RECENZJA

The Waterboys - An Appointment With Mr. Yeats

an_appointment_with_mr._yeats

Ponoć o takiej płycie Mike Scott myślał od bardzo dawna, a marzył od zawsze. By zaśpiewać wiersze W.B. Yeatsa, słynnego irlandzkiego poety. Teraz do oryginalnego pomysłu będzie musiał przekonać swoich fanów. Wprawdzie zawartość „An Appointment With Mr. Yeats” ma w sobie wiele elementów typowych dla brzmienia The Waterboys, to grupa staje się na niej nieco inna. Może spokojniejsza, bardziej swobodna, chętnie dystansująca się od rocka, a w istocie rzeczy bardziej...poetycka? Ale nie może być mowy o rozczarowaniu, w końcu to znany od lat Mike Scott, zręcznie mieszający europejską wrażliwość z wyspiarskim folklorem, przy niebanalnym wyczuciu melodii, które wciąż może wzbudzać podziw.
Zagrany akustycznie „Sweet Dancer” brzmi jak jego klasyczne kompozycje (szczególnie te z solowych albumów), z nieodzownymi skrzypcami, które dopełniają słodkie refreny i irlandzkie odcienie. Do tego piszczałki, przeszkadzajki i folkowy damski głos towarzyszący liderowi. Tak wymyśla się hit wg receptury Waterboys. Zdecydowanie mocniej muzycy grają w „A Full Moon In March”, a odmiennie od wszystkiego co przedstawili do tej pory w „News For The Delphic Oracle”, z jazzującą kodą w klimacie lat 30., gdzie poetyckie klasyczne wersy ewidentnie zdominowały muzykę. Świetne kompozycje, których na nowej płycie nie brakuje, nie pełnią na ogół służebnej roli wobec poezji, a raczej ubierają w dźwięki romantyczne strofy. Przykładem jeden z najbardziej udanych utworów „The Hosting Of The Shee”, lokujący się gdzieś pomiędzy siłą wyrazu „Dream Harder” a mrokiem „A Rock In a Weary Land”. Jakby w opozycji do niego, radością Mike Scott nasycił melodykę „White Birds”, niczym ciąg dalszy przeboju „Love Anyway”. Wspaniale rozwija się „Mad As The Mist And Snow”, a czaruje melodią niemal kompletną lekki „The Faery's Last Song”.
Piękna muzyka, która doskonale dopełniła wrażliwość wielkiego poety, sprawdza się w tej trudnej i wydawałoby się wątpliwej konfiguracji doskonale. Na szczęście na potrzeby nietypowego dla siebie projektu The Waterboys nie oddalili się od muzycznej formuły z jakiej są znani. Barwna, uczuciowa i z sercem zrobiona płyta. Także potwierdzenie klasy Mike'a Scotta jako kompozytora, który wybrnął z niełatwego zadania. Zawiodło go w nowe ciekawe rejony. 9/10

author

Mariusz Osyra

 06.02.2012  
Trwa ładowanie zdjęć