RECENZJA

Filter - The Amalgamut

the_amalgamut

Po ogromnym sukcesie fenomenalnego albumu "Title Of Record", oczekiwania wobec kapeli Richarda Patricka wyraźnie wzrosły. Filter niby temu ciśnieniu sprostał, ale swojej drugiej płyty nie przeskoczył. Byłoby to i tak ogromnie trudne. Może też presja dawała się muzykom we znaki, bo na "The Amalgamut" nie udało się uniknąć potknięć. Ale po kolei. Jak zwykle nie mogło obejść się bez zmian w składzie, Patrick ponoć jest dość trudny we współpracy, ale dobrał sobie kompanów, w których ma bratnie dusze. Szczególnie w osobie gitarzysty Geno Lenardo, który zadomowił się już w składzie na dłużej, a poza tym jest współkompozytorem lwiej części tego materiału. Dwójkę tę zasiliła natomiast nowa sekcja rytmiczna. Poza tym nie zmienił zbyt wiele, ich muzyka nadal wyrasta z hardrockowej tradycji, ale wybrzmiewa najczęściej z metalową mocą. Nie obawiają się nowinek technicznych w aranżacjach, toteż produkcja bywa bardzo industrialna i futurystyczna. Kierują muzykę do sprawdzonych już odbiorców. Są też niespodzianki: okazyjnie Filter zdejmuje metalowy ciężar i zmierza w stronę popowych stereotypów, a przebojowymi refrenami kojarzy się o zgrozo nawet z a-ha, czego dowodem "The Only Way Is A Wrong Way". Doskonale, że dbają o różnorodność i zrozumiałe, że chcą trafić na listy przebojów, ale bardziej przekonująco wypadali w rockowych, ale łagodniej zagranych utworach w rodzaju "Take A Picture". Starają się też przeskoczyć na siłę geniusz kompozycji "Welcome To The Fold", to też dobrze, bo owocuje to wieloma, świetnymi porywami jak "So I Quit", czy "You Walk Away" z mocno uproszczonym riffem. Mimo wszystko jednak nawet singlowy, nośny "Where Do We Go From Here" brzmi jak połączenie obu przebojów z poprzedniego krążka. Bardziej intrygujące są pełne furii i gitarowego zgiełku momenty z okolic Monster Magnet i Jane's Addiction, poparte pzeszywającym głosem Richarda Patricka ("It Can Never Be The Same", "Columind"). Zupełnie natomiast zaskoczyli mnie budowaniem klimatu w długich i ilustracyjnych utworach, jakby zaczerpniętych ze ścieżki dźwiękowej mrocznego kina spod znaku Davida Finchera. Fragmenty w rodzaju "The 4th" i "World Today" zabierają muzykę Filter na zupełnie nowe tereny. Ciekawe co z tego wyniknie na kolejnej płycie? Za sprawą synkopowanych rytmów i programowanych podkładów, blisko tej muzyce do Trenta Reznora i jego Nine Inch Nails. Na szczęście nadają jej też własny szlif, więc nie jest kliszą dokonań innych wykonawców numetalu. Kiedy łagodnieją to w dobrym stylu, tradycyjnie amerykański "God Damn Me" mógłby trafić na dobrą płytę Goo Goo Dolls. Ciekawy ten "The Amalagamut" Filter, dowodzi, że na inwencję Richarda Patricka możemy też liczyć w przyszłości. 8/10

author

Mariusz Osyra

 29.03.2009  
Trwa ładowanie zdjęć