FOTORELACJA

Woodkid w Hali Orbita - fotorelacja

10. czerwca we Wrocławiu w Hali Orbita wystąpił Yoann Lemoine, znany bardziej jako Woodkid. Francuski piosenkarz, autor tekstów i reżyser polskiego pochodzenia przyjechał do Polski, by promować wydaną w 2013 roku płytę The Golden Age. Koncert odbył się w ramach WrocLove Fest 2014. Nie jestem Agathą Christie i nie mam zamiaru utrzymywać aury tajemniczości do ostatniego akapitu. Woodkid zaprezentował się polskim fanom w najlepszy możliwy sposób!

Występ reżysera teledysku do m.in. Blue Jeans Lany Del Rey zaczął się z prawie 40-minutowym opóźnieniem. W końcu, o 20.38 światła zgasły, a wśród publiczności zapanowała euforia. Na pierwszy ogień Woodkid zaserwował Baltimore’s Fireflies, który został nagrodzony wielkimi brawami, ze strony zapełnionej maksymalnie w połowie Hali Orbita.
„Dobry wieczór Polsko! Jestem podekscytowany, że mogę tu zagrać!” – tak Francuz przywitał się z fanami, i wraz ze swoim zespołem (w skład którego wchodziło łącznie osiem osób) zagrał kolejno The Golden Age, Where I Live i Ghost Light. Zarówno na scenie, jak i wśród publiczności panowała senna atmosfera, wywołana głównie przez bardzo wysoką temperaturę panującą w hali.
„Dziękuję bardzo! Wiecie, że pochodzę z Polski? I love you!” – te słowa Woodkida wywołały większe ożywienie wśród zebranych – przyszedł czas na jeden z singli promujących ostatni krążek artysty. Następny punkt w setliście to Go – utwór zapowiadający nadchodzącą płytę Francuza. Później artysta wykonał Brooklyn – piosenkę o „miejscu, w którym mieszkałem” i Boat Song. Na pochwałę zasługuje selektywne nagłośnienie, które przez cały koncert stało na wysokim poziomie.
10-go czerwca we Wrocławiu zanotowano około 33 stopnie Celsjusza. To śmiesznie mało, w porównaniu z temperaturą, jaka zapanowała w Hali Orbita. Monumentalny wstęp do Stabat Mater poruszył niemrawą do tej pory publiczność, która podczas Conquest of Spaces rozkręciła się na dobre. Tłum, którym wzorcowo dyrygował Woodkid, zaczął klaskać i skakać. Chwilę później ze sceny padło pytanie: „jesteście gotowi, by dalej skakać?” Zachowanie ludzi podczas Volcano dało twierdzącą odpowiedź. Po kilku intensywnych kawałkach powinien przyjść czas na odpoczynek, prawda? Woodkid był innego zdania. „Śpiewamy!” – zarządził i sekcja dęta zaczęła grać Iron – największy hit gwiazdy wieczoru. Utworowi temu (jak zresztą większości kompozycji zaproponowanych przez Francuza) towarzyszyła świetna animacja na wielkim telebimie, który był ulokowany za sceną. Ostatnim numerem z podstawowego setu był The Great Escape. Muzycy opuścili estradę. Pod wpływem skandowania i tupania (sic!) fanów wrócili na nią po kilkudziesięciu sekundach.
Na bisy zagrano Run Boy Run – kolejny wielki przebój artysty oraz The Other Side, utwór zamykający The Golde Age. Chwilę po godzinie 22.00 koncert skończył się. „To była wielka przyjemność dla Was zagrać, do zobaczenia wkrótce” – tak z fanami pożegnał się Woodkid. Mam nadzieję, że dotrzyma on słowa i wkrótce znowu odwiedzi Polskę. To był naprawdę świetny koncert.

Relacja: Sebastian Witulski

Trwa ładowanie zdjęć