RECENZJA

TOLA - Subtitles

subtitles

W życiu młodego artysty często nadchodzi moment zawahania, zwątpienia, trafienia na mur,  który powoduje lata ciszy lub koniec kariery. Tola Szlagowska, która niegdyś była artystką w muzycznym zespole Blog 27, powraca teraz w nowej, odmienionej wersji siebie. To już nawet nie Tola, a TOLA – pisana dużymi literami. Bo przecież to już nie młodziutka dziewczyna, tylko dojrzała, pewna siebie kobieta.

Jej płyta Subtitles jest zbiorem autorskich tekstów i melodii. Artystka sama jest tu sobie sterem, żaglem i okrętem. Cały krążek ma być jej. A przede wszystkim: o niej. TOLA zajmuje się promocją płyty, produkuje ją nawet we własnej wytwórni. Chce być aktywna. Świadoma na każdym kroku jej powstawania.

House parties
But not much fun…
I wanna go back


Z pewnością warty posłuchania jest utwór o tytule First Love – mający w swoim brzmieniu klasyczną wdzięczność i prostotę. Koi swoją delikatnością i zwiewnością, a zarzucić można mu tylko jedno – jest stanowczo za krótki.
I to właśnie on jest perłą tej płyty.

ooh we just gotta let it go
everybody lose control


Słuchając albumu, można nawet dojść do wniosku, że Subtitles dzieli się na utwory do snu (Images czy wymienione wcześniej First Love), do przeciągnięcia się po drzemce (Muse, Mental Detox) czy też do zwyczajnej pobudki (Recycled/Fragile).

Czy jednak wszystkie piosenki z albumu można nazwać różnorodnymi? Unikatowymi?
Odczuwalna jest siła chęci tworzenia, włożenia w pracę całe swoje serce. Jednak pomiędzy przeskokami z jednego utworu do drugiego, siedzi ciche „ale”.

I'm crying, baby uh
I'm crying oh
I'm not dying, it's called crying crying


Chciałoby się więcej stanowczych, twardych tekstów, rozbudowanych wersów.
Więcej godnych zapamiętania melodii.
A może… po prostu… brakuje nam tytułowych napisów, pozwalających bardziej zrozumieć świat TOLI?

Ocena: 5,7

author

Aleksandra Łabędzka

 21.03.2021  
Trwa ładowanie zdjęć