FOTORELACJA

The Cure zagrali w Krakowie! - fotorelacja

Trasa koncertowa "The Cure: Cure Tour Euro 22" to 44 koncerty w 22 krajach. Legendarna formacja w ramach tego przedsięwzięcia zagrała dwa wyprzedane koncerty w naszym kraju. 20 października 2022 Robert Smith z kolegami pojawili się na scenie krakowskiej Tauron Areny.

Zanim na scenę wyszły gwiazdy, z roli „rozgrzewacza” wdzięcznie wywiązała się formacja The Twilight Sad. Zimnofalowe granie bardzo fajnie nagłośnione, energetyczny wokalista świetnie nawiązał kontakt z gęstniejącą pod sceną publiką, i pomimo tego, że oczywiście suport w ich wykonaniu był skąpo oświetlony i nie wykorzystywał wszystkich możliwości technicznych sceny, kolejne wykonywane przez nich kompozycje były coraz cieplej przyjmowane przez coraz większy tłum słuchaczy.

Po ich koncercie obowiązkowa przerwa techniczna na posprzątanie sceny i po kilkudziesięciu minutach niespiesznie z godnością na podest wkroczyli panowie z zespołu The Cure.

Należę do tej – większej – części publiczności, która dorastała wraz z dźwiękami formacji Smitha. Może nie od pierwszej, wydanej w 1979 roku płyty, ale jednak od lat 80-tych ubiegłego wieku zespół pana Roberta jest dla mnie istotny, więc fakt, że w końcu udało mi się ich usłyszeć na żywo nie może być przedmiotem bezstronnej relacji. Tak jak większość fanów w moim przedziale wiekowym po prostu cieszyłem się udziałem w tym wydarzeniu.

Ale bez zbytniej egzaltacji trzeba stwierdzić, że koncert był wyśmienity. Panowie w świetnej formie, bez zbytniego przymilania się publiczności, dość statecznie stojąc na scenie po prostu świetnie grali. Kapitalne brzmienie, bardzo dobrze wyreżyserowane światła, obfita i mądrze ułożona set lista, dwa bloki bisów, oszczędna i skuteczna realizacja obrazu na telebimach, odpowiednio dobrane animacje…. No wszystko się zgadzało. Przede wszystkim głos szefa – Robert wszakże ma już 63 lata i jego kariera trwa ponad 40, ale po prostu świetnie śpiewał. Czysto, dźwięcznie, a w numerach pomnikowych takich jak „Boys don’t cry” udowadniał, że czas stanął dla niego w miejscu dawno temu. Legenda w życiowej formie. Najbardziej ruchliwym człowiekiem na scenie był oczywiście Simon Gallup, który wił się, naparzał w bas zawieszony najczęściej na wysokości kolan, biegał, wskakiwał na odsłuchy i generalnie realizował stereotyp punkrockowego basmana w sposób encyklopedyczny. A przy okazji grał wyśmienicie to, czego się od niego spodziewamy. Dzielnie sekundował mu Jason Cooper na podwyższeniu za bębnami wybijając hipnotyczne rytmy, od czasu do czasu wraz z basistą zapląsał gitarzysta Reeves Gabrels. Pojawiły się utwory premierowe z płyty, na którą fani czekają od niemal 15 lat, kiedy to Smith z kolegami wydali ostatni premierowy materiał, a forma, w jakiej panowie pokazali się przed polską publicznością jedynie wyostrza apetyt na płytę, która ma nosić tytuł "Songs Of A Lost World".

Ciężko nie używać wielkich słów, ale to był naprawdę magiczny wieczór, niemal trzy godziny cudownego grania. Świetnej komunikacji między artystami i uszczęśliwioną publicznością, zwłaszcza, że panowie niespecjalnie musieli się wdzięczyć na scenie. Po prostu niespiesznie na nią weszli, a po drugim secie bisów z niej zeszli, w międzyczasie kierownik Smith troszkę pożartował, ale bez przesady, zapowiadał kolejne numery, a po zamykającym koncert „Boys don’t cry” przeszedł wzdłuż sceny żegnając się z kolejnymi sektorami. Mam nadzieję, że i jemu udzieliło się wzruszenie odczuwane przez lwią część zgromadzonej publiczności, a ich tegoroczna trasa to nie była ostatnia okazja do posłuchania zasłużonej formacji na żywo. Oby panowie powrócili do nas z promocją najnowszej płyty i zagrali więcej niż dwa koncerty. Wierna publiczność niechybnie wypełni audytoria do ostatniego miejsca.

Organizatorem koncertu była agencja Live Nation.


W Krakowie the Cure wykonali następujące utwory:

Alone

Pictures of You

Closedown

A Night Like This

Lovesong

And Nothing Is Forever

Cold

Burn

Fascination Street

The Hungry Ghost

Play for Today

A Forest

Want

Shake Dog Shake

From the Edge of the Deep Green Sea

Endsong

I Can Never Say Goodbye (premiera)

The Figurehead

Disintegration

Lullaby

The Walk

Friday I’m in Love

Close to Me

In Between Days

Just Like Heaven

Boys Don’t Cry

 



Zdjęcia: Ada Kopeć-Pawlikowska, tekst: Sobiesław Pawlikowski

 

 

Trwa ładowanie zdjęć