RECENZJA

Kasia Dereń - Moje historie

moje_historie

I chociaż więcej osób poznało ją podczas „The Voice of Poland” czy krajowych preselekcji do Eurowizji 2020 to Kasia Dereń jest już w świecie muzyki od dawna. W końcu jednak nadszedł ten czas i możemy posłuchać debiutanckiego albumu wokalistki pt. „Moje historie”.

Pierwsze co każdy musi wiedzieć przed przesłuchaniem płyty to to, że Kasia ma niesamowity i przecudowny głos – i gdy dostałem album w swoje ręce miałem w głowie tylko myśl, aby ten głos był w nim dobrze wyeksponowany. I na szczęście głos gra tam główną rolę – słyszymy Kasię w wersji delikatnej, z pazurem, jak i również chyba we wszystkich możliwych ozdobnikach i melizmatach. Cała płyta składa z 11 piosenek, 2 utworów w wersji „Live Session” i piosenki „Nie ma kraju”, której tekst to wiersz Juliana Tuwima. Co ciekawe te ostatnią piosenkę mogliśmy usłyszeć już 8 lat temu!  Oprócz słów polskiego poety na płycie możemy usłyszeć teksty napisane przez m.in. Mateusza Krautwursta, Arka Kłusowskiego, Marcina Januszkiewicza czy Ani Szarmach, która jest nawet gościem specjalnym w jednej piosence.

Cała płyta daje niesamowity vibe piosenek z lat 2000 i mi się to zdecydowanie podoba! Wszystko się jakoś tak perfekcyjnie układa na te odczucia i głos, i muzyka, i aranżacje. I wcale album nie brzmi przez to staromodnie, ponieważ słychać w nim, że produkcja jest jak najbardziej „świeża”.  W płycie bardzo podoba mi się również to, że przeplatane są ballady, piosenki do wsłuchania się i te utwory do których chcesz wyjść i zatańczyć. Moim faworytem pozostała piosenka „Ufaj mi”, która była moją ulubioną polską piosenką w 2020 (i dalej sądzę, że powinna ona wygrać eurowizyjne preselekcje). Jednak jakbym miał wybrać kolejne pozycje w rankingu to byłoby to trochę ciężkie, bo na drugie miejsce dałbym co najmniej cztery piosenki. Dwie z nich to single, które promują album – „XXI” i najnowszy „Do siebie” – i wzięcie ich na single było zdecydowanie dobrą decyzją. Kolejne dwie to „Nie znam Cię” i „Bezsenność”, ale z drugiej strony słuchając dwóch angielskich piosenek, które również znajdziemy w trackliście sądzę, że też powinny one zostać wyróżnione, bo gdybym nie znał Kasi to nie powiedziałbym, że śpiewa je jakaś polska wokalistka.

Bardzo się cieszę, że w końcu możemy słuchać debiutanckiej płyty Kasi. Warto było czekać na ten materiał i zarówno ja, jak i fani artystki nie są zawiedzeni efektem końcowym. Liczę na to, że do singla „Do siebie” dostaniemy niedługo teledysk, a i na tym singlu się nie zakończy promowanie albumu, ponieważ ta wokalistka jak nikt inny zasługuje na bycie docenioną. Polecam wam więc posłuchać sobie tego albumu – nawet włączając go tak w tle gdy coś robicie – a myślę, że się nie zawiedziecie i może wrócicie do niego więcej niż jeden raz.

author

Kamil Chromy

 17.11.2021  
Trwa ładowanie zdjęć