RECENZJA

Bobby Womack - The Bravest Man In The Universe

the_bravest_man_in_the_universe

Pewnie niewielu czekało na powrót tego wybornego wokalisty. Bobby Womack, dziś 68-letni artysta balansujący między soulem, funkiem, a przede wszystkim naprawdę uczuciową muzyką, świetny interpretator czarnej klasyki, milczał bardzo długo. "The Bravest Man In The Universe" absolutnie rewelacyjna płyta, która odświeża patenty jego klasycznych dzieł, ukazuje się po 13 latach od poprzedniego regularnego albumu. Jednak ostatni premierowy repertuar Womack opublikował jeszcze dawniej, bo w 1994 roku.
Doświadczenie odbija się w jego bogatym wokalu, a muzycznie całość brzmi niezwykle nowocześnie, ma ducha naszych czasów, z nowoczesnością szczególnie w warstwie rytmicznej, chociaż muzycznie czerpie z brzmień lat 60. Utwór tytułowy na otwarcie eksponuje programowany rytm, ale żarliwy śpiew wokalisty od razu zwraca uwagę, podobnie jak w bardziej dystyngowanych "Please Forgive My Heart" i "Deep River". Spokojem i sugestywnością przekazu nasycono z kolei fantastyczny song zaśpiewany razem z Laną Del Rey "Dayglo Reflection". Jednym z najmocniejszych tu momentów jest radiowo-przebojowy, podporządkowany tętniącemu rytmowi "Stupid", ozdobiony pełnym pasji śpiewem i chwytliwością rodem ze złotych lat Womacka, pierwszej dekady lat 70. W "If There Wasn't Something There" uderza obok sztucznych beatów atmosfera śpiewu gospel, a istna funkująca dyskoteka w stylu lat 70. i 80. to miła podróż w czasie, do tego zrobiona ze smakiem i wyczuciem w "Love Is Gonna Lift You Up" czy bardziej plemiennym finale „Jubilee”.
Warto dodać że Bobby Womack kłania się swoim idolom i mistrzom: Samowi Cookowi i Gilowi Scott-Heronowi, a towarzyszy mu na nowej płycie o dwa pokolenia młodszy brytyjski gwiazdor Damon Albarn, który niejako przywrócił pamięć o nim. Za sprawą przeboju "Stylo" jego grupy Gorillaz, gdzie Womack zaśpiewał, o wokaliście znów zrobiło się głośno. Pozwoliło mu to na podpisanie kontraktu i nagranie nowego albumu. Właśnie z udziałem Albarna jako współautora, ale i u boku dawnych współpracowników. Albumu pierwszego od bardzo dawna i najlepszego od wielu lat. 9/10

author

Mariusz Osyra

 13.06.2012  
Trwa ładowanie zdjęć