Fani kanadyjskiej grupy Rush zasypują biuro szeryfa w Collier County na Florydzie mailami, w których protestują przeciwko zatrzymaniu Alexa Lifesona, gitarzysty zespołu. Policja w miejscowości Naples, na Florydzie, aresztowała muzyka w sylwestra, 31 grudnia, po incydencie, do którego doszło w hotelu "Ritz-Carlton". Zwolniono go za kaucją 2 stycznia 2004 r.
Szeryf Don Hunter, z Collier County na Florydzie, uskarża się na niekończący się strumień e-maili od fanów Rush, które płyną na konto jego biura. Wielbiciele twórczości zespołu nie przebierają podobno w słowach. Zapewne dzieje się tak, ponieważ stróże prawa użyli w stosunku do 50-letniego Alexa Żiwojinowicza (prawdziwe nazwisko muzyka) przemocy, skutkiem czego jest m.in. złamany nos. "Niektórzy fani Alexa Żiwojinowicza mówią w jego imieniu, atakując przy tym nasze biuro, konkretnych funkcjonariuszy i personel hotelu Ritz-Carlton, a także społeczność, w której żyjemy. Wydaje się jednak, że żaden z tych fanów nie był obecny na miejscu zdarzenia" - napisał w oświadczeniu szeryf Hunter. Przypomnijmy, że Alex Lifeson został zatrzymany, ponieważ zachowywał się agresywnie wobec stróżów prawa wezwanych do hotelu. Wraz z muzykiem aresztowany został jego syn Justin i synowa Michelle. Gitarzysta opuścił areszt 2 stycznia, po wpłaceniu kaucji w wysokości 14 500 dolarów. Lifesonowi, obywatelowi Kanady, postawiono sześć zarzutów, w tym agresywne zachowanie wobec stróżów prawa i nadużycie alkoholu.
Wiadomość pochodzi z serwisu Interia.pl