RECENZJA

Folder - Get Real EP

get_real_ep

Ile piosenek potrzeba, żeby stwierdzić, że płyta jest świetna? Ile nut musi być zagranych, żeby stwierdzić, że piosenka jest świetna? Na przykładzie najnowszej EPki trójmiejskiego Folderu można na oba pytania odpowiedzieć – naprawdę niewiele. Bo na „Get Real” znalazły się jedynie trzy utwory, jednak już od pierwszych dźwięków otwierającego „Anxiety” słuchacz porywany jest z realnego świata, w rzeczywistość odrębną i ani nie przyjazną, ani nie prostą.

Ta rzeczywistość to perspektywa człowieka przestraszonego, zagubionego i samotnego. Taki wizerunek z resztą kreuje zespół praktycznie od początku swojej działalności. Tego się trzyma i nie powinien odpuszczać. EPka rozpoczyna się wspomnianym wcześniej utworem „Anaxiety”, z przejmującym tekstem i muzyką trochę przypominającą Massive Attack. W tym numerze wyjątkowo zwraca uwagę końcówka, kiedy wokalistka – Joanna Kuźma – wyśpiewuje niezwykłym głosem „Danger”. Tylko jedno słowo wystarczyło, żeby obudować całą piosenkę w swojego rodzaju mur niebezpieczeństwa i przerażenia. Następnie, utwór, który spokojnie, już teraz można nazwać prawdziwym arcydziełem – „Dreaming”. Już od pierwszych uderzeń w bębny słychać, że nie jest to jedna z przeciętnych spokojnych piosenek. Właśnie te niespokojne, zatrważająco symetryczne uderzenia połączone z nieziemskim wokalem, tworzą niebanalną i autentyczną atmosferę zagubienia, wszechobecnego na tym krążku strachu, i wciąż, nieodpartej alienacji. I znowu najmocniej jest pod koniec, kiedy nie słychać już nic, poza osiągającymi szczyt emocjami i lekko chaotycznymi ostatnimi sekundami, które świetnie wprowadzają w lekko transowe tytułowe „Get Real”, które chyba najbardziej z przedstawionych utworów, nawiązuje do tych dawniejszych, bardziej surowych i dosadnych, mniej tajemniczych i magicznych. Tutaj trudno wydobyć jest słowa, słychać bardziej mamrotania a uwaga skupia się o wiele bardziej na dźwiękach instrumentów, nie głosu.

Nie można zaszufladkować tego, co Folder tworzy. Bo można znaleźć w tym wiele nawiązań do nurtów z lat 80, czy nawet tych współczesnych. Jednak w żadnym z utworów nie ma jednoznacznie wyznaczonych granic, które nie mogą być przekroczone. Jest trochę trip-hopu, shoegaze’u a nawet odwołania do cold wave, ale są też elementy wystające daleko poza bezpieczną strefę pojedynczego gatunku. A nazwanie tego zespołu jedynie grupą alternatywną, wydaje się być wyjątkowo nietrafne…

W każdym bądź razie, obok Folderu i ich najnowszego dzieła nie można przejść obojętnie. W porównaniu do poprzednich dokonań zespołu, widać zdecydowany postęp i szczerą konsekwencję w działaniu. Nie odcinając się od wcześniejszych nagrań, kontynuują, obrany wcześniej kierunek, jednocześnie udowadniając, że nie stoją w miejscu i wciąż dążą do coraz to lepszych rezultatów. A te trzy piosenki wystarczą, żeby upewnić się w przekonaniu, że o Folderze (i sam Folder) jeszcze usłyszymy. Osobiście mam nadzieję, że jak najwięcej. 10/10

author

Adrianna Struś

 09.02.2012  
Trwa ładowanie zdjęć