„Jestem dumny ze wszystkich moich albumów…”

Ten tekst przeczytasz w ok. 4 minuty
„Jestem dumny ze wszystkich moich albumów…”
 fot. Brian McCloskey

Cliff Eberhardt - amerykański wykonawca, producent i autor tekstów. Twórca takich przebojów, jak „Your Face”, czy „The Long Road”.

Oskar Wilde twierdził, że nasza pamięć to pamiętnik, który zawsze nosimy przy sobie. Co zapisałeś w swoim pamiętniku w ciągu tych wszystkich lat kariery?
Prawdę mówiąc zawsze skupiałem się na pisaniu tekstów, zatem to nimi wypełniony są jego strony. Mniej interesuje mnie moja kariera muzyczna.

REKLAMA
Judas Priest News

O czym marzyłeś będąc młodym, niedoświadczonym artystą?
Chciałem być profesjonalnym tekściarzem i gitarzystą sesyjnym. Chęć występowania na scenie przyszła do mnie później.

A co z obecnymi marzeniami? Czy jest coś, co chciałbyś nadal osiągnąć, jako muzyk i wykonawca?
Chętnie powróciłbym do pisania sztuk teatralnych. Uwielbiałem to robić.

Śpiewasz o doświadczeniach, które nam wszystkim zdają się bliskie. Skąd czerpiesz inspiracje?
Z obserwacji świata i wszystkiego, co słyszę wokół. Nie każda z tych piosenek dotyczy mojego życia. Wiele czasu poświęciłem przyglądając się temu, jak traktujemy siebie nawzajem.

Miłość jest również tematem, który poruszasz w swoich utworach. Jak ważna jest ona w twoim życiu prywatnym?
Na te piosenki i moje doświadczenia miłosne patrzę dzisiaj z dystansem. Rzadko omawiam moje obecne życie.

W jaki sposób opisałbyś zatem swój stosunek do muzyki? Poświęciłeś jej sporo czasu. To była miłość od pierwszego wejrzenia?
Tak, byłem wręcz ekstremalnie zaangażowany w muzykę. Mając cztery lata uczyłem się gry na gitarze, w wieku pięciu lat natomiast pobierałem lekcje gry na pianinie.

Twój ostatni solowy album „500 Miles: The Blue Rock Sessions” to płyta, którą niezwykle cenię. Zwłaszcza ostatni z zamieszczonych na niej utworów, który pierwotnie nagrałeś w 1990 roku. Mam tu na myśli piosenkę „The Long Road”. Co leży u podstaw warstwy lirycznej utworu?
W tamtym czasie byłem gitarzystą Richiego Havensa. Podpisałem również swój pierwszy kontrakt płytowy. Richie poprosił mnie, abym napisał piosenkę, którą moglibyśmy wykonać razem. Jest w niej dużo o moich osobistych przeżyciach – śmierci mojego ojca, relacjach z pozostałymi członkami rodziny, o przyjacielu, który mnie zdradził. Swoje utwory buduję w oparciu o różne doświadczenia życiowe.

Jak wspomniałem, „The Long Road” nagrałeś ponownie po 30 latach od premiery tego utworu. Co jest w nim tak wyjątkowego, że zdecydowałeś się dać mu kolejną szansę?
To pomysł producenta. Zauważył, jak bardzo zmienił się mój sposób wykonywania tego utworu. Dziś ta piosenka jest hołdem dla Richiego Havensa (zmarł w 2013 roku – przyp. red.). Zawsze obecny jest obok mnie.

W jednym w wywiadów przyznałeś, że niektóre z twoich płyt były „przesadzone”. Co miałeś na myśli wypowiadając tego słowa?
Lubię mieć dużo przestrzeni. Wyprodukowałem płyty „Boarders” i „Twelve Songs of Good and Evil”. To były małe projekty, mała produkcja. Żadnych wściekłych solówek na gitarze.

Spoglądając więc na swój katalog muzyczny widzisz w nim coś, czego nie wydałbyś dzisiaj?
Jestem dumny ze wszystkich moich albumów. Nagrywam je latami, ponieważ przykładam do nich ogromną wagę i wolno piszę teksty.

Twoja twórczość znana jest, jako folk – muzyka ludowa charakterystyczna dla danego regionu. Sądzisz, że to słuszna ocena?
Nigdy nie opisałbym własnej twórczości w takich kategoriach. Myślę, że moja muzyka jest wielogatunkowa.

Powróćmy zatem do inspiracji. Jakiej muzyki słuchasz w wolnych chwilach?
Moją największą inspirację stanowiły od zawsze musicale na Broadwayu oraz muzyka Tin Pan Ally. Folk wydaje mi się aż nazbyt restrykcyjny, dlatego też słucham głównie wybitnych tekściarzy. Jest ich tak wielu, że trudno wymienić wszystkich.

A czy w historii przemysłu muzycznego istnieje utwór, o którym myślisz „żałuję, że nie jest mój”?
Właśnie przygotowuję album z utworami innych ludzi. Gdybym miał taki głos, chciałbym zaśpiewać „Moon River”. W mojej ocenie to perfekcyjna piosenka.

Jak trudny jest proces twórczy? Czy miewałeś chwile, w których chciałeś odpocząć od tego wszystkiego?
Nagrywam obecnie w domu, sam w moim własnym studio. Pewnie, że bywa ciężko, zwłaszcza że mam tendencję do poprawiania tego, co już nagrałem wcześniej. Jest we mnie dużo samokrytyki.

Drążąc ten temat – jesteś szczęśliwym człowiekiem?
Miewam takie momenty. Nie nagrywam wesołych piosenek, ponieważ wierzę, że śmiać się umiemy tylko kilka sekund. Płakać potrafimy jednak godzinami.

Czym jest więc szczęście dla Ciebie?
Chwilowym podniesieniem na duchu.

Myśląc o swoich dokonaniach, czujesz zadowolenie?
Tak, ale niestety przemysł muzyczny przestał już istnieć.

Jak zatem w trzech słowach podsumowałbyś swoją dotychczasową karierę?
Droga pełna tajemnic.

Rozmawiał: Kamil Mroziński

author

Kamil Mroziński

 22.03.2020   fot. Brian McCloskey

Me And That Man prezentują nowy singiel!

Donald Glover prezentuje 3.15.20

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć