RECENZJA

Anna Jantar - Autobiografia

autobiografia

Dawno, dawno temu, w czasach, kiedy słowo celebrytka nie było jeszcze znane, pojęcie piosenkarka znaczyło coś zupełnie innego niż dzisiaj… Była nią najczęściej adeptka sztuki estradowej, legitymizująca się odpowiednim wykształceniem i przygotowaniem do wykonywania zawodu. I nie mogło być mowy o taryfie ulgowej, o nie!, ponieważ każda z kandydatek przechodziła przez gęste sito kwalifikacyjne Ministerstwa Kultury i Sztuki. Brylowanie na listach przebojów i scenach najważniejszych festiwali zastępowało brylowanie na pokazach mody czy otwarciach nowych sklepów. I choć liczba tytułów prasowych była znacznie skromniejsza niż obecnie, to śpiewające panie często gościły na rozkładówkach najpoczytniejszych pism. Bynajmniej nie z powodu ilości spożytego alkoholu, ale liczby wylansowanych hitów…

Niestety, ta bajka nie ma happy endu, ale takie właśnie refleksje towarzyszyły mi w trakcie słuchania „piosenkarki nie z przypadku” – Anny Jantar z jej najnowszego, 3 – płytowego boxu „Autobiografia”. Wszystko znajduje się tu na właściwym miejscu – dobre i nowoczesne (jak na owe czasy) kompozycje opatrzone słowami przez profesjonalnych tekściarzy śpiewa uzdolniona wokalistka. Jej głos musi bronić się sam – bez komputerowego „wspomagania”. I trzeba uczciwie przyznać, że żadne zabiegi „upiększające” nie są tu potrzebne.

Ciekawie rozwiązano dobór zaprezentowanych nagrań – mamy tu Annę Jantar „Przebojową”, „Liryczną” i będącą prawdziwą wisienką na torcie – „Live”. Każda kolejna piosenka to inna historia opowiedziana z wdziękiem przez ich interpretatorkę. A są to niekiedy opowieści zaskakujące, jak np. swingowo – kabaretowa „Prośba przed snem”. Na drugim krańcu znajduje się rock and rollowe „Tak dobrze mi w białym”. Jest też pastiszowe „Będzie dość” i dyskotekowa „Wielka dama”. O nudzie nie może być zatem mowy.

Zwracają również uwagę wyjątkowo udane wersje światowych przebojów z musicalu „Grease” – „Hopelessly Devoted To You” i „You’re The One That I Want” (w duecie z S. Sojką), które wprawiają w zakłopotanie pierwowzory.

Zupełnie inną twarz artystka pokazuje w bossa novie – „Godzinie drogi” i w sposób mistrzowski kreuje nastrój smutku i zadumy w utworach „Jak w taki dzień deszczowy” i „Koncert na deszcz i wiatr”.

Ostatnia z płyt – „Live”, stanowiąca zapis nagrań z festiwali krajowych i zagranicznych, to prawdziwy pokaz umiejętności wokalistki. Już pierwsza z piosenek – dramatyczna „Tylko mnie poproś do tańca” obala wszelkie zarzuty odnośnie skali głosu artystki. A dalej jest równie dobrze. Z wielką swobodą operuje Jantar w szerokich utworach, jak np. „Radość najpiękniejszych lat” czy „Tak wiele jest radości” i z taką samą lekkością sprawdza się w dynamicznych „Rosyjskich piernikach” i „Nie chcę z tobą być”. O playbacku nie ma nawet mowy! I słusznie – skoro nagrania wykonywane na żywo brzmią jeszcze lepiej niż nagrania studyjne…

Czasy, kiedy rolą piosenkarek było tylko śpiewanie – już chyba nie wrócą, ale każdy może zafundować sobie taką podróż w czasie na „Koncert radości”, w którym ważna jest tylko muzyka… 9/10

Autor: Przemysław Sobolewski

 15.07.2012  
Trwa ładowanie zdjęć