Happy End: Dziś premiera złotej kolekcji!

Ten tekst przeczytasz w ok. 3 minuty
Happy End: Dziś premiera złotej kolekcji!
 fot. mat. prasowe emimusic.pl

Zespół Happy End obchodzi w tym roku 35 lecie swojej działalności artystycznej. Z tej właśnie okazji, na rynku pojawiła się płyta zawierająca największe hity zespołu wybrane przez Pana Zbyszka Nowaka, założyciela i lidera formacji. Płyta ukazała się w ramach serii ZŁOTA KOLEKCJA. Wszystko zaczęło się od mojego wielkiego marzenia. Marzenia o stworzeniu profesjonalnej grupy wokalno-muzycznej z trzema młodymi, pięknymi, utalentowanymi wokalistkami i... ze mną w roli solisty, pianisty i kompozytora. Mój piękny sen spełnił się w styczniu 1975 roku, w mojej rodzinnej Łodzi… Zanim rozpoczęliśmy próby, wymyśliłem nazwę zespołu, przygotowałem kilka nowych piosenek, zaprojektowałem stroje, zdefiniowałem profil naszej muzyki i naszego image’u. Po kilku zaledwie miesiącach mieliśmy gotowy program estradowy, wystąpiliśmy w programie telewizyjnym i nagraliśmy pierwszy utwór w łódzkiej rozgłośni Polskiego Radia. W roku 1976 dołączyła do nas nowa wokalistka, Danusia, która wkrótce stała się moją najwspanialszą muzą, natchnieniem, a później żoną, którą jest do dziś.

REKLAMA
30 Seconds To Mars News

tym czasie powstał i został nagrany mój wielki przebój „Jak się masz, kochanie”, na punkcie którego oszalał cały kraj (i nie tylko). Wszystkie rozgłośnie, centralne i regionalne, emitowały go z podziwu godną konsekwencją po kilkanaście razy dziennie. Dotarł nawet do polskich żołnierzy z doraźnych sił ONZ. Narodził się jeden z największych przebojów polskiej muzyki rozrywkowej ostatniego stulecia. To była prawdziwa trampolina do grona najbardziej popularnych zespołów w kraju. Pobiliśmy wówczas swoisty rekord – zdarzyło się, że graliśmy po 6 koncertów dziennie. Do dziś trudno jest mi zrozumieć, jak to fizycznie było możliwe... Celebrowanie sukcesów odkładałem jednak na później. I tak mi już zostało. Wiem, że kiedyś nadejdzie odpowiedni moment, aby podsumować mój dorobek i świętować osiągnięcia artystyczne. Aby zamknąć jakieś rozdziały, bez zamykania całej księgi...

Kiedy byliśmy początkującą grupą pop i nie wychylaliśmy głowy ponad przeciętność, krytycy, znawcy tematu i inni eksperci, nie mieli powodu, aby nas zauważać i krytykować. Na początku naszej działalności, media i niektórzy dziennikarze zgodnie podkreślali naszą pozytywną „inność” i oryginalność. Ale kiedy miliony ludzi zaczęły nas podziwiać, kochać i wyniosły nas na najwyższy piedestał popularności, wówczas ci sami „fachowcy” ostrzyli zęby i atakowali ze wszystkich stron. Krytykowano nas np. za to, że mieliśmy angielską nazwę, że nasze stroje estradowe były „wymyślne” i kolorowe, że dziewczyny tańczyły, zamiast śpiewać „na baczność” (jak na akademii z okazji 1-go maja) i że... w ogóle zbytnio naśladowaliśmy „zgniłą” Amerykę…

Wówczas przetrwaliśmy podobne ataki, a nasz repertuar powiększał się o nowe przeboje. Zdobyliśmy tak wielką popularność, ze media nie miały już wyboru – musiały to zaakceptować. Braliśmy udział we wszystkich niemal telewizyjnych programach rozrywkowych, występowaliśmy setkach w polskich miast i poza granicami kraju. W roku 1979 wyjechaliśmy po raz pierwszy do USA. Po powrocie zastał nas stan wojenny. Nie zagraliśmy ani jednego koncertu. Niezbyt pokaźne oszczędności topniały z dnia na dzień. W roku 1983 skorzystaliśmy z nadarzającej się okazji i razem z dwuletnim synem Rafałem wyjechaliśmy ponownie do Stanów Zjednoczonych. Byliśmy w Chicago, na Florydzie i w Kalifornii, gdzie urodziła się nasza córeczka Michelle. To była wspaniała muzyczna szkoła edukacji i… przetrwania. Zostałem członkiem ASCAP (amerykanki odpowiednik naszego ZAIKSu). Skomponowałem wiele nowych utworów, które rejestrowałem w Library Of Congress. Napisałem dwie piosenki dla zaprzyjaźnionej z nami Lindy Jackson (znanej z występów w musicalu „Hair”). W Ameryce wydaliśmy z Danusią kilka płyt i prowadziliśmy swoje własne lokale klubowe.

W roku 2002 postanowiliśmy wrócić do kraju. Słuszności tej decyzji potwierdziła nasza wierna polska publiczność. Na koncertach znakomicie bawią się trzy pokolenia naszych fanów. To właśnie stanowi sens życia i naszego muzycznego powołania…

I dobrze, ze jest firma fonograficzna EMI, która doceniła nasz dotychczasowy dorobek i wydała ten specjalny, jubileuszowy krążek.

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 07.09.2010   emimusic.pl   fot. mat. prasowe

Konkurs na remix Rahima zakończony

Reprezentujemy klubowy electro-house, zarówno w tym mocniejszym jak i spokojniejszym wydaniu

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć