Maciej Balcar: "Nucę sobie melodię od wielu lat niezmienną: Róbmy swoje..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 11 minut
Maciej Balcar: Nucę sobie melodię od wielu lat niezmienną: Róbmy swoje...
 fot. Bartosz Nowicki

Rozmowa z Maciejem Balcarem w związku z premierą albumu „Struś”

Spotykamy się tym razem przy okazji premiery Twojego nowego albumu zatytułowanego „Struś”. Tytuł brzmi dość egzotycznie. Skąd ten pomysł?
Sprawa jest banalnie prosta. Zawsze staram się wybierać jeden z utworów na płycie na ten tytułowy. Musi być dla mnie ważny i godnie reprezentować resztę płyty, na swój sposób klamrować przekaz całościowy albumu. A że Struś? A właściwie czemu nie Struś? To piękne, silne i wyjątkowe zwierzę (śmiech przyp. red)

W porównaniu z poprzednim albumem „Znaki”, tym razem postawiłeś na brzmienia akustyczne. Akustyczna jest również trasa koncertowa promująca wydawnictwo. Dlaczego zdecydowałeś się postawić na ten instrumentalny minimalizm?
Nie nazwałbym tego minimalizmem, bo prócz perkusji, która jest zredukowana do mniejszego zestawu tzw. perkusjonalii, cała reszta jest de facto zachowana; skrzypce elektryczne, mandolina, gitara akustyczna w przypadku Janka Gałacha są niezależne od tego czy gramy akustycznie czy elektrycznie. Co do gitar, nie jest żadną tajemnicą, że koncerty elektryczne gra się łatwiej, dysponując całą gamą efektów, można ubarwiać swoje granie i brzmi to wyśmienicie. Poza tym mało który wirtuoz elektryka potrafi powtórzyć to samo na akustyku. Grubsze struny, wyższa akcja strun, to wszystko wymaga większej siły i sprawności w palcach. Dopiero przy akustycznym graniu wyłazi cała prawda o gitarzyście: w tym przypadku prawda o Macieju Mące działa zdecydowanie na naszą korzyść. Dodatkowym atutem jest fakt, że jesteśmy samowystarczalni, jako band: nie mamy na trasie ani akustyka, ani technicznych, a koncert akustyczny dużo łatwiej jest ukręcić, bo nie musimy miksować się z głośną perkusją i robimy próbę w pół godzinki.”

REKLAMA
Tool News

Przy okazji tego wywiadu, powróciłem do naszej rozmowy sprzed dwóch lat. Opowiadałeś o dwuletnim cyklu wydawniczym. Widzę, że jesteś temu wierny. Jaką drogę mentalną, muzyczną przebyłeś przez te dwa ostatnie lata?
Nie zauważam wielkich rewolucji, pod poprzednią płytą mógłbym się podpisać oburącz i pomijając fakt ze jestem zwyczajnie starszy o dwa lata, nie zmienia się za wiele. Nucę sobie melodię od wielu lat niezmienną: „Róbmy swoje”. (śmiech przyp. red)

Pierwszym singlem promującym „Strusia” był utwór „Tęcza”. Tytuł jest dość mylący. Bo kojarzy się z kolorami, albo co niektórym może się kojarzyć z symbolem środowisk homoseksualnych, ale opowiada przewrotnie o kobiecie, która jest w depresji, dołku twórczym, poszukującej inspiracji, lecz ta inspiracja nie chce nadejść, ale mimo wszystko się nie poddaje. Czy dobrze rozszyfrowałem przesłanie tego utworu?
Jeżeli Tęcza kojarzy się komuś z kolorami, to jest to jak najbardziej słuszne skojarzenie: piosenka mówi istotnie o depresji malarki, dla której świat zewnętrzny z wszystkimi jego kolorami, jawi się jako szyderstwo z jej nieszczęścia. Każdy kto bawił się kolorami, choć raz, wie, że mieszając wszystkie razem otrzyma brudną szarą barwę błota. Ale dla malarki może być już za późno. Nie zauważa że świat poprzez tęczę daje jej swoistą lekcję - ona dalej będzie szukać swojego „koloru”, nie tam gdzie powinna...



Kolejnym utworem na płycie jest „Rycerz”. Opowiada jednak nie o bohaterze, ale o kimś przegranym, pogodzonym z losem, do kogo po jakimś czasie dociera że był jedynie marionetką w rękach przysłowiowego króla. Co stanowiło inspirację do napisania tej piosenki?
Chyba wiem co Emil Bartel chciał wyrazić w tekście. W moim mniemaniu, on nadal jest bohaterem, choć do końca o tym nie wie. Przyznać się przed sobą samym że życie było pasmem pomyłek, a nie walecznych czynów, to już nie lada bohaterstwo. On szuka pokuty i pewnie ją znajdzie. Wydaje mi się, że temat jest szeroki jak dorzecze Amazonki: pełno jest tego typu odniesień w filmach o tematyce wojennej, gdzie bohater musi zadecydować o wyborze zgodnym z rozkazem dowódcy, albo zgodnym z własnym sumieniem. Czasami sprawy są tak zagmatwane ze dopiero po czasie widać, co było prawdziwym motywem wydanego „rozkazu”...

Muzycznie zilustrowany przez Ciebie wiersz Kazimierza Przerwy Tetmajera „Szukają bóstwa”, porusza kwestię poszukiwaniu wiary, autorytetów, celu w życiu czyli można powiedzieć taki numer na czasie w dzisiejszym rozpędzonym świecie. Namawiasz słuchaczy, do przemyśleń nad sensem istnienia?
Z Twojego pytania wynika że tekst został stworzony przez człowieka który wyprzedzał swoją epokę, albo jest zwyczajnie ponadczasowy. Kazimierz Przerwa-Tetmajer opublikował go cały wiek temu i jest to jeden z mniej znanych jego wierszy. Miałem przeczucie, że ten tekst znajdzie swojego odbiorcę w XXI wieku i chyba się nie pomyliłem.

„Między wierszami” to kompozycja, która chyba najlepiej oddaje przekaz „Strusia”. Wszystko jest gdzieś ukryte między wierszami, nie wprost. „Nie róbmy wiatru ze słów” - ten fragment, muszę się przyznać, że najbardziej mi się podoba. Powinniśmy się skoncentrować nad wagą słów, zamiast zbędnego patosu czy przysłowiowego lania wody. Dla Ciebie słowa mają moc?
Mają, lecz inną dla każdego. Na tym polega dramat ale i urok międzyludzkich relacji. Najczęściej otaczamy się ludźmi którzy podobnie postrzegają świat, posługują się podobnym językiem i mają podobną wrażliwość. Czasem nawet i to nie wystarczy i nasze relacje rozsypują się w drzazgi, jak skromna tratwa na środku oceanu.

„Ważniak” opowiada o udawaniu kogoś kim się nie jest o budowaniu wizerunku pod publikę. Miałeś kogoś konkretnego na myśli w tej piosence? Wiesz, w obecnej sytuacji politycznej w naszym kraju, można tego „Ważniaka” znaleźć stosunkowo łatwo (śmiech przyp. red)
Nie wiem co miał na myśli Emil, ale ja z założenia staram się zawsze tworzyć piosenki kompatybilne, a nie ukierunkowane. Oczywiście, że scena polityczna idealnie nadaje się jako tło do „Ważniaka”, ale myślę, że każdy w swoim otoczeniu, a być może i, po trochu, w sobie mógłby znaleźć cząstkę tego odrażającego ważniaka. Jest to pewnego rodzaju kpina z ludzi którzy widząc drzazgę u innych, ich niższy status, pompują swoje ego jak balonik odpustowy.

„Wierzę w niewiarygodne, zaciskam los w swej dłoni. Wszystko dzieje się po coś, nic się nie dzieje po nic” - to fragment piosenki „Niewiarygodne”. Wierzysz w przeznaczenie? Że nic się nie dzieje po nic?
Wierzę, że pewnych rzeczy człowiek nie jest w stanie ogarnąć swoim rozumem. Trzeba czasami zaufać opatrzności i nie silić się na interpretacje. Wierzę że wiara potrafi przenosić góry, a miłość uskrzydla. Dlatego tez spodobał mi się tekst nadesłany w ramach konkursu, autorstwa Kamili Robaszyńskiej.

Przy piosence „Kapturek” zastanawiałem się, co właściwie autor miał na myśli (śmiech przyp. red). Raczej to nie jest historia o Czerwonym kapturku którą doskonale znamy. Kto jest wilkiem, a kto Kapturkiem w Twojej piosence?
Trzeba by autora o to zapytać. (śmiech przyp. red) Słyszałem niedawno historię o gościu, który wyjechał do ciepłych krajów i informował wszystkich na forach, jak mu cudownie zlatuje czas, kiedy wraca, etc. Wcześniej pokazywał też, w jakich luksusach mieszka i co ma cennego w domu. Wrócił z wakacji do splądrowanego mieszkania. To typowy Kapturek. A tak konkretnie, widzę Kapturka jako próżną, naiwną, głupią i sentymentalną do granic możliwości istotę, która daje się wykorzystywać przez jednostkę agresywną, jednocześnie ją z wszystkiego usprawiedliwiając in blanco. Takich sytuacji znaleźć można na pęczki w rodzinach z problemami, gdzie jedna strona, związana węzłem małżeńskim czuje się niemalże w obowiązku kryć drugą, mimo że ta znęca się nad nią. Oczywiście Kapturek jest jednocześnie gwiazdą społecznościową, a wszyscy którzy wchodzą na jej profil widzą wyłącznie jej niebywałe szczęście. I zazdroszczą jej cudownego życia. Smutna historia wpleciona w bajkę dla dzieci? Od razu mi się to spodobało. Poprzez te przeróżne fora, oddajemy własne, prywatne życie w ręce obcych ludzi, których intencji nie znamy, a potem jesteśmy zdziwieni ze ktoś nas tak dobrze namierza. A wilk potrafi tropić.

Maciej Balcar - Struś

„Ta noc” to wspomnienie upojnej nocy na poddaszu. O relacji damsko-męskiej, namiętności, chwili zapomnienia. Jesteś szczęśliwym mężem, więc to chyba piosenka ku przestrodze, że takie historie nie zawsze kończą się happy endem.
Takie historie powinny się zdarzać ludziom, którzy jeszcze szukają swojej połowy. Nie zawsze muszą się kończyć długim wspólnym życiem, czasami oboje zadecydują inaczej. Ważne, żeby po takich historiach pozostawało w sercu uśmiechające się wspomnienie. Tego im życzymy, wraz z autorem tekstu, Michałem Zabłockim.

Dotarliśmy do tytułowej piosenki „Struś”. W niej jest taki mądry tekst, który pozwolisz, że zacytuję: „Bo kiedy wodę nosi dzban, nikt nie urywa ucha mu. Gdy się coś robi ponad plan, nikt nie nagrodzi Cię za trud”. Fragment ten chyba idealnie oddaje postawę, z jaką dzisiaj bardzo często się spotykamy. Że dopóki jesteś komuś potrzebny, dopóki ktoś czerpie z tej znajomości korzyść jest wszystko OK, a każda rzecz robiona „ponad plan” i tak nie zostanie doceniona. Chyba czegoś takiego, każdy z nas w swoim życiu doświadczył. To ostrzeżenie z Twojej strony przed własną naiwnością? Czy też uważasz, że właśnie dzięki naiwności potrafimy być częściej ludzcy?.
Zaczęło się od tego, że Wojtek Byrski napisał mi słowa do piosenki, którą widziałem w zupełnie innym klimacie narracyjnym. Pomimo to nagrałem pilota i im dłużej słuchałem, tym bardziej kleiła mi się muzyka z tekstem. Przyszedł mi nawet do głowy pomysł, że powinniśmy zmienić tytuł z „Spokojnie żyć” na „Strusia”, co Wojtek bez zbędnych dyskusji zaakceptował. Później, żeby nie było zbyt łatwo, dołożyłem do tego własną interpretację, że to Struś właśnie jest narratorem i z lekkim przymrużeniem oka obśmiewa się z nas, ludzi, którzy przypisując mu niesłusznie tchórzostwo, sami zbyt często i ze zbyt błahych powodów odwracamy wzrok, kiedy należy patrzeć i nie robimy nic, kiedy należy działać. A co do robienia „ponad plan”, mam osobiście, pomijając piosenkę, trochę inne podejście; jeżeli coś dajesz extra, nie oczekuj wdzięczności, bo właśnie w tym jest cały problem, ze ciągle oczekujemy od innych coś w zamian. Chcesz coś dać, to daj. I ciesz się dawaniem.



Krążek zamyka utwór „Droga słowa”. „Nie wystarczy znać drogę, i mieć mocne nogi. Trzeba jeszcze czasami czasami poznać cel tej drogi” - to chyba idealne podsumowanie „Strusia”. Jakbyś w kilku słowach, opisał przesłanie tej płyty.
"Droga Słowa" bardzo ładnie podsumowuje całą płytę. Aż dziw, ze napisałem ten tekst 25 lat temu i tak ładnie się tu wpasował w 2019 rok. Na naszą szczęśliwą podróż przez życie składa się wiele decyzji, bardziej lub mniej uświadomionych. Napisałem ten tekst dla siebie samego, żeby rozumieć i pamiętać, że im większą świadomość zachowam, tym łatwiej dotrę do celu, który sobie wyznaczam. W dodatku na przestrzeni lat, trzeba zarówno drogę jak i cel weryfikować. Samo życie (śmiech przyp. red)

Wczoraj ruszyła trasa koncertowa. Potrwa 3 tygodnie i już standardowo gracie codziennie w innym mieście. Lubisz takie maratony koncertowe?
Lubię maratony koncertowe z moim solowym bandem, choć nie ukrywam ze są one spowodowane głównie logistyką. Każdy z nas na co dzień gra w jakimś składzie i zebrać się do kupy na jakiś pojedynczy koncert w ciągu roku jest niezwykle trudno, a co dopiero na kilka z rzędu. Nasze trasy są niejako koniecznością, wyczerpującą, choć również inspirującą. I cieszy mnie fakt, ze dobraliśmy się jak w korcu maku; właściwie na przestrzeni lat nie zdarzyło się, żebyśmy mieli jakiś zgrzyt interpersonalny.

Podczas trasy, zaprezentujesz przekrojowy materiał z Twoich pięciu albumów. Jako, że to trasa akustyczna, rozumiem, że przygotowaliście specjalne aranżacje? Będą jeszcze jakieś niespodzianki dla fanów?
Koncerty akustyczne pojawiały się zawsze w latach parzystych, wolnych od premier płytowych, dlatego tez jesteśmy w pełni przygotowani do trasy, nowa płyta jest akustyczna, wiec nie musimy wiele aranżować. Zagramy oczywiście repertuar z wszystkich płyt z naciskiem na tę najnowszą, bo w końcu to ona jest motywem przewodnim trasy. Znając mój skład, niespodzianek na pewno nie zabraknie...

Dziękuję za rozmowę. Maćku, życzę przede wszystkim zdrowia, by dopisało podczas trwającej trasy koncertowej. Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję spotkać się za dwa lata, przy okazji premiery kolejnego albumu.

Rozmawiał Sebastian Płatek

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 08.02.2019   fot. Bartosz Nowicki

Konkurs Novika Rework wystartował

Krzysztof Zalewski z koncertem w Klubie Studio

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć