RECENZJA

Jack White - Lazaretto

lazaretto_

Są tacy artyści, których każdy kolejny album porywa z jeszcze większą mocą niż poprzedni.
Jack White w Lazaretto ogłusza. Ogłusza naturalnością w tworzeniu bezsprzecznie dobrej, charyzmatycznej muzyki.
Wydawać by się mogło, że w którymś momencie artysta musi mieć dość. Każdy czasami ma dość. A Jack White udowadnia, że artysta przez duże A nieustannie rozwija skrzydła i nadal potrafi hipnotyzować nasyceniem dźwięków na swoim najnowszym albumie.

Lazaretto to wspólny twór kilku wytwórni – tej najważniejszej i prywatnej White'a – Third Man Records, XL oraz Columbia.
Oczywiście Lazaretto to dopiero drugi album solowy Amerykanina, ale należy dodać, że muzyk na rynku istnieje już od 1990 roku. Wraz ze zmianą zespołów i muzyków, zmieniały się aranże, inspiracje i inicjatywy.
Cokolwiek by jednak nie powiedzieć o jego twórczości, White zawsze odnosi sukcesy. Niczym kameleon na własnych zasadach, potrafił wpasować się w różne odsłony muzycznej egzystencji i przeróżne kompozycje, ale solowa kariera i ogromny sukces kolejnego indywidualnego albumu może tylko potwierdzić, że kierunek, który obrał ten ekscentryczny muzyk fantastycznie wzbogaca świat muzyki, a samego Jack'a długo utrzyma na piedestale muzycznej maestrii.

Lazaretto to album kompletny. Kompozycje wyposażone w piekielnie mocne riffy – jak w utworze tytułowym - olśniewają dodatkową wykwintnością brzmień smyczków, które możemy usłyszeć w większości utworów znajdujących się na longplay'u.
Arsenał dźwięków dopełnia elegancja klawiszy, a nawet znakomitość tonów harfy. Drapieżność rockowego pazura ( High Ball Stepper ) miesza się z folkowymi wstawkami, jak np. w Three Women.
White perfekcyjnie wzbogaca swój wokal niezwykle charyzmatycznymi, kobiecymi głosami, m.in. Ruby Amanfu w That Black Licorice Bat oraz Lilie Mae Rischie w Temporary Ground czy Alone In My Home ( które swoją drogą brzmi jak Romeo's Tune).

Jedno jest pewne – Jack White zamienia każdy produkt swojej twórczości w mistrzowski przykład wirtuozerii muzycznego talentu.
Warto przypomnieć, że artysta zgromadził rzeszę fanów na tegorocznym Open'er Festival. Szczęśliwcy, którym udało się kupić bilety na jesienne tournée, zobaczą White'a na żywo już 12 listopada w Krakowie, gdzie - ze względu na gigantyczne zainteresowanie – wystąpi dwukrotnie jednego wieczoru dla polskiej publiczności.

9/10

author

Barbara Sękowska

 09.10.2014  
Trwa ładowanie zdjęć