Prezentujemy drugą część ekskluzywnej rozmowy z Martą Cugier i Grzegorzem Stróżniakiem z zespołu Lombard w związku z premierą najnowszego albumu „ShowTime”. Czytaj część pierwszą wywiadu.
Płytę ShowTime otwiera utwór „Musical”, który jednocześnie jest utworem promującym Wasze najnowsze wydawnictwo. Pierwotnie, właśnie tak miał być zatytułowany cały krążek. Kompozycja aranżacyjnie przypomina musicalowe standardy, jednak sam tekst utworu, z jednej strony opowiada o codziennym życiu – spektaklu, który każdy z nas, na swój sposób odgrywa, a z drugiej, mówi o Was, Waszych nadziejach, marzeniach i celach, jakie chcecie zrealizować jako artyści. Szczególnie wymowny jest fragment „w lombardzie zastawiam ostatnie złudzenia, muszę zwyciężyć, spektakl musi trwać”. Jaka jest geneza tego utworu i co było inspiracją do napisania tak refleksyjnego tekstu?
Grzegorz Stróżniak – Kiedy powstawał utwór „Musical” byliśmy można tak powiedzieć na rozdrożu. Nasi przyjaciele, artyści których szanowaliśmy i podziwialiśmy, poszli w totalną komercję. Nie oglądając się za siebie, nie zważając na swój dorobek i wszystko wspaniałe co zrobili w swoim artystycznym życiu, zaczęli po prostu robić nie dobrą muzę tylko kasę. Wiesz, jak ideały sięgają bruku, to jakby Ci ktoś zimną wodą chlusnął w twarz. W międzyczasie nastąpiła seria rozmów z wydawcami i ludźmi mediów, którzy utwierdzali nas w przekonaniu, że dziś nie liczy się autentyczny przekaz, muza z serca tylko po prostu ukręcony na siłę „hicior” i tania sensacja. „Zróbcie przebój” – mówili. Dla mnie przebój to piosenka, która się podoba ludziom. Bez otwartego radia na każdą propozycję, nie będziemy wiedzieć czy ludziom się nasz utwór podoba czy też nie! Jesteśmy narodem, który marnuje talenty. Piękne piosenki przepadają, bo wokół artystów, twórców pojawili się ludzie, którzy widzą w tym tylko biznes, bilans zysków i strat – kasę!
Któregoś dnia usiadłem za klawiszami i naprawdę zacząłem się zastanawiać czy to wszystko ma sens. Co ja tu robię? Co dalej z Lombardem? Dokąd to wszystko zmierza? W którą stronę powinniśmy pójść? Czy płynąć z prądem, poddać się trendom , wycinać solówki, skracać refreny, pozwalać innym w trakcie powstawania utworu mieszać się w ogólny kształt kompozycji w końcu wpisywać panów XY w ZAIKS, żeby utwory Lombard’u latały w radiu, żeby być w TV i na pierwszych stronach brukowców? Wtedy Marta przyniosła mi „Musical” - „W Lombardzie zastawiam, ostatnie złudzenia” – tak się wtedy czuliśmy… „Muszę zwyciężyć, spektakl musi trwać”… Wzruszyła mnie. Do tej pory, tylko ja tak bardzo wierzyłem w Lombard.
Wtedy uświadomiłem sobie, że w końcu nie jestem sam, że razem przetrwamy każdą burzę i nic nas nie wzruszy. Ręce same układały się na klawiaturze, kolejne nuty wypływały ze mnie tak naturalnie. Nie myślałem wtedy o niczym innym tylko o nas i o Lombardzie. O tym wszystkim co przeżyliśmy razem o naszej walce z przeciwnościami i o naszym życiu. Najpierw zrobiliśmy mocny nerwowy aranż, tak chciało się nam grać inaczej niż wszyscy. Pewnego dnia podczas kolejnego odsłuchiwania już gotowego „Musicalu” wyłączyłem przez przypadek gitary i razem z Martą stwierdziliśmy, że trzeba to wszystko zrobić na nowo, inaczej, że ta piosenka to coś więcej niż tylko my i nasza historia. Na uwagę zasługuje jeszcze modulacja, której prawie w ogóle nie słychać i genialna solówka Goli – Daniela Patalasa. Pamiętam wieczór, kiedy powstawała w naszej dawnej malutkiej pracowni. Siedzieliśmy Ja, Marta, Mirek Wdowczyk nasz przyjaciel i realizator dźwięku i Gola. Pierwsze podejście, drugie, trzecie… i nagle Gola zagrał takie dźwięki i w taki sposób… ciarki poszły i wiedzieliśmy, że to jest to! Na przekór czasom i ludziom wbrew, nagraliśmy solówkę! W świecie czwartej władzy, gdzie nie ma czasu na solówki!
Wrócę jednak jeszcze na chwilkę do Marty Cugier, choć wielu zarzuci mi stronniczość z wiadomych względów, ale nie dbam o to! Marta jest najlepszą rzeczą jaka przez 30 lat przytrafiła się temu zespołowi. Dzień w którym odeszła „przeszłość” i jej wszystkie obciążenia, o których nie chciałbym mówić, był najszczęśliwszym dniem w moim życiu. Marta przez 13 lat nie poddała się żadnym namowom na solowe kariery! Jest lojalna i szczera. Przyjmowała na klatę wszystkie oszczerstwa, ataki, pomówienia. Nie raz płakała przez Lombard! Kocham ją za to, że to wszystko wytrzymała! Walczy o ten zespół, tak jak Ja bym nie potrafił i wtedy, gdy nie mam już siły, bo ile można wysłuchiwać nieprawdy!
Ona słuchała i prostowała! Walczyła również o mnie, kiedy mnie obrażano i pomawiano! Dla sceptyków, podkreślę jeszcze raz, Marta nie musiała śpiewać w Lombardzie. Tak wszechstronne i utalentowane wokalistki przebierają w propozycjach. Marta mogła odejść wiele razy! Nie chciała! Mówiła, że nie zostawi mnie samego z tym „bagnem”. Nigdy nie usatysfakcjonuje tych, którzy tylko na to czekają! Taka jest przekorna i nieustępliwa. Przewraca się i wstaje z uśmiecham na ustach. Daje nadzieję, kiedy wszystko wydaje się bezsensu. To jest piosenka o nas, bo dla nas ten Lombard jest sensem naszego życia.