RECENZJA

Glenn Hughes - Building The Machine

building_the_machine

Dawny lider Trapeze i jeden z głosów Deep Purple z lat 70. - Glenn Hughes po reaktywowaniu swojej solowej kariery na początku lat 90. nagrywa z zaskakującą regularnością. Zwykle udane i zróżnicowane albumy. "Building The Machine" przygotowany w 2001 roku, należy z pewnością do najlepszych w jego bogatym dorobku. Po nowoczesnym brzmieniowo "The Way It Is" i mocnym, zdecydowanie hardrockowym "Return Of Crystal Karma" postanowił przedstawić bardziej różnorodną zawartość, oscylującą między hardrockiem ale i soulowym ciepłem. Między kanonem klasycznego rockowego grania, a funkowymi podstawami w których basista wypada dzięki swej wspaniałej skali wyjątkowo przekonująco. To także świetna robota producencka i naprawdę udane utwory, które na całość się złożyły. Efekt robi wrażenie.
Obok własnych premierowych rzeczy Hughes wziął na warsztat także klasykę rocka: pełne funkowej werwy "I Just Want To Celebrate" Rare Earth, czy "Highball Shooter" Deep Purple, pochodzące oczywiście z epoki gdy był w składzie legendarnej grupy. Nowa wersja wypadła bardzo przekonująco. Podobnie jak osobiste lżejsze momenty, pulsujące funky "Don't Let It Slip Away", balladowe "I Will Follow You" najcieplejsze w zestawie, a także ortodoksyjnie wierne rockowej spuściźnie "When You Fall" czy "Out On Me". Najlepiej charakter całości oddają już dwa pierwsze tytuły: połączone niemal w jeden porywający rockowy monolit "Can't Stop The Flood" oraz "Inside", wyposażone w mocarne rytmiczne podstawy, podobne riffy gitary, z naciskiem na drugi szczególnie ognisty tytuł. Piosenki te sporo zawdzięczają nałożonym na siebie zwielokrotnionym partiom wokalisty, co sprawia wrażenie mistrzowsko opracowanych harmonii. W większości odpowiedzialny za ten efekt jest sam Hughes.
W towarzystwie znakomitego gitarzysty JJ Marsha, producenta Michaela Scotta oraz Gary'ego Fergusona na bębnach, Glenn Hughes stworzył emocjonującą i skrzącą się kolorami całość, która będzie radością dla fanów klasycznego rocka. Swoje trzy grosze dorzucili też znamienici goście: wokalista Toto - Bobby Kimball, czy Pat Travers który dołączył do autora w opracowaniu wspomnianego songu Rare Earth. 8/10

author

Mariusz Osyra

 30.07.2011  
Trwa ładowanie zdjęć