FOTORELACJA

Markowe Zaduszki Jazzowe - Marek Stryszowski i Przyjaciele w Wielickim Centrum Kultury. - fotorelacja

Marek Stryszowski to saksofonista znany głównie jako jeden z filarów i założycieli legendarnej formacji Laboratorium. Oprócz swojego flagowego zespołu gra z przyjaciółmi w kilku innych projektach. Jest też dyrektorem artystycznym Krakowskich Zaduszek Jazzowych, a do niedawna - wraz z żoną Zofią - zajmował się organizacją tego festiwalu, będącego jednym z najstarszych cyklicznych świąt żywej muzyki improwizowanej na świecie.

 

Tuż przed tegoroczną edycją Zaduszek Marek Stryszowski miał problemy zdrowotne, z których na szczęście dość szybko wyszedł, ale czynny udział w tegorocznych krakowskich Zaduszkach był niemożliwy. Dlatego też dwa tygodnie po dacie tego święta, w Wieliczce zorganizowano Markowe Zaduszki Jazzowe. W kameralnej sali w niedzielny wieczór 13 listopada wystąpił wraz z przyjaciółmi, a publiczność tłumnie wypełniła niewielką salę Wielickiego Centrum Kultury przy Górnym Rynku.

 

Jak na Zaduszki przystało, nie zabrakło wspomnień o ludziach, których już nie ma wśród nas. Koncert rozpoczął się od kompozycji dedykowanej "Szaremu Człowiekowi", czyli Piotrowi Szczęsnemu. Krajan Stryszowskiego, mieszkający w  Niepołomicach polski naukowiec pięć lat temu dokonał aktu demonstracyjnego samopodpalenia w proteście przeciw polityce i działaniom obecnej partii rządzącej w naszym kraju. Ta kompozycja wykonana była przez Marka, Sławka Bernego i Krzysztofa Ścierańskiego, którzy w tym trio występują pod nazwą BerŚcierStry. Po czym na scenie pojawili się pianista Seb Bernatowicz i skrzypek Piotr Kosieradzki, czyli muzycy współtworzący ze Stryszowskim zespół Electric Shepherd, i panowie wykonali trzy kompozycje: "Black Percheron", "To the End" oraz "Ryby śpiewają".  Po czym na scenie pojawił się kompan Stryszowskiego z zespołu Laboratorium - pianista i klawiszowiec Janusz Grzywacz. Nasza supergrupa jazzrockowa tym razem nie wystąpiła w pełnym składzie, zabrakło mistrza gitary Marka Raduli i zasiadającego ostatnio za laboratoryjną perkusją Marcina Ścierańskiego, więc panowie na tę okoliczność nazwali się Laboratorium Trio - co nie do końca było prawdą, bo dołączyli do nich Bernatowicz i Kosieradzki.


Pierwsza kompozycja zagrana w duecie przez Stryszowskiego i Grzywacza to balladowy "Makijaż", po czym nastąpiła "Anatomy Lesson". Kolejny utwór to znów zaduszkowe wspomnienie genialnego perkusisty Grzegorza Grzyba, który wiele lat stanowił rytmiczną podporę Laborki, niestety zginął 4 lata temu potrącony przez samochód podczas treningu rowerowego. "Walczyk dla Grzesia" poprzedził kompozycję Ścierańskiego "Pustynna burza", a finał koncertu to brawurowo wykonane i okraszone olśniewającymi solówkami kolejnych muzyków "Salt Miners Reggae".

 

Świetny wieczór ze znakomitą, żywą muzyką w kameralnej sali umożliwiającej bezpośredni kontakt z wybitnymi muzykami bez sztucznego podziału na "artystów na wysokiej scenie" i oddzieloną od nich publiczność. Oczywiście było to i spotkanie przyjaciół, regularnie i seryjnie uczestniczących w koncertach Laboratorium i wszelakich innych tworów wymyślonych przez muzyków związanych z tym krakowskim zespołem. A władze miasta Wieliczka już zapowiedziały zaangażowanie w organizację kolejnego koncertu z udziałem tych wyśmienitych instrumentalistów i kompozytorów, który odbędzie się prawdopodobnie w Mediatece, gdzie sala koncertowa jest być może mniej przytulna i kameralna niż aula Wielickiego Centrum Kultury, ale za to świetnie wyposażona i pomieści trochę większą liczbę fanów Marka Stryszowskiego, Janusza Grzywacza i ich przyjaciół.

Prezentujemy galerię zdjęć z tego udanego koncertu.

Trwa ładowanie zdjęć