RECENZJA

Sanah - Irenka

irenka

puk puk”, tu „Irenka”, czyli nowa sanah, ale czy na pewno taka nowa? Chciałoby się zacząć tę recenzję od słów „sanah powróciła”, ale prawda jest taka, że ona nas ani na chwilę nie opuściła. Po prostu przyszła z dawką kolejnych utworów i z nadzieją, że wciąż będziemy chcieli jej słuchać. I znowu pytanie - czy będziemy chcieli spędzać z nią wolne chwile? Jedni powiedzą „tak”, a drudzy powiedzą „Boże ona znowu o jakiejś miłości bardziej lub mniej udanej”, ale dopóki wpada to w ucho, dopóty niech śpiewa o tym, o czym chce. Ale koniec zbędnego gadania, przejdźmy do szczegółów…

Po wielu sukcesach na listach przebojów, festiwalu w Opolu czy na gali „Fryderyków” Zuzanna Jurczak – bo tak naprawdę nazywa się sanah – postanowiła podzielić się z nami nowym materiałem. Po EP-ce o tytule „BUJDA”, 7 maja 2021 roku przyszła kolej na „Irenkę”. Nie bez przyczyny akurat taki tytuł, bo tak 23-latka ma na drugie imię! Drugi album studyjny piosenkarki składa się z 14 utworów w wersji standardowej (a tą właśnie się głównie zajmiemy), wciąż utrzymanych w klimacie popowym i jego wielorakich odmian. Tracklista wygląda następująco:

1. „puk puk”

2. „Co ja robię tutaj”

3. „No sory (to dłuższe)”

4. „To koniec”

5. „Warcaby”

6. „2:00”

7. „Interludium”

8. „Irenka”

9. „BUJDA (większa!)”

10. „Wars”

11. „etc.”

12. „ten Stan”

13. „Ale jazz!” (oraz Vito Bambino)

14. „To był dobry dzień”

I mogę powiedzieć, że jest bardzo dobrze. Młodą wokalistkę darzę wielką sympatią, ale niestety nie zaskoczyła mnie wystarczająco, aby powiedzieć, że jest genialnie, co nie zmienia faktu, że w jej dyskografii pojawiły się kolejne ciekawe kompozycje. Po takim starcie sanah nie może wyłącznie spełniać oczekiwania krytyków muzycznych i swoich fanów, ale musi je po prostu zdecydowanie przekraczać. Poza, znanymi już wszystkim, perełkami „No sory”, „2:00” czy promującą album kolaboracją z Vito Bambino pt. „Ale jazz!” warto wyróżnić coś nowego, co dopiero zdążyliśmy poznać.

Bez wątpienia niezwykle wpadającym w ucho kawałkiem jest poniższa „Irenka”. Tytułowa kompozycja jest zaskakująco energiczna – tutaj sanah nie jest już taka spokojna. Pozwolę sobie użyć teraz kilku kolokwializmów. W „Irence” kawał dobrej roboty „odwalają” skrzypce, dzięki nim sporo się w tej piosence dzieje. Ponadto dzięki dźwiękom tego instrumentu warszawianka kolejny raz przypomina, że potrafi zadziwić słuchaczy także swoimi zdolnościami instrumentalnymi.

ten Stan” to moja druga propozycja godna polecenia, ale dlaczego? A, dlatego że warstwa liryczna jest znowu bardzo ładna. A, dlatego że utwór jest nad wyraz melodyczny, spokojny. No i, dlatego że do wspomnianej piosenki został dołączony przyjemny klip przedstawiający typowe wesele z lat 80/90. „A ja cię lubię, aż za bardzo przez to myślę już o ślubie” to komunikuje nam sanah w „tym Stanie”. Powoli rozpoczyna się okres weselno-wakacyjny to może akurat utwór wpisze się w kanony polskich imprez wakacyjnych. Póki co ma szansę pojawić się w notowaniach największych rozgłośni radiowych w Polsce.

Tydzień przed premierą drugiego wydawnictwa Zuzanny, światło dzienne ujrzało „etc. (na disco)”. To z kolei jest utwór z rozszerzonej wersji „Irenki”, lecz na wersji standardowej zostało zamieszczone niedyskotekowe „etc.” Mnie do gustu bardziej przypadła ta pierwsza wersja i w sumie z całego krążka jest to kompozycja, która chyba zaskoczyła mnie najbardziej. Jest to rytmiczna propozycja i niewiarygodnie – jak na sanah – pełna werwy. W sam raz na wakacje. Pozostaje tylko czekać na jakiś ciekawy remix, bo aż kusi, żeby coś z nim zrobić i tym samym sprawić, że to „etc.” rzeczywiście uraczy nas swoją obecnością na dyskotekach pod gołym niebem.

Bonusowo z wersji deluxe doradzę, aby zaznajomić się z kolejnym frapującym kawałkiem. „Kapela gra” to historia „wariatki” na nieswojej „prywatce”. Inspiracja twórczością różnych wykonawców z drugiej połowy XX wieku zarówno polskich jak i zagranicznych, jest tutaj aż nadto widoczna. Kto lubi takie klimaty to gwarantuje, że się nie rozczaruje.

Podsumowując, nowy album jest rytmiczny i spójny. Nie jest już tak bardzo melancholijnie. Wszystkie teksty napisane są przez Zuzannę, co w moich oczach powoduje radość, gdyż mam świadomość, że 23-latka z Warszawy na swój sposób się z nimi utożsamia, a to zawsze jest fajne. Dzięki temu faktowi sanah znów podkreśla, że jest artystką kompletną – weźmie kartkę papieru i znacząco przyczyni się do stworzenia słów i muzyki, w dodatku coś tam przygrywając na skrzypach i fortepianie. Na krążku jest kilka nowych brzmień, ale nie aż tak różniących się od poprzednich muzycznych przedsięwzięć artystki. I to można mieć trochę za złe, gdyż dla wielu słuchaczy nowy album to jakiś nowy rozdział - takie jest przekonanie w obecnej branży fonograficznej. Jednakże wciąż słychać, że sanah kocha to co robi, więc nie przeszkadzajmy jej w tworzeniu nowych przebojów. Wyświetlenia na YouTube i odtworzenia w Spotify mówią same za siebie – ludzie chcą spędzać swój wolny czas przy jej brzmieniach. Ja „Irenkę” osobiście polecam i jestem przekonany, że sprawi, iż sanah długo pozostanie na topie w Polsce. Na koniec pozwolę sobie skierować kilka słów do sympatycznej Zuzi: Droga sanah, do zobaczenia 11 lipca o 20:00 w Krakowie;)!

author

Leonard Szeląg

 07.05.2021  
Trwa ładowanie zdjęć