RECENZJA

Mark Schultz - Broken & Beautiful

broken_and_beautiful

Kim jest Mark Schultz spytacie? To muzyk, o którym nie za dużo wiadomo w Polsce i nie sądzę aby jego najnowsza płyta zmieniła coś w tej materii. Czemu więc piszę jej recenzję? Ponieważ rolą recenzenta jest przede wszystkim prezentowanie ciekawego materiału, który zasługuje na to by poświęcić mu czas, a „Broken And Beautiful” zdecydowanie zalicza się do tej kategorii. Na początek jednak parę słów o samym wykonawcy.
Mark Schultz jest artystą nagrywającym w dość „egzotycznym” dla wielu nurcie – tworzy bowiem muzykę chrześcijańską. Nie jest to jednak typowy gospel lecz raczej dość energiczny pop przepełniony wiarą w Boga, jaką wyznaje muzyk. Schultz, choć niewiele wiemy o nim w kraju, za granicą ma już ugruntowaną pozycję. Urodzony w Kansas City w 1970r. wykonawca nagrał już w swojej karierze 4 albumy i był wielokrotnie nominowany do nagrody Dove (którą zresztą otrzymał w tym roku) – przyznawanej artystom tworzącym gospel. Nie jest to więc popularny w Europie gatunek muzyczny, ale mimo wszystko postanowiłem poznać jego charakterystyczne cechy. Wybrałem więc Marka Schultza i choć nie jestem osobą wierzącą, muszę przyznać, że nie żałuję swojej decyzji.
Album „Broken And Beautiful” to bardzo żywe i nadzwyczaj wciągające wydawnictwo. Niemal każdy utwór pełen jest pozytywnych emocji, które udzielają się w miarę słuchania płyty. Muzyka Marka Schultza przypomina mi wiele nagrań pojawiających się prawie każdego dnia w środkach masowego przekazu. Brzmi jak połączenie rocka z klasycznym popem i według mnie niewiele różni się od uznawanych powszechnie za popularne produkcji. Oczywiście, nie można zapomnieć, że muzyka chrześcijańska tworzona jest według ściśle określonych reguł. Jej myślą przewodnią jest wiara oraz relacje człowieka z Bogiem, lecz wbrew pozorom nie jest to aż tak dostrzegalne. Dobrą informacją dla wszystkich patrzących sceptycznie na takie „nowości” jest także fakt, że współcześni twórcy tejże muzyki starają się dbać o swoich słuchaczy i unikają monotonii, dzięki czemu potencjalnym nabywcom ich płyt nie grozi nuda. Podobnie jest również w przypadku tego albumu. Już pierwszy utwór (a jest nim „40 Days”) pokazuje, że Schultz wie jak zachęcić ludzi do granej przez siebie muzyki. Szybki i energiczny kawałek stanowi dobry początek płyty, a każda następna piosenka jeszcze bardziej przekonuje, że warto zainteresować się osobą samego artysty i jego wcześniejszą twórczością. Utwory takie jak tytułowy „Broken And Beautiful” czy żywiołowa ballada „Lord You Are” udowadniają również jak dobrym wokalistą jest Mark Schultz. Jego głos brzmi pewnie, a sama oprawa muzyczna tego albumu idealnie wkomponowuje się w przyjęty przez muzyka koncept.
Niestety, mimo bardzo dobrego wykonania, ciężko uwierzyć by najnowsza płyta Schultza podbiła światowe rynki muzyczne. Wszystko to za sprawą jej klasyfikacji (muzyka chrześcijańska) i słabej promocji, co zdecydowanie stawia ją na straconej pozycji. Nie trudno zauważyć bowiem, że jest to album z gatunku stricte niszowych produkcji, a więc adresowanych do konkretnej grupy odbiorców. Czasami takie wydawnictwa odnoszą sukcesy, ale tym razem chyba nie ma co liczyć na cud. Na domiar złego, płyty tej (z tego co wiem) nie dostaniemy w Polsce, a więc co za tym idzie, Polacy po raz kolejny stracą szansę zapoznania się z czymś zupełnie nowym i godnym uwagi. Tak czy inaczej jednak gorąco polecam ten album i wierząc w inwencję twórczą oraz pomysłowość moich rodaków liczę, że znajdą się tacy którzy mimo ogólnych trudności postanowią posłuchać nowego albumu Marka Schultza. Naprawdę warto.

Ocena: 9/10

author

Kamil Mroziński

 29.03.2009  
Trwa ładowanie zdjęć