RECENZJA

Arek Kłusowski - Lumpeks

lumpeks

Arek Kłusowski w świecie muzycznym działa już od dobrych paru lat. I chociaż od jego debiutu do wydania pierwszej płyty minęło bardzo długo, to na drugi krążek musieliśmy czekać tylko 2 lata. I tak oto jest „Lumpeks” – nowa płyta, tym razem pod skrzydłami wytwórni Kayax.

Jak wiadomo Arek jest mistrzem tekstów (pisał piosenki dla Dody czy Ewy Farnej), więc o warstwę liryczną nie trzeba było się martwić. Teksty są i metaforyczne, i dosłowne, dają do myślenia, ale również bawią.  Muzyka utrzymana jest w stylistyce elektropopu, można nawet odnosić wrażenie klimatu lat 80/90 – co zdecydowanie jest teraz na topie i idealnie wpasowało się w gusta odbiorców.

Płytę jak do tej pory promowały dwa utwory. Pierwszą zapowiedź albumu dostaliśmy już w lutym poprzez mroźny singiel „Antarktyda”. Miesiąc przed premierą albumu do rozgłośni radiowych dotarł „Idealny syn”, czyli kolejny singiel, który jak narazie jest najlepiej radzącą sobie piosenką w całej karierze Arka.

Arek przez zmianę wytwórni dużo zyskał. Album jest spójny i dopracowany od A do Z. Słychać to najbardziej przez muzykę, ponieważ każda piosenka pasuje do innych. Do utworów można się zabawić, potańczyć, ale również położyć się, wsłuchać dokładnie w teksty i trochę porozmyślać. Tytułowa piosenka, czyli „Lumpeks” to idealny kandydat na następnego singla, a zaraz za nim "Nie bądźcie tacy”, „Papierowy dom” czy „Nasza klasa”. Na dobrą sprawę płyta jest na tyle wyjątkowa, że każda piosenka mogłaby godnie promować wydawnictwo. Jedną z najpiękniejszych piosenek na albumie jest „Nie kochasz się” opowiadająca o samoakceptacji  „Nie kochasz się - nikt Cię tego nie nauczył, Nie słyszysz nic, Nie wiem co mam dalej mówić”. Na pewno na duże wyróżnienie zasługuje też utwór „Dzieci z prowincji” nagrany z Mery Spolsky.  Mogłoby się wydawać, że zarówno głosy, jak i style artystów nie będą ze sobą dobrze współgrały, jednak oni pokazują, że chcieć to móc. Ten duet to królewskie połączenie, ponieważ zarówno Arek jak i Mery bardzo dobrze wiedzą jak operować słowem. Na słodki koniec dostajemy „Słodki koniec tych dni”, który perfekcyjnie podkreśla i podsumowuje cały album.

„Lumpeks” jest zdecydowanie godny polecenia i jestem przekonany, że gdy ktoś przesłucha płytę raz to na pewno do niej prędzej czy później powróci.

author

Kamil Chromy

 08.07.2021  
Trwa ładowanie zdjęć