RECENZJA

Ben Harper - Both Sides Of The Gun

both_sides_of_the_gun

Ben Harper to postać wyjątkowo muzykalna, która w swoich utworach łączy delikatność Cata Stevensa z gniewnymi nutami Jimi’ego Hendrixa, a przy tym balansuje między funk-rockiem, reggae i bluesem. To stylistyczne niezdecydowanie było słyszalne na wszystkich dotychczasowych albumach i było mimo wszystko ogromnym atutem. Tym razem jednak na „Both Sides Of The Gun”, artysta zdecydował się tylko na dwie furtki. I tak na pierwszym krążku mamy typowego nastrojowego Bena Harpera, a na drugim bardziej rockową osobowość. Zatem jest i urokliwa ballada „Morning Yearning” i pełna kojącej melancholii ”Happy Everafter In Your Eyes” i mały smuteczek w postaci „Never Leave Lonely Alone”. To wyjątkowo przekonująca część płyty, a takiego szczerego Harpera cenię sobie bardzo. Nieco słabiej jednak wypada rockowa część jego natury. A to kłania się Hendrix, a to The Black Crowes, a „Get It Like You Like It” aż nadto kojarzy się z klasycznym “It’s Only Rock’N’Roll” Stonesów. Nie brakuje na szczęście i wyjątkowych rzeczy. Dynamicznego i rozbudowanego „Serve Your Soul”, gdzie jest i miejsce na sporą improwizację; przecierającego nowe muzyczne szlaki „Better Way”, czy też naprawdę udanych nawiązań do tradycji rocka w rozmaitym wydaniu (funkowy „Black Rain”, klasycznie bluesowy „Gather Round The Stone”, prosty rockowy „Please Don’t Talk About Murder...”). Na szczęście całość podlana jest niepodrabialnym sosem a la Ben Harper. Pomimo że tym razem artysta zafundował nam płytę według ułożonej i dość przewidywalnej koncepcji to i tak „Both Sides...” pozostaje solidną dawką klasycznych brzmień w najlepszym wydaniu. Posłuchać na pewno warto, a może i zaprzyjaźnić się z albumem mocniej. Na pewno może nam dostarczyć dużo radości choć dla mnie plasuje się trochę niżej niż poprzedni, znakomity krążek „Diamonds On The Inside”. 7/10

author

Mariusz Osyra

 29.03.2009  
Trwa ładowanie zdjęć