RECENZJA

Evanescence - The Open Door

the_open_door

Za oknem piękna, nie do końca jeszcze chłodna jesienna niedziela- zdecydowanie najlepszy moment, aby oddać się nowym doznaniom, które mam nadzieje dostarczy mi najnowszy album grupy Evanescence, zatytułowany “The open door”. Choć na rynku pop/rock-gotyckiej muzyki, pojawia się coraz większa konkurencja, muzycy Evanescence cieszą się niesłabnocą popularnością, którą zdobyli takimi utworami jak: “My Immortal” czy też “Bring me to life”. Czy najnowszy longplay, pomimo delikatnych zmian personalnych w zespole, stanie się kolejnym muzycznym sukcesem? Z całą pewnością, tak! Pomimo, iż album “The open door” już teraz wywołuje wiele sprzecznych komentarzy, w moim odczuciu jest to najlepszy krążek pośród ich krótkiej dyskografii. Wokół zespołu, wraz z odejściem rozsławionego gitarzysty Bena Mody'ego, pojawiło się wiele licznych plotek związanych z dalszą twórczością grupy. Okazuje się jednak, że Amy Lee wraz z kolegami z zespołu, podnieśli się i ze zdwojoną siłą zaatakowali tych, którzy choć przez chwile w nich zwątpili. W zespole pojawił się nie mniej znany gitarzysta Terry Balsamo, który wprowadza w muzyke Evanscence świeżość i wreszcie ten prawdziwy polot goth- metalowego brzmienia. Czytając jeden z wywiadów, odnalazłem wypowiedź Amy, która stwierdziła, iż cyt:“Tytuł nowego krążka jest doskonałym odzwierciedleniem tego, czym było tworzenie tego albumu...”
Postanowiłem więc przekonać się na własnej skórze, co tak bardzo ciekawego i dramatycznego w swej skrytości zawiera “The open door”.
Od samego początku dało się wyczuć, że muzyka Evanescence jest dojrzalsza, mądrzejsza i zawiera to “coś”, czego nie mogliśmy odnaleźć na poprzednich produkcjach. Kilka pierwszych dźwięków daje nam przedsmak tego czym chce się nam pochwalić Terry Balsamo. Już kilka pierwszych utworów, które na przemian, są ciężkimi gitarowymi kompozycjacji i ciepłymi balladami z dramaturgią w tle, chcą nam przekazać jak wiele cierpienia i mroku niosą ze sobą zarówno teksty, jak i wspaniałe popisy wokalne Amy Lee. Czego można spodziewać się po dość ciężkich gitarowych utworach? Napewno głębszego i agresywnego brzmienia gitar Terry'ego Balsamo. W wielu spośród tych kompozycji pojawia się gotyckie brzmienie, które dodaje im dodatkowego “smaczku”. Ballady, których na albumie znajdziemy idealnie wymierzoną ilość, to niezwykle dramatyczne i pozbawione uśmiechu opowieści, które wsparte mroczną otoczką odsyłają nas do mistycznej i wręcz epickiej krainy. Niezwykle ważnym elementem, bez którego wszystkie te utwory byłyby bezbarwne jest wokal Amy Lee. Kiedy słuchamy takich utwórów jak “Cloud nine”, “Weight of the world” czy też sławnego już na cały świat “Call me when You're Sober”, nie możemy nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że Amy w każdą kompozycje wkłada całą siebie i przelewa w nich za pomocą swego śpiewu całą gorycz i żal , który zalega w niej samej. Teksty w połączeniu z drapieżną barwą i stylem śpiewu wokalistki wywołują emocje, których nie powstydziłaby się niejedna mroczna, gotycka kapela.
Na albumie “The open door” znajdziemy 13 kompozycji, które bez obawy można nazwać dramatycznymi i epickimi opowieściami ogromnej tragedii i rozpaczy, która przepełnia każdy dźwięk. Najnowsze dzieło grupy Evanescence to doskonale wywarzone dawki agresywnego i mocnego rock'owego grania, które bardziej niż na wcześniejszych krążkach przypomina ciężką gotycką muzyke, a wraz z wokalem Amy Lee tworzy doskonałą i nierozerwalną całość. Pomimo, iż skład zespołu nie zmienił się, poza przybyciem nowego gitarzysty, to można zauważyć, że Amy w swych utworach czuje sie lepiej niż poprzednio, a co za tym idzie posiada więcej swobody działania i możliwość własnej, a zarazem ciekawej aranżacji poszczególnych utworów. Wszystko to pozwala Amy na całkowite pokazanie swych możliwości wokalnych, które są imponujące.
Każdy kto choć przez chwilę zapozna się z najnowszym albumem “The open door”, odbędzie krótką podróż do świata piękna i mroku, który zaskoczy was swoją ciekawą barwą i ukrytym dnem, w którym każdy odkryje własne wyszukane smaki i emocje, wywołane przez Amy Lee i jej kolegów z zespołu Evanescence.

Ocena: 8/10

author

Piotr Trzciński

 29.03.2009  
Trwa ładowanie zdjęć