RECENZJA

Mery Spolsky - Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj

jestem_marysia_i_chyba_sie_zabije_dzisiaj_

Ten rok obfituje w dużo zaległych rzeczy, które stanęły w martwym punkcie wraz z pandemią. Dostaliśmy dużo nowej muzyki, parę biografii, ale jedna pozycja wyróżnia się najbardziej w tym zestawieniu. Mowa tu oczywiście o książce „Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj” autorstwa Mery Spolsky.

Piosenkarka i autorka tekstów zmienia teraz swoje oblicze i staje się pełnowymiarową pisarką. Mery zabiera nas do swojej specjalnej krainy Spolsky, gdzie możemy poznać jej myśli. I to nie byle jakie myśli, ponieważ nietuzinkowe, z nutką humoru, goryczy, narzekania, ale i pochwał. To ciekawe jak autorka operuje słowem i to nie tylko w piosenkach, ale i w całej książce. Co więcej oprócz niesamowitych doznań czytelniczych książka dostarcza nam też niesamowite przeżycia wizualne, ponieważ wszystko jest tak genialnie zaprojektowane i dopięte na ostatni guzik, że chylę za to czoła Tomkowi Kuczmie, który zilustrował to wszystko.

Ale każdy kto zna Mery wie, że jak coś robi to na 200% i gdy wszyscy myśleli, że na książce się skończy wtedy wjeżdża ona cała na czarno z czymś z czym nigdy w życiu się nie spotkałem – singiel promujący książkę. I to nie byle jaki singiel, ponieważ „Trapowe Opowiadanie” to jeden z rozdziałów, który znajdziemy w dziele Spolsky. Piosenka trwa 6 minut i 24 sekundy i aż wbija w fotel, ponieważ ta nowa odsłona wokalistki jest po prostu wow. I nie, to nie jest koniec - 8 listopada na platformach streamingowych pojawiło się jeszcze 9 singli, które pochodzą ze specjalnie nagranego audiobooka. Mery totalnie w nich wymiata – razem z producentem No Echoesem zrobili tak niesamowitą robotę, że mi dosłownie szczena opadła. Oprócz pierwszego singla (który chyba znajdzie się w moim top10 najlepszych piosenek tego roku) możemy posłuchać tytułowego utworu, piosenki o tacie, brzuchu, czy o Kuźnicy. Na wyróżnienie zasługuje „Dupa Lipa”, „Nie Umiem Mówić Nie” i „PAPA”. Ale jedna piosenka totalnie wycisnęła ze mnie parę łez i chociaż trwa ponad 10 minut to przez ten cały czas słucha się jej z zaciśniętym gardłem – a chodzi o piosenkę „Najsmutniejsza Dziewczyna Roku”.  Jednak, żeby nie mieć za dużo spojlerów na specjalnym audiobooku usłyszymy jeszcze sześć dodatkowych utworów, które nigdzie indziej nie są dostępne i sześć tekstów czytanych przez Marię Peszek, Ewę Chodakowską, Margaret, Macieja Maleńczuka, Krzysztofa Zalewskiego oraz Ralpha Kaminskiego. A jakby ktoś chciał posłuchać sobie normalnej, spokojnej wersji to też ją znajdzie na audiotece.  

To co Mery zrobiła jest zdecydowanie czymś więcej niż zwykłą książką z audiobookiem. Piosenkarka weszła na wyższy poziom, który trudno będzie komuś przebić. I chociaż wszystkie piosenki promujące „Marysię” nie są kolejną płytą artystki, to muszę powiedzieć, że cała ta era Spolsky jest najbardziej spójnym czasem w karierze Mery. Tak zaplanowanej akcji na tip top w Polsce dawno nie widziałem  - zaczynając od czarnej peruki, przez rąsie, a kończąc na absurdalnym merchu. Chociaż merch nie jest tu końcem, ponieważ od 10 listopada w całej Polsce możemy dołączyć do specjalnych „Live Actów” promujących książkę i już się nie mogę doczekać tego spektaklu, którzy zabierze mnie do świata Marysi, która chyba się zabije dzisiaj.  A Wam polecam pierwsze przeczytać, potem włączyć audiobooka, a na końcu delektować się dostępnymi piosenkami wszędzie gdzie tylko chcecie.

author

Kamil Chromy

 29.11.2021  
Trwa ładowanie zdjęć