RECENZJA

Bruce Springsteen - We Shall Overcome - The Seeger Sessions

we_shall_overcome__the_seeger_sessions

Całe szczęście że Boss może sobie pozwolić na rozmaite ruchy w swej twórczości, bo z ogromną swobodą zgłębia ostatnio różne rejony muzyczne, a jego dorobek tylko na tym zyskuje. "We Shall Overcome" to niesamowicie żywiołowa i prawdziwa muzyka, przy tym pozostawiająca jeszcze lepsze wrażenie niż ostatnie płyty Springsteena w głównym nurcie. Pomysł ożywienia tradycyjnych folkowych pieśni sprzed kilkudziesięciu lat, czasem sięgających jeszcze XIX wieku, dojrzewał w nim od dawna. Całość powstala zaledwie w ciągu trzech dni, trzech krótkich sesji w 1997, 2005 i bieżącym roku. Na repertuar albumu złożyły się stare pieśni irlandzkie, robotnicze hymny z początku wieku czy gospelowe songi niewolników z dawnego południa. Wszystkie powszechnie znane min. z wykonań Pete'a Seegera, który jako wędrowny bard przemierzał z nimi bezdroża Stanów. Ten album to jednocześnie dla niego hołd. Spontaniczny charakter całego przedsięwzięcia podkreśla fakt, że Boss wraz ze sporym gronem muzyków nagrał wszystko z marszu, bez cyzelowania i dopieszczania produkcji z czego jest zwykle znany. Atmosfera, wyczuwalne wibracje i niepowtarzalność repertuaru, przypominają o ponadczasowości muzyki. By ożywić stare kompozycje wystarczył chropawy głos artysty i bardzo tradycyjne instrumentarium: akordeon, skrzypce, mandolina, banjo, sekcja dęta czy pianino. Springsteen znowu zbliżył się do tonów charakterystycznych dla "Nebraski", "The Ghost Of Tom Joad", czy ubiegłorocznego "Devils & Dust", przypomina też czasem Dylana i przywoływanych tu poprzez piosenki trubadurów. Bepretensjonalne, melodyjne kompozycje bronią się same, absolutnie wszystkie, ale czapki z głów szczególnie przed: "Erie Canal", "John Henry", " O Mary Don't You Weep" czy "Mrs. McGrath". Często są gorzkie, czasem pełne optymizmu, ale to przede wszystkim kawał amerykańskiej historii. Album zasługuje na większą uwagę i ogromne wyróżnienie, tym bardziej że pieśni tu zawarte, zostały odtworzone z pietyzmem i zagrane z sercem. Warto też rzucić okiem na drugą stronę dualdiscu, gdzie zebrano kilka sfilmowanych wykonań, relację z powstawania krążka i bonusowe utwory. Znakomity album. 10/10

author

Mariusz Osyra

 29.03.2009  
Trwa ładowanie zdjęć