FOTORELACJA

Szalom na Szerokiej - Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie 2023 - fotorelacja

Po kilku latach przerwy spowodowanej zawirowaniami epidemiczno-organizacyjnymi na ulicę Szeroką na krakowskim Kazimierzu powrócił koncert uwielbiany przez sporą część mieszkańców grodu Kraka i przyciągający pod Wawel fanów żywej, dobrej muzyki z całego świata. Mowa tu o kultowym, finałowym epizodzie Festiwalu Kultury Żydowskiej, koncertowi SZALOM NA SZEROKIEJ.

FKŻ to oczywiście nie tylko muzyka - to setki spotkań, warsztatów, prelekcji, wieczorów autorskich, happeningów, projekcji filmowych, wydarzeń parateatralnych, wystaw. Ale naszych czytelników oczywiście interesuje muzyka i na tym się skupmy. Jak co roku przez kilka festiwalowych dni odbywają się mniejsze lub większe koncerty. Z reguły w poprzednich edycjach festiwalu realizowano je głównie w przepięknej synagodze Tempel przy ulicy Miodowej, ale niestety w tym roku nadzór budowlany wskazał konieczność remontu, więc większe koncerty festiwalowe przeniesiono do Zajezdni w Muzeum Inżynierii Miejskiej. Korzyść jest taka, że to większa hala, więc i więcej publiczności miało okazję uczestniczyć w wydarzeniach, ale niepowtarzalny klimat synagogi jest nie do zastąpienia, i mam nadzieję, że budowlańcy do przyszłej edycji festiwalu uporają się z koniecznymi remontami tego uroczego budynku.

Koncert finałowy odbywa się na sporej plenerowej scenie. Jak co roku mikstura żywej, eklektycznej muzyki przygotowana przez organizatorów FKŻ jest imponująca, tak było i tym razem. Koncert otworzyli i prowadzili pomysłodawca i organizator Festiwalu, Janusz Makuch w towarzystwie nowej osoby odpowiadającej za stronę muzyczną imprezy - Urszuli Nowak, a towarzyszyła im Alicja Popiel, prezenterka telewizyjnej lokalnej Trójki, która to stacja na szczęście nagrywała całość imprezy, więc zapis jest już emitowany w TV i będzie udostępniony w formie klipów choćby na stronie FKŻ (a pewnie i w serwisach video). Niemniej jednak, jako stały bywalec tego festiwalu od lat wiem z doświadczenia, że zwłaszcza te koncerty najpiękniej brzmią na żywo.

Muzycznymi gośćmi festiwalu są już często stali bywalcy, tak było i w tym roku. Szaleństwo muzyczne na ulicy Szerokiej rozpoczęła Orkiestra Klezmerska Teatru Sejneńskiego, a więc duży, rozbudowany, świetnie brzmiący skład z gośćmi. Po raz kolejny z Orkiestrą zagrał charyzmatyczny trębacz Frank London, a śpiewając i grając na akordeonie dołączył Lorin Sklamberg, filar ważnej formacji The Klezmatics.

Po "posprzątaniu" sceny z mikrofonów niezbędnych do nagłośnienia kilkunastoosobowej orkiestry na scenie pojawiła się izraelsko-perska piosenkarka Liraz. Artystka wielkiego talentu i - nie bójmy się tego stwierdzenia - niebywałej piękności. Piękności właśnie, a nie tylko kobiecej urody. Piosenkarka pozornie wykonująca elektro-pop oczywiście zakorzeniony w melodyce i rytmice wschodniej, więc już to jest ciekawe i zachęca do uważnego wsłuchania się w harmonię prostych pozornie utworów tanecznych. Ale u Liraz ważny jest przekaz - ta świadoma artystka zwraca uwagę na dramatyczną sytuację kobiet na bliskim i dalekim wschodzie, i tragedie, jakie spotykają kobiety próbujące wykonywać muzykę - a jak wiadomo ograniczenia religijne w tamtym regionie to nie jest krajobraz, w którym kobiety mogą się w normalny sposób realizować... Na scenie pojawiły się instrumentalistki zaproszone przez Liraz do współpracy, a podczas finału śpiewaczka tańczyła na scenie ze swoimi dwiema uroczymi córeczkami. 

Boom Pam to arcyciekawy kwartet z Tel Avivu. Panowie grają rozimprowizowanego, lekko hipisowskiego rockendrola, a w Krakowie oprócz wykonania numerów instrumentalnych akompaniują zaproszonym śpiewającym gościom. W tym roku zespołowi na scenie towarzyszył również stały gość festiwalu, wyśmienity producent, kompozytor i multiinstrumentalista Kutiman, a śpiewali Neta Elkayam i Shai Tsabari. I to kolejny dowód na to, jak pięknie działa mikstura i przemieszanie kultur - Neta to śpiewaczka z Maroka, która porusza się bardziej w klimatach północnoafrykańskich, a Shai z kolei to syn kantora, dzięki czemu zgłębił tajniki śpiewu religijnego. Natomiast jego babcia zaraziła go muzyką Jemenu, a Shai jak to facet wzrastający w "ejtisach" i "najntisach" słuchał potężnej dawki muzyki amerykańskiej, rocka, jazzu. Kiedy ci wszyscy muzycy spotykają się w jednym miejscu i czasie, wrzucają do jednego garnka swoje doświadczenia i wrażliwości - nie ma wyjścia, musi z tego wyjść koncert niebanalny.

The Piyut Ensemble z Jerozolimy widzieliśmy po raz pierwszy i to były dwa cudowne i radosne koncerty. Panowie w liczbie bodaj 18 na scenie specjalizują się w śpiewie religijnym, ale oby wszystkie koncerty, w których artyści wielbią imię swoich bogów miały w sobie tyle radości, pozytywnej energii i znakomitej muzykalności, co w wykonaniu tego męskiego ansamblu z Izraela. Formacja jest wielopokoleniowa, występują w niej i seniorzy, i panowie w średnim wieku i młodzieńcy tuż po 20, a z tego, co w zapowiedziach mówił dyrygent zespołu, w sześciu przypadkach są to pary "ojciec i syn". Dwóch perkusistów, gitarszysta, leworęczny muzyk grający na oud, instrumentalista grający na fletach i kobzie, ale przede wszystkim osiemnaście znakomicie współbrzmiących głosów. Ciężko to opisać, najlepiej posłuchać, i to na żywo. Mam nadzieję, że ci panowie i za rok wystąpią przed krakowską publicznością!

Po tej erozji muzycznej radości na scenie pojawił się pochodzacy z Brooklynu klarnecista Michael Winograd z zespołem Honorable Mentshn. Winograd w towarzystwie wyśmienitych instrumentalistów oscyluje bardziej w stronę tradycyjnego klezmerstwa, ale kiedy uspokojeni pięknym brzmieniem jego klarnetu zaczynamy się chillować, na scenie pojawia się niesamowity gość - Socalled, czyli pochodzący z Kanady Josh Dolgin. Powiedzieć o nim "niespokojna dusza" to nic nie powiedzieć. Raper, DJ, śpiewak, performer, iluzjonista, klawiszowiec i producent muzyczny, fotograf i filmowiec w jednej osobie, przy okazji wyglądający jak potomek braci Marx i dysponujący niewiarygodną energią, którą od pierwszych chwil na scenie budzi publiczność do szaleńczej zabawy....

No a na koniec jak zwykle na estradzie pojawiają się muzycy poprzednich składów, którzy dołączyli do zespołu Winograda i zakończyli tegoroczny Szalom na Szerokiej wspólnym wykonaniem kilku kompozycji.

Kolejna znakomita edycja festiwalu. W końcu koncert plenerowy powrócił na ulicę Szeroką na krakowskim Kazimierzu. Pozostaje nadzieja, że w najbliższych latach żadne niespodziewane ogólnoświatowe kataklizmy nie spowodują ograniczeń w organizacji międzynarodowych imprez masowych, a ja już z niecierpliwością czekam na powrót ukochanych stałych bywalców FKŻ i z ciekawością zastanawiam się, jakich nowych artystów wynajdzie Urszula Nowak i zaprosi do Krakowa w czerwcu 2024.

 

 

 

Trwa ładowanie zdjęć