RECENZJA

World Party - Arkeology

arkeology

Karl Wallinger, lider World Party i człowiek-orkiestra, przez lata walczył z poważną chorobą, co też przeszkodziło w normalnym funkcjonowaniu jego zespołu. Powrót po dłuższym okresie nieobecności postanowił wynagrodzić fanom z nawiązką. Otrzymaliśmy 5 płyt z 70-cioma niepublikowanymi utworami, czyli 300 minut muzyki (!), które przyozdobił bogatym kalendarium czy też czymś na kształt pamiętnika z fotograficzną biografią zespołu. Wszystko zapakowane zostało w efektowny podręczny notatnik na kołowrotku. Już forma wydania wyróżnia taki boks na półce.
A w środku? Prawdziwa kopalnia wspaniałej muzyki dla wielbicieli kompozytorskiego talentu Wallingera. Nie są to jedynie nowe piosenki, bo do „Arkeology” obok kilku nagrań z ostatnich lat (w tym najnowszego promującego zestaw „Everybody's Falling In Love”), trafiły liczne rarytasy powstałe nawet w początkach kariery („Mind Groove/World Guerilla” nagrane w 1985 roku, dwa lata przed pierwszą płytą), odrzuty z późniejszych regularnych albumów, liczne demówki, covery, wersje alternatywne i wykonania koncertowe rzeczy już znanych. Można porównać np. po dwie wersje live przebojów „Ship Of Fools” czy „Put The Message In The Box” zarejestrowane w latach 90. i po 2006 roku. Jest „Call Me Up” nagrane dla BBC czy zgoła odmienne „Thank You World” z dużego koncertu w Londynie. Ważną częścią zestawu są też odczytania beatlesowskiej klasyki, których wpływ wyraźnie przecież słychać od samego początku w twórczości Wallingera. Muzycy biorą na warsztat: „Dear Prudence”, „Happiness Is A Warm Gun” czy „Cry Baby Cry”, a te świetnie wpasowują się w kompozycje własne.
Dominuje tu słoneczna atmosfera i ciepłe brzmienie, a kłania się piosenka w stylu lat 50. i 60., popowo-rockowa stylistyka gdzie pełno jest chwytliwych refrenów, są momenty taneczno-funkowe, obok rockowych wyraźnie stonesowskich lub całkiem innych - lirycznych. W „Arkeology” dokopiemy się też do muzycznych żartów, szkiców zrobionych na luzie (pastisz czarnej muzyki „Everybody Dance Now”) czy drobnych miniatur (w rodzaju „New Light”), trwających poniżej jednej minuty. Wszystko to w piosenkach, podkreślam, w zdecydowanej większości publikowanych po raz pierwszy. Często także rejestrowanych we własnym studiu w pojedynkę przez lidera lub z niewielką pomocą innych muzyków. Taki już eklektyczny styl prezentuje od lat World Party.
Ogromna porcja zawartej tu muzyki jest nie do przyswojenia za jednym podejściem, ale dla wiernych fanów to absolutnie bezcenny zbiór i obowiązkowa pozycja w dyskografii grupy. Kolekcja zarówno doskonałych skończonych utworów, które nigdy nie stały się ozdobą regularnych płyt, jak i piosenek, które miały dopiero takie zadatki. 9/10

author

Mariusz Osyra

 29.05.2013  
Trwa ładowanie zdjęć