"Każdy odbiorca może zagłębić się w sens słów zawartych na tej płycie..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 5 minut
Każdy odbiorca może zagłębić się w sens słów zawartych na tej płycie...
 fot. mat. prasowe

Rozmowa z Maciejem Januszko, współtwórcą projektu OME, w związku z premierą albumu "tOMEk Beksiński".

Projekt muzyczny OME to unikatowe przedsięwzięcie, powstałe w wyniku współpracy legendarnej warszawskiej formacji OMNI oraz Macieja Januszko – wokalisty i współtwórcy zespołu MECH. Ciekaw jestem w jaki sposób doszło do tej wyjątkowej współpracy artystycznej? Jaka była geneza powstania OME?

Maciej Januszko: Genezą była moja znajomość z OMNI od lat 80, a i w tym czasie poznałem Tomka. Po latach dowiedziałem się, że Tomek pisał po kryjomu -bez wiedzy muzyków OMNI - teksty do ich utworów bo muzyka zespołu po prostu stanowiła dla Tomka inspirację. Kiedy Marceli Latoszek pokazał mi te teksty postanowiliśmy o nagraniu utworu Electric voice jako Elektryczny głos niejako na próbę. I tak się zaczęło bo efekt był zadowalający. Wtedy też stałem się niejako szefem organizacyjnym projektu.

REKLAMA
30 Seconds To Mars News

Dnia 17 października br. odbyła się premiera pierwszej płyty OME, zatytułowanej „tOMEk Beksiński”, której treść niemal w całości poświęcona została tekstom Tomasza Beksińskiego – polskiego dziennikarza i prezentera radiowego, który zmarł tragicznie w grudniu 1999 roku. Wspomniane teksty powstały na przełomie 1983/84 roku do utworów skomponowanych przez formację OMNI. Piosenki te nie doczekały się jednak oficjalnej premiery płytowej. Powiedz proszę, jaki był tego powód Co zadecydowało o tym, że to właśnie teraz – 12 lat po śmierci Tomasza Beksińskiego – ponownie sięgacie po ten, zapomniany dotychczas, materiał??

Po prostu w latach dwutysięcznych zapoznałem się z tym materiałem i postanowiliśmy go opracować i nagrać. W zasadzie impulsem do zrobienia projektu było nasze spotkanie po latach z Marcelim i Rafałem gdzie ustaliliśmy ruszyć z pomysłem. Jak już mówiłem w Mediastudio Dzikiego Chancewicza powstała pierwsza wersja Elektrycznego głosu którego tekst napisałem po polsku i tak się zaczęło.

Dla wielu utalentowany i wyjątkowy, dla innych nieprzenikniony i pełen sprzeczności. Ciekaw jestem jak Wy sami wspominacie postać Tomasza Beksińskiego? Jakim człowiekiem był ten, którego teksty, dzięki projektowi OME, zapiszą się nareszcie w świadomości szerokiej rzeszy odbiorców?

To Artysta wyjątkowy o ogromnej, przerastającej Go wrażliwości. Jego ówczesne audycje radiowe kształtowały gusta tysięcy zniewolonych stanem wojennym ludzi, pozwalały na zapoznanie się z najbardziej wysublimowanymi gatunkami muzycznymi. Wreszcie był wybitnym tłumaczem m.in. Monty Pythona, a wiec i poczucie humoru miał olbrzymie.

Wśród gości zaproszonych do współpracy nad płytą, odnajdziemy wielu cenionych i znanych artystów, jak choćby Wojciecha Waglewskiego (Voo Voo), Jerzego Styczyńskiego (Dżem), Piotra Pniaka (Proletaryat) czy Anję Orthodox (Closterkeller). Nie zabrakło tu także muzyków zespołu Mech. Jak przebiegały prace nad tym wyjątkowym wydawnictwem? Czy udział tak licznej grupy wykonawców i twórców muzycznych pomógł w realizacji wszystkich, zamierzonych wcześniej celów, czy też zaowocował może wypracowaniem nowego, nieplanowanego i w pełni spontanicznego brzmienia?

Wszystko zależało od organizacji i upływu czasu. Nie zapominajmy, że płyta powstawała ok. 5 lat, że wolny czas wielu ludzi był jedyną przeszkodą w produkcji OME. Rafal Paczkowski – producent wydawnictwa – to postać wybitna i w związku z tym rozchwytywana przez artystów wręcz na całym świecie, więc cezurą były terminy. Także terminy zespołu MECH którego muzycy: Dziki Chancewicz, Rekin Jurkowski i Sooloo odegrali ważną role w powstaniu płyty. Oczywiście mimo ze wszystko było dokładnie zaplanowane, w czasie realizacji dochodziło do wielu pozytywnych niespodziewanych zdarzeń rangi towarzyskiej i artystycznej, bo wiele momentów które wymyśliliśmy wypadło znakomiciej niż zakładaliśmy. Na przykład takim znakomitym „odkryciem” projektu jest gitarzysta Rob Fijałkowski no i oczywiście świetny wokalista Łukasz Rychlicki.

Pozostańmy przez chwilę przy warstwie muzycznej. Brzmieniowo, ten album bardzo mi przypomina elektroniczne kompozycje z początku lat 80-tych. Słuchając płyty momentami miałem wrażenie jakbym odbywał podróż w czasie do minionej muzycznej dekady. Skąd pomysł na właśnie taki zabieg?

Po prostu są to kompozycje właśnie z lat ’80-tych nagrane na płycie w formie i treści dokładnie takiej jak wtedy. Są to te tracki i te instrumenty do których pisał Tomek. Jedyna nowością jest to ze zostały one nagrane na nowo ale bez merytorycznych zmian w stosunku do oryginałów. Bardzo nam na tym zależało.

Wyjątkowo interesująca, oprócz samej idei albumu, zdaje się być także jego okładka. Powiedz proszę, co ona przedstawia i jakie jest jej znaczenie?

Autorem okładki jest wybitny artysta Michał Karcz którego prace są niesamowite. Okładka przedstawia to co na niej widać – skojarzenie upływu czasu i ogromu otaczającego świata samotnego człowieka. Brzmi to może banalnie, ale takim był Tomek - przytłoczony i samotny zmierzający do zaplanowanego końca.

Jakie są Wasze oczekiwania związane z premierą wspomnianego przeze mnie krążka? Komu - jakiej kategorii odbiorców - polecilibyście zawarty na nim materiał?

Każdy odbiorca może zagłębić się w sens słów zawartych na tej płycie - dać się ponieść nastrojowi i pomyśleć nad miejscem jednostki w świecie. I nad zagrożeniami które są i niezależne od nas, ale i zależne.

Czy już myślicie nad przyszłością projektu OME? Czy album „tOMEk Beksiński” jest jednorazowym wydarzeniem muzycznym?

Plan jest.

Czym jest dla Was muzyka?

Mimo wszystko to rock & roll napędza wszystko.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Kamil Mroziński.

author

Kamil Mroziński

 09.11.2011   fot. mat. prasowe

ARTROSIS: "Imago" już w sklepach!

Eksplozja energii – ZAZ, Czarodziejka z Paryża wystąpiła w Warszawie!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć