Gdy w 2014 na świat przyszło „Cheek To Cheek” nikt nie spodziewał się, że połączenie głosów Tonego Bennetta i Lady Gagi wyjdzie tak niesamowicie. Bo jak oczywiście Bennett był już legendą, tak większość twierdziła, że Lady Gaga to popowa gwiazdka, która nie potrafi śpiewać. Piosenkarka jednak pokazała niedowiarkom, że ma potężny głos i odnajdzie się w każdym gatunku, nie ważne czy to pop, czy jazz.

7 lat później ten znakomity duet powraca w kolejnej odsłonie jazzowych hitów. I jak Lady Gaga ma przed sobą jeszcze długie lata kariery, tak dla Tonego jest to ostatni album wydany przed muzyczną emeryturą. Dlatego „Love For Sale” jest pewnego rodzaju zamknięciem jednego z najbardziej ikonicznych rozdziałów w muzyce jazzowej.

Płyta to hołd dla kompozycji i tekstów Cole’a Portera. No i co tu dużo mówić - zarówno pan Bennett, jak i panna Gaga zrobili kawał dobrej roboty. Wszystko tu brzmi dobrze. Wszystko. Od instrumentów, przez aranżacje, aż po nieskazitelne głosy. I te głosy robią tu dużo. Swoboda i sposób w jaki ta dwójka się dopełnia jest niesamowity. Zdecydowanie czuć to, że oboje uwielbiają siebie nawzajem i przekładają to w wspólne śpiewanie.  I nie ważne czy słuchamy solowej piosenki Tonego czy solowej Gagi, czy ich wspólnie, to całość brzmi perfekcyjnie.

Wydawnictwo promowały cztery single, do których mogliśmy zobaczyć teledyski. Nie są to jakieś specjalne historie obrazujące tekst utworu, tylko nagrania ze studia i to jest cudowne! Zdecydowanie miło i przyjemnie patrzy się jak ta dwójka śpiewa. Ich aura, więź i to jacy są dla siebie wywala pragnienie wejścia z nimi do studia, ponieważ na pewno byłaby to dobra zabawa.

I co tu więcej powiedzieć? Tego po prostu trzeba posłuchać, ponieważ dla miłośników dobrej muzyki powinna to być pozycja obowiązkowa. Żadne słowa nie zastąpią tej muzycznej uczty, wszystkich głosowych niuansów i każdego zagranego instrumentu, więc bardzo gorąco polecam każdemu odpalenie „Love For Sale” (a kto nie słyszał „Cheek To Cheek” to też niech od razu doda sobie do kolejki).