RECENZJA

Chickenfoot - III

iii

Druga płyta Chickenfoot, przekornie i żartobliwie zatytułowana "III" (podobnie jak kiedyś postąpili Traveling Wilburys), to znów porcja zdrowego, pełnego energii grania. Prostota rocka, wydawałoby się dawno wyświechtane rockowe schematy w wydaniu Chickenfoot nabierają nowych barw. Pomysły są tu kluczem, zagrywki pełne inwencji Joe Satrianiego, kompozycyjne mistrzostwo całej czwórki i zdzierający rasowo głos Sammy Hagar, który pomimo wieku wciąż budzi podziw werwą i pasją wykonania.
O dziwo tym razem Chickenfoot przy całym swym żartobliwym podejściu do tematu, są bardziej na serio, i poza konkretnym grzaniem łagodnieją w kilku miejscach, proponując utwory o innym odcieniu niż na debiucie. Pełniejsze melodie, krztynę zadumy, poruszające głębią momenty. Coś na kształt dawnych hitów Van Halen z misją (w rodzaju "Right Here Right Now"), to tutaj "Come Closer" z cudowną intonacją gitary Satrianiego i delikatnym tym razem wokalem Sammy'ego. Ale są i zdecydowane tempa. "Last Temptation" to pełna czadowania riffowa zabawa, gdzieś pomiędzy klasycznym brzmieniem Bad Company i Deep Purple. Podobnie za sprawą prosto nabijanego rytmu rzecz się ma z "Alright Alright", którym żywo przywołują klasykę heavy rocka lat 70. Później wspomniana spokojniejsza twarz grupy, czyli groźny tylko w tytule, a wyjątkowo atrakcyjny muzycznie "Different Devil", niczym hity Halen z lat 80., szczególnie za sprawą chóralnych zaśpiewów w refrenie. Riffowanie i fajne przełamania rytmiczne nadają ton "Up Next" i taki właśnie, surowy wyraz ich muzyki chyba trafia do mnie najbardziej. Równie wciągająco jest w "Lighten Up", gdzie bez taryfy ulgowej dociskają naprawdę mocno, zgodnie z wyśpiewywanym przez Hagara tekstem. "Three And A Half Letters" podali z metalowym wykopem, za to singlowy trochę schematyczny "Big Foot" przekonuje o wiele mniej, chociaż robota gitarzysty i tu nie budzi zastrzeżeń. Kapitalną mocą uderza "Dubai Blues" choć to numer tylko z odcieniami bluesowymi, a finałowe "Something Going Wrong" to czysta rockowa finezja z porcją zaostrzonych nut i wyciszeniem, które dopełnia bogatą melodykę. Na koniec dla cierpliwych Chickenfoot przewidzieli jeszcze niespodziankę spoza opisu płyty. Polecam. Kto kocha żywotnego rocka nie będzie żałował wydanych pieniędzy i czasu poświęconego na słuchanie "III".
Ot 50 minut brawurowej jazdy. Tylko tyle i aż tyle. 8/10

author

Mariusz Osyra

 24.09.2011  
Trwa ładowanie zdjęć