RECENZJA

Archive - Lights

lights

Sporo zmieniło się u Brytyjczyków od ostatniego, studyjnego albumu "Noise". Nowy skład, nowe głosy, nowe też jest chyba podejście do samej muzyki, bo nowy album bardzo zaskakuje. Ale po kolei. Dwie najważniejsze osoby w Archive sa stałe: Dave Keeler i Dan Griffiths, natomiast od lat udowadniają nam że zespól ma wyjątkową łatwość wdrażania i bezbolesnego wpasowywania kolejnych wokalistów. Na "Lights" przy mikrofonie stanął Pollard Berrier, który jest też współautorem kompozycji A.D. 2006. Od razu też zauważalna to zmiana. Ponoć z nowym frontmanem im bardziej po drodze, bo twórczość tercetu zmierza w stronę elektronicznych podkładów, zimnych programowanych muzycznych barw, a mniej w stronę melodyjnego rocka w stylu dawnego zapatrzenia na Pink Floyd. Nie jestem pewien czy to korzystna zmiana, można nowym obliczem Archive pewnie się zachwycić, mnie natomiast brakuje trochę prawdziwości i duszy w tej muzyce. Poza małymi wyjątkami, krótszych, bardziej emocjonalnych fragmentów, odpycha trochę zbytnio eksponowana sztuczna aranżacja, choć pomysłowa to nachalnie elektoniczna ("Programmed", "Sane"). Nie można nowej muzyce odmówić przebojowości, ale na początku trzeba się do niej przyzwyczaić; przekonać się uda albo nie. Spora to w końcu zmiana dla dotychczasowych fanów, ale jeśli tylko dać tej muzyce szansę i trochę czasu może się bardzo podobać. Mniej w niej nastroju i przestrzeni, ale nadal w drobiazgach takich jak 'I Will Fade" potrafi zauroczyć. Inna historia to rozbudowane formalnie długasy w rodzaju "Again". Na nowym albumie dostajemy ponad osiemnastominutową kompozycję tytułową, jest niespieszna i bardzo pejzażowa. "Again" i tak niedościgniony, ale miła to niespodzianka wsród raczej krótkich tym razem piosenek. "Fold" z kolei oparty na prostych taktach fortepianu mógłby zostac kolejnym, ładnym przebojem Coldplay, a czy to wada czy zaleta można by się spierać. W porządku spisuje się przy mikrofonie Berrier, ale nie jest jedynym głosem Archive, szefowie dali też pośpiewac innym. Maria Q wspierała już zespół kilka lat wcześniej, a Dave Penney jest również sprawnym wokalistą, tyle że nieco zawodzą kompozycyjnie fragmenty przez niego współtworzone. "Lights" to dla jednych zimny prysznic i krok wstecz, dla innych kolejny naturalny etap rozwoju ambitnego zespołu. Zależy czego w muzyce Archive się szuka. 7/10

author

Mariusz Osyra

 29.03.2009  
Trwa ładowanie zdjęć