FOTORELACJA

Skunk Anansie powrócili do Krakowa - koncert w klubie Studio - 5.05.2022 - fotorelacja

 

Skunk Anansie powrócili do Polski. Grupa odbyła po naszym kraju pięciokoncertową trasę koncertową, podczas której świętują 25-lecie działalności. Oczywiście aptekarsko podchodząc do kalendarza, zespół działa dłużej niż ćwierć wieku, ale nie czepiajmy się szczegółów pamiętając, że pandemia pomieszała nam szyki w tej rachubie. Koncerty były bodaj dwukrotnie przekładane właśnie z względów związanych z wirusem, ale polscy fani (którzy błyskawicznie wykupili bilety na wszystkie zaplanowane ze SA wieczory) czekali cierpliwie i w maju 2022 roku ich cierpliwość została hojnie nagrodzona. Oj, hojnie.
Organizatorem trasy jest agencja FKP Scorpio, dzięki uprzejmości której mieliśmy okazję obserwować krakowski przystanek przejażdżki tego znakomitego bandu po naszym kraju. W klubie Studio na Miasteczku AGH Skin z przyjaciółmi pojawili się 5 maja 2022.

Przed powoli gromadzącą się publicznością najpierw wystąpił rozgrzewacz w postaci kanadyjsko-brytyjskiego postpunkowego (jak sami się określają) duetu Shelf Lives. Po około 40 minutach technicy przystąpili do sprzątania sceny po supporcie  dla gwiazdy wieczoru, a krakowskie Studio szybko do ostatniego miejsca wypełniło się fanami Skunk Anansie w praktycznie pełnym przekroju wiekowym - od młodziaków po seniorów. No i kilka minut po 20.00 na scenę weszli Cass Lewis z zaopatrzonym w czerwone struny basem, gitarzysta Ace, za sporym zestawem bębnów zasiadł oczywiście Mark Richardson, a za klawiaturami stanęła Erika Footman, która jak zwykle wspomagała Skin wokalnie i grała też na instrumentach perkusyjnych.

No i zaczęło się. Co tu dużo gadać - dwie godziny cudownej energii, znakomitej muzyki, kapitalne show i świetny kontakt ze znakomicie reagującym tłumem fanów. Nie był to na szczęście dla mnie pierwszy koncert Skin i jej zespołu, więc egzaltację neofity mam za sobą, ale - zwłaszcza, że jestem już starszakiem, i od początku działania grupy jej piosenki jakoś mi tam towarzyszą - powiem jedno: to jedna z najświetniejszych orkiestr koncertowych świata. Nie ma chyba sensu wymieniać po kolei numerów, które tego wieczoru zagrali, zresztą chłonąc atmosferę koncertu i ciesząc się muzyką człowiek nie bardzo miał czas i ochotę na skrzętne notowanie... Ale chyba nikt nie miałby prawa narzekać na setlistę, zwłaszcza że jednak to koncerty jubileuszowe, i nie mogło zabraknąć "Charlie Big Potato", "Hedonism", "My Ugly boy"  czy chóralnie odśpiewanego przez zgromadzoną ludzkośc "Save me". Było i "Selling Jesus", które Skin poprzedziła stosowną zapowiedzią wykluczającą oskarżenie jej o obrazę uczuć religijnych (choć w naszym kraju to nie takie oczywiste), z kolei przed znakomitym "Yes It’s Fucking Political" frontmanka popisała się znajomością realiów polskiej rzeczywistości jednym sążnistym epitetem określając tych, co nami rządzą. Nie zabrakło wspomnienia o tym, co się dzieje za naszą wschodnią granicą. A przed bisami gromko odśpiewane "sto lat".  

Skin i jej towarzystwo świetnie radzą sobie na największych scenach świata, ale sukces frekwencyjny tej trasy daje nadzieję na to, że ta wyśmienita formacja szybko wróci do Polski na klubowe koncerty. W takich miejscach, jak krakowskie Studio (świetnie brzmiące po generalnym remoncie) kapitalnie odbiera się spotkania z tak energetycznymi ludźmi jak  Skin i jej muzycy. 

Prezentujemy krótką fotogalerię z tego cudownego, profesjonalnie zorganizowanego koncertu.

Trwa ładowanie zdjęć