grupy, czyli zachowujące Skunkowy talent kompozytorski i intrygujące w warstwie harmonicznej ("Drowning") oraz na rzeczy uderzające z impetem, ale poza mocą pozbawione wyrazistości ("Satisfied?").
Co ciekawe większość tekstów autorstwa Skin potraktować można tu dwojako. Nawet ewidentnie wydawałoby się będące deklaracjami między dwójką bohaterów czy traktujące o relacjach międzyludzkich w sposób ogólny mają drugie dno, bardziej społeczne. Wiele ze wściekle wykonanych piosenek z "Black Traffic" można odebrać jako komentarz polityczny do aktualnej sytuacji na Wyspach, w Europie i na świecie. Obłuda, fanatyzm, brak ideałów - te tematy tu goszczą, nawet wtedy gdy Skin wydaje się poruszać wątki osobiste, czy podsuwając własne obserwacje z najbliższego otoczenia opisując je w sposób uniwersalny. Tym razem to zestaw zaangażowany, podkreślający wagę słowa właśnie zadziorną muzyką.
Nigdy tak bardzo nie brakowało Skunkom delikatności, a nawet gdy wreszcie się pojawia to w zdecydowanie słabszym niż dotąd wydaniu. Z drugiej jednak strony ich muzyka nigdy nie miała aż takiego pazura. Po cieplejszym albumie przyszedł czas na krążek bezkompromisowy. 7/10

author

Mariusz Osyra

 21.09.2012  
Trwa ładowanie zdjęć