RECENZJA

Faustyna Maciejczuk - Przebudzenie

przebudzenie

Faustyna Maciejczuk właśnie wydała mini-album o tytule Przebudzenie.
Przebudzenie? Ale przebudzenie od czego? Albo skąd? I dlaczego?


Utwory tworzą letni, przyjemny nastrój. Od razu przenoszą słuchacza nad morze czy jezioro podczas jednych z najgorętszych dni w roku. Gdzieś tam pojawia się lemoniada. Gdzieś tam ktoś energicznie tańczy. Jest błogo. Beztrosko. I nic więcej nam nie potrzeba.

Dobrą energię trzymać wiecznie
Sprawić, byś poczuł się bezpiecznie


Może to po prostu przebudzenie z pandemicznych czasów i tęsknota za beztroskimi wylegiwaniami się w słońcu oraz wspólnymi zabawami ze znajomymi?
Faustyna nie przesładza swoich tekstów, nie upiększa, nie wprowadza nadmiernych ozdób i patetycznych słów. W piosenkach tkwi prostota i skoczność, ale nie są to prymitywne melodie czy nachalne dla ucha słuchacza teksty.

Znowu myślę o tobie
tylko jedno w mej głowie


Faustyna to młoda osoba i też album przesiąknięty jest młodością. Nie jest to jednak ujma. Raczej wyciągnięty wysoko kciuk w stronę piosenkarki. W tej młodości jest chęć poznawania świata, chwytanie ulotnych chwil i pierwsze kroki w zawirowaniu ludzkich spraw. Przede wszystkim siedzi w nich ta młodzieńcza, niezwykła miłość (którą odszukać można w utworach takich jak W mojej głowie czy Chwile). A przede wszystkim – przebudzenie z niej.


Ciężko także wybrać najlepszą (czy też najgorszą!) pozycję na mini-albumie. Mam tylko nadzieję, że Faustyna wzleci jeszcze wyżej i przyniesie kolejne, niekoniecznie podobne, piosenki, które chwycą za serce (i za ucho!).

Ocena: 7.0

author

Aleksandra Łabędzka

 28.03.2021  
Trwa ładowanie zdjęć