RECENZJA

The Cult - Choice Of Weapon

choice_of_weapon

Ta płyta robi wrażenie, krótka i wartka mknie jak pocisk, takie zapewne było zamierzenie dwójki liderów, by spotęgować brzmienie i uciec daleko od rozgadanych muzycznie utworów jakie zdarzało im się przedstawiać jeszcze w latach 90. Tu uchwycono raczej tętniące energią i żywiołowe granie, podobne do tego jakie oferował "Born Into This". Ale wydaje się że bardzie przenikliwe i monolityczne jako całość. Z pewnością Ian Astbury i Billy Duffy otrząsnęli się po słabym przyjęciu poprzedniej płyty, choć bardzo udanej, to jednak niedocenionej na rynku. Oby z "Choice Of Weapon" było inaczej.
Mamy dynamiczne, zadziorne otwarcie w postaci "Money From A Knife" o punkowej kąśliwości, pchany do przodu prostym, rytmicznym riffem. Zwraca uwagę tu dynamika, chóralne zaśpiewy i bijąca z utworu organiczna energia typowa dla dawnych dokonań The Cult. Bardziej stylowo, melodyjnie i z nutką psychodelii z okresu "Ceremony" brzmi "Elemental Light", ale to jednak zwarte, rock'n'rollowe numery decydują o całości płyty. Heavymetalowa gitara i plemienny charakter to z kolei gniewnie wykonany "The Wolf", w pierwszych dźwiękach przypomina mocarną zawartość albumu "Beyond Good And Evil". "For The Animals" zmiękczone jedynie dźwiękami fortepianu to równie żwawa kompozycja, a zdecydowanie ambitniej i "kolorowo" robi się być może w jednym z najlepszych momentów "Choice of Weapon" - utworze "Life > Death". Przejmująca ballada nabiera głębi, godzi agresywność wyrazu z namaszczonym śpiewem i zbudowanym misternie klimatem. Świetnych utworów nie brakuje, co Astbury z Duffym udowodnili singlowym pewniakiem "Lucifer" z jednym z najbardziej charakterystycznych riffów w zestawie, który przetacza się powolnie jak walec, równie miażdżący ekspresją jest "Wilderness Now". Po trochę słabszym "Amnesia" znakomite refreny usłyszymy w jeszcze jednym rozgrzanym i rozpędzonym w mocno południowym stylu "A Pale Horse". Na deser panowie zostawili "This Night In The City Forever", zgodnie z tytułem nieco bardziej zadumany fragment, jednocześnie porcję odpoczynku po pełnej furii całości.
Bardzo udanej i jakby kipiącej od muzycznych pomysłów, które kontynuują stylowe rozwiązania brzmieniowe znane z klasycznych albumów grupy. 8/10

author

Mariusz Osyra

 04.07.2012  
Trwa ładowanie zdjęć