RECENZJA

Sam Smith - Love Goes

love_goes

Sam Smith przyznaje, że ostatnie dwa lata były dla niego najbardziej eksperymentalnym czasem w jego życiu. Początkowo jego najnowszy album miał ukazać się w maju tego roku, jednak pandemia pokrzyżowała te plany. Muzyk powraca więc właśnie teraz, a jego dzieło nosi już inny tytuł (początkowo było to To Die For), a także inną okładkę.

You are perfection. My only direction.
 

Po otwierającym, bardzo subtelnym utworem Young, Sam uderza w nas tanecznym utworem Diamonds, pokazując jak bardzo różnorodnym i utalentowanym jest artystą. Muzyk podzielił album na dwie części – na pierwszej znalazły się poznane wcześniej single, zaś na drugiej duety z innymi artystami (takimi jak Demi Lovato, Normani oraz Calvin Harris).

Do you think of me When you're in California alone

Sam Smith wielokrotnie w ciągu swojej muzycznej kariery potrafił pokazać, że jest niesamowicie wrażliwym człowiekiem. Na jego nowej płycie nie brakuje ckliwych utworów – reprezentantami są tu np. Forgive Myself oraz Fire On Fire (stworzony do miniserialu BBC i Netflixa o stadzie królików szukających domu). Jest tu także Love Goes – piosenka, która w ciągu pierwszych sekund zapowiada się na wzruszającą balladę i która w pewnym momencie wybucha, dając się ponieść sekcji dętej, aby... znów wrócić do klimatu ballady z akompaniamentem smyczków.
 

No, we'll never be kids again Tell me how you live without it.

Dodatkowe utwory, które znalazły się na drugiej części albumu, są tylko plusem najnowszego dzieła. Sam Smith świetnie odnajduje się w duetach i nie są mu obce nowe wyzwania.

To z pewnością jedno z najciekawszych osiągnięć tego zdolnego wokalisty. Jego płyta jest dopracowana, niosąca niesamowitą magię i czułość – coś, w czym Smith odnajduje się idealnie. Jego miękki głos świetnie wpasowuje się w różne klimaty, dzięki czemu każdy słuchacz może znaleźć coś dla siebie na Love Goes.

Ocena: 8,9/10

author

Aleksandra Łabędzka

 01.11.2020  
Trwa ładowanie zdjęć