RECENZJA

Fergie - The Dutchess

the_dutchess

Kim jest Fergie? Myślę, że nie trzeba jej zbytnio przedstawiać. Ta 31-letnia artystka znana jest przede wszystkim z zespołu The Black Eyed Peas, do którego należy od 2003r. Tym razem jednak postanowiła zaprezentować światu swój solowy projekt, czego dowodem jest album „The Dutchess”, przy produkcji którego brał udział nie kto inny jak sam Will.i.am (kolega Fergie z zespołu). Jeśli natomiast prześledzimy dotychczasowe osiągnięcia tej filigranowej piosenkarki to jawią się nam one jako pasmo niekończących się sukcesów (odniesionych głównie przy współudziale kolegów z wyżej wymienionej grupy), co zdecydowanie przemawia na jej korzyść i zapowiada szybki sukces tego nowego dzieła. Czy jest tak w rzeczywistości?...aby odpowiedzieć na to pytanie przyjrzyjmy się bliżej „The Dutchess”.
Na albumie odnajdujemy 14 kawałków, a wśród nich reklamujący płytę utwór „London Bridge”. Całość brzmi ciekawie, co sprawia, że wręcz trudno się w od niej oderwać, a poszczególne piosenki napływają do ucha niczym promienie słońca przechodzące przez szybę w ciepły, letni ranek. Żeby było jeszcze ciekawej, w żaden sposób nie chcą od nas odejść, towarzysząc naszym myślom przez wiele długich godzin. Fergie przedstawia tu swoją wizję muzyki i zapoznaje nas z własnym światem, pełnym zabawy oraz rozrywki na najwyższym poziomie. Dodatkowo, jej ciepły głos oraz chwytliwe podkłady muzyczne dadzą do myślenia dotychczasowym krytykom piosenkarki. Na płycie, oprócz samej artystki, usłyszymy również takie gwiazdy jak Ludacris, Rita Marley, czy też sam Will.i.am, które jak widać postanowiły wesprzeć ją w produkcji debiutanckiego albumu. Trudno także nie zauważyć, że głównym przesłaniem „The Dutchess” jest zachęcenie wszystkich tych, którzy sięgnęli po to wydawnictwo by przyłączyli się do Fergie i pozwoli aby zamieszczona na płycie muzyka porwała ich do tańca oraz szalonej zabawy. Jednakże, najnowsze dzieło wokalistki The Black Eyed Peas, jak każda rzecz na świecie, ma też i wady. Jedną z nich jest zbyt duża ilość (tak popularnych obecnie) elementów elektroniki w podkładach, zarezerwowanych głównie dla muzyki techno. Fakt ten nie jest za bardzo denerwujący i nie wątpię, że znajdzie swoich zwolenników, ale znajdą się zapewne i tacy którym może nie przypaść to do gustu. Kolejnym, równie niezbyt istotnym mankamentem, jest mała ilość bonusów na płycie (znajdziemy tu tylko jeden). Co prawda, nie jest to nieodzowny warunek jaki musi być spełniony by album cieszył się uznaniem, ale przydałoby się żeby Fergie pomyślała o swoich fanach i zamieściła ich nieco więcej. Z drugiej jednak strony...nie można mieć wszystkiego.
Podsumowując więc, na „The Dutchess” odnajdziemy niemal wszystko – muzykę wartą wielokrotnego przesłuchania, wspaniałą wokalistkę oraz ciekawe motywy muzyczne. Fergie zapewnia nam mile spędzony czas, wypełniony szalonymi rytmami, przy których ni strach to ni grzech doskonale się bawić. I choć ocena płyty zależy od indywidualnych upodobań, zachęcam do jej przesłuchania i przekonania się, czy gwiazdka The Black Eyed Peas pokazała tu swój magiczny „pazur” czy też nie.

Ocena: 8/10

Autor: George

 29.03.2009  
Trwa ładowanie zdjęć