Goya: "Moje "widoki" są bardzo zróżnicowane, uzależnione od chwili, emocji i nastroju..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 9 minut
Goya: Moje widoki są bardzo zróżnicowane, uzależnione od chwili, emocji i nastroju...
 fot. mat. prasowe

Rozmowa z Magdaleną Wójcik w związku z premierą najnowszego albumu zespołu Goya zatytułowanego „Widoki”

Pod koniec października ukazał się Wasz najnowszy album zatytułowany „Widoki”. Płyta powstawała półtora roku w Waszym prywatnym studio. Jak wspominasz pracę nad tym materiałem? Musisz przyznać, że trochę to trwało...
Rzeczywiście, praca nad płytą trwała trochę dłużej, niż zazwyczaj, ale najwyraźniej ten materiał potrzebował czasu na dopieszczenie (uśmiech przyp.red). Generalnie po wielu latach wspólnego grania już dobrze znamy swoje możliwości i doskonale się rozumiemy, czasami wręcz odgadujemy swoje kolejne ruchy muzyczne. To były bardzo twórcze chwile, na ogół bez kłótni (uśmiech przyp.red). Na szczęście jeszcze udaje nam się czasami zaskakiwać samych siebie i mobilizować do sięgania po inne rozwiązania muzyczne.

Zapytam może banalnie, ale co oznaczają dla Ciebie tytułowe „Widoki”?
Myślę, że moje "widoki" są bardzo zróżnicowane, uzależnione od chwili, emocji i nastroju. Bywają bardzo szczęśliwe, ale czasami też "rozchwiane" i pełne wątpliwości...czyli typowo kobiece (uśmiech przyp.red).

REKLAMA
Judas Priest News

Nie będę ukrywał, że należę do grona wielbicieli twórczości zespołu Goya i na bieżąco staram się śledzić napływające informacje z Waszego obozu. Kolejna płyta, w której poruszasz temat relacji międzyludzkich. Czasem prostych, czasem bardziej skomplikowanych. Jesteś doskonałym obserwatorem ludzkich zachowań. Dużo się ostatnio mówi, że coraz więcej osób żyje obok siebie zamiast z sobą. Jak Ty to widzisz z Twojej perspektywy?
Pomimo tego, że dzisiejsza rzeczywistość daje nam mnóstwo możliwości i bodźców, które poszerzają nasze horyzonty, z pewnością też jednocześnie w jakiś sposób pozbawia nas tych najprostszych i najprawdziwszych doznań. Sama wpisuję się w ten schemat, ale staram się mimo wszystko nie zatracić przyjemności z podtrzymywania normalnych, nie wirtualnych kontaktów z innymi ludźmi. Dzisiaj bardzo łatwo oszukiwać emocje i samemu paść ofiarą takich nieprawdziwych postaw. Myślę, że najtrudniej znaleźć w tym wszystkim równowagę i czerpać radość ze wszystkiego wokół...

Chociaż może ciężko w to uwierzyć, Goya istnieje już 20 lat. Bez skandali, bez zmian w składzie, bez zbędnego szumu medialnego – jak Wam się to udało? A może receptą na długą i owocną współpracę jest wiara w to, że Najlepsze czeka Was? (śmiech przyp.red)
Jestem urodzoną optymistką i chyba rzeczywiście wierzę w to, że tak jest. Wiele przykładów z życia potwierdza to, że patrząc długofalowo lepiej jest skupić się na robieniu wszystkiego w zgodzie ze sobą, a nie dla szybkiej popularności i innych profitów. Na ogół takie kariery kończą się bardzo szybko. Uważam, że słuchacze wcześniej czy później wysłyszą fałsz (i nie chodzi mi tu o fałsz w wokalu) (uśmiech przyp.red) i poszukają czegoś prawdziwszego.

Nie przypadkowo, w poprzednim pytaniu nawiązałem do tytułu utworu „Najlepsze czeka nas”, który to jest pierwszym singlem promującym „Widoki”. Stworzyłaś niezwykle optymistyczny tekst, w którym opowiadasz o trudnym związku pomiędzy kobietą a mężczyzną. Z jednej strony jest to związek pełen wątpliwości, a z drugiej pełen nadziei na lepsze jutro. Wierzysz w to, że najlepszą motywacją jest wiara w to, że wszystko co najlepsze jeszcze przed nami?
Myślę, że każdy może mieć inną motywację do kolejnych działań. Dla mnie jest to nieustanna radość z tego, że ktoś chce słuchać naszych piosenek, czeka na nie a czasami stają się one dla kogoś istotne. To mnie nieustannie zadziwia i cieszy. (uśmiech przyp.red) Jednocześnie myślę, że nasze piosenki dają spory zakres możliwości do własnej interpretacji...może ktoś inny znajdzie w nich jeszcze inne analogie do swoich odczuć? Mam taką nadzieję. Każdy jest inny i co innego innych może nakręcać. I to jest najlepsze. (śmiech przyp.red)

Do singla powstał teledysk w reżyserii Michała Brauma. Potraktuj proszę to pytanie trochę żartobliwie. Chyba dość aktywnie spędziłaś czas na planie – biegając po lesie – połączyłaś więc przyjemnie z pożytecznym. W niektórych ujęciach spacerujesz po lesie boso. To chyba nie było zbyt komfortowe. Poza tym nie bałaś się kleszczy? (śmiech przyp.red).
Masz rację, kleszczy się bałam najbardziej. Na szczęście chyba za szybko się przemieszczałam inie miały szans, żeby mnie dopaść (uśmiech przyp.red). A tak serio, zawsze daję z siebie wszystko podczas takich sytuacji, nie marudzę, nie okazuję zmęczenia ani dyskomfortu. Według ekipy, wzorowa współpraca. (śmiech przyp.red) Cieszy mnie fakt, że tyle osób pracuje nad naszym teledyskiem, więc nie mogę okazywać zniecierpliwienia, bo oni tego też nie robią.



Ostatnio wystąpiłaś w jednej z telewizji śniadaniowych, gdzie zaprezentowałaś akustyczną wersję singla „Najlepsze czeka nas”. Utwór w tej wersji niezwykle mi przypadł do gustu. Dzisiaj na świecie dość popularne jest promowanie singli w akustycznych wersjach na oficjalnych kanałach YouTube, Vevo przez wielu wykonawców. Nie myślicie, by w niedalekiej przyszłości, przygotować taki akustyczny materiał dla fanów?
Nie wykluczamy takiej możliwości, tym bardziej, że widzimy, że większość naszych piosenek sprawdza się w takiej odsłonie. Myślę, że wynika to z tego, że generalnie nasze utwory powstają przy gitarze albo pianinie, więc ta "pierwotna" wersja jest właśnie taka akustyczna.

W powszechnej opinii, istnieje przekonanie, że podstawą dzisiejszego sukcesu jest wszechobecność w środkach masowego przekazu. Twoja kariera jest totalnym zaprzeczeniem tej teorii. Unikasz zainteresowania mediów, pokazywania się w tak zwanym środowisku, pojawiasz się na chwilę przy okazji promocji kolejnych płyt, a później znikasz. Przyznasz, że dla wokalistki popowego zespołu to dość trochę nietypowe. Nie zależy Ci na tak zwanej „popularności”? To świadomy wybór, czy może przypadek, z którego jesteś zadowolona?
Nigdy nie byliśmy zespołem, który chętnie brał udział w innych, niż muzyczne, sytuacjach. Zdaję sobie sprawę, że popularność "twarzy" bywa bardzo pomocna, być może mielibyśmy więcej propozycji koncertowych itp. Jednocześnie nie ciągną się za nami skandale ani sytuacje, których musielibyśmy się wstydzić. Myślę, że nasi słuchacze też nie oczekują ode mnie popisów tanecznych ani kulinarnych, tylko kolejnych piosenek. (uśmiech przyp.red) Od wielu lat taka droga jest naszym świadomym wyborem i dobrze nam z tym. (uśmiech przyp.red) Jest wiele przykładów artystów, którzy wyznają podobną zasadę i doskonale sobie radzą, grają koncerty, mają swoje grono słuchaczy i właśnie za taką postawę są cenieni.

Wasze wydawnictwa, poza warstwą muzyczną i tekstową to niezwykła dbałość o szczegóły. Mam tutaj na myśli projekty okładek, zdjęcia promocyjne, klipy. Tym razem zdjęcia i projekt okładki wykonała Honorata Karapuda. Jak w Waszym przypadku, wygląda proces dobierania współpracowników, chociażby przy tworzeniu oprawy graficznej?
Zawsze staramy się mieć wpływ również na warstwę wizualną tj. teledyski albo zdjęcia. Bardzo często dajemy pomysły na klimat zdjęć a nawet konkretne ujęcia czy temat klipu. W przypadku zdjęć do "Widoków" i teledysku, również mieliśmy swoje pomysły. Chcieliśmy zdjęcia w wodzie na krześle i Honorata idealnie podłapała klimat. Miała też wiele swoich, niezwykle ciekawych pomysłów na ujęcia, dzięki czemu mamy naprawdę ładne, klimatyczne zdjęcia, które idealnie pasują do muzyki. Podobnie było z teledyskiem. Mieliśmy pomysł na teledysk w lesie, z wręcz filmowymi ujęciami. Podesłaliśmy Michałowi kilka naszych inspiracji, on przedstawił nam swoje, a efektem końcowym jest lekko niepokojący, klimatyczny teledysk do "Najlepsze czeka nas".



W przyszłym roku, planujecie trasę koncertową promującą „Widoki”. Podkreślacie, że nie chcielibyście tej trasy określać mianem jubileuszowej – chociaż to może byłby dobry chwyt marketingowy. Z pewnością oprócz materiału z najnowszej płyty nie zabraknie Waszych największych przebojów. Czy przygotowujecie coś ekstra, czym będziecie chcieli zaskoczyć fanów?
Jesteśmy w trakcie prób do koncertów. Zdajemy sobie sprawę z tego, że oprócz nowych utworów słuchacze chcą też usłyszeć utwory, które już znają. Właściwie każdy koncert traktujemy jak wyjątkowy moment. Mam nadzieję, że po przerwie, którą mieliśmy, i te nowe i starsze utwory będą brzmiały świeżo . Być może jeszcze w międzyczasie przyjdą nam jakieś pomysły na urozmaicenie koncertu, wszystko tak naprawdę pojawia się na bieżąco podczas prób, więc kto wie...

Wyznałaś, że masz głowę pełną pomysłów. Czy w najbliższym czasie te pomysły urzeczywistnią się chociażby drugim solowym albumem?
Już pojawia się taki pomysł...Dla mnie jest to fantastyczny sposób na jeszcze inny sposób sprawdzenia siebie, własnych możliwości i umiejętności. Poza tym to mile łechce ego... (uśmiech przyp.red) Nie wiem, na ile uda mi się odejść od Goyi, pewnie zawsze będzie słychać wspólne elementy, ale nie mam zamiaru od tego uciekać. (uśmiech przyp.red)

Jakie są więc „Widoki” na najbliższą przyszłość Twoją i zespołu Goya? Może koncertowy album, wydawnictwo DVD?
Myślę, że grając taki rodzaj muzyki, jakim jest pop, możemy sobie pozwolić na wszystko. Nie wiem, co pojawi się w naszych głowach za jakiś czas, ale żadnej z tych opcji nie wykluczamy. Kto wie, czy nie nagramy płyty akustycznej, może kolejny album będzie jeszcze zupełnie inny...Nigdy niczego nie zakładamy, większość pomysłów pojawia się na bieżąco podczas pracy, więc wydarzyć się może naprawdę wszystko. (uśmiech przyp.red)

Te 20 lat na scenie, to pewnie również wiele zaskakujących sytuacji w których musieliście się odnaleźć. Czy możesz opowiedzieć o najbardziej ekstremalnej sytuacji, jaka przychodzi Ci teraz do głowy, której Ty lub Twoi koledzy doświadczyliście podczas swojej dotychczasowej kariery?
Było wiele sytuacji dotyczących problemów technicznych, które czasami bardzo utrudniały nam granie...Chyba najbardziej jednak zapamiętałam koncert, po którym zemdlałam...Teraz się z tego śmieję, ale wtedy było nieciekawie. Koncert odbywał się w dolince w parku, było bardzo gorące lato. Scena była mocno oświetlona bardzo grzejącymi reflektorami, które były umieszczone bardzo nisko sceny, a tym samym bezpośrednio odczuwałam bijące od nich ciepło. W połączeniu z brakiem jakiegokolwiek podmuchu wiatru i intensywną pracą oddechową(jak to przy śpiewaniu), stworzyły się dosyć niekorzystne warunki. Przy ostatnim numerze poczułam, że coś się dzieje, ale udało mi się dośpiewać do końca. Już schodząc po schodkach ze sceny straciłam kontakt z rzeczywistością i zaczęłam się osuwać, na szczęście złapał mnie w ostatniej chwili nasz kolega techniczny, i dzięki temu nie rozkwasiłam sobie nosa. (uśmiech przyp.red) Taki pozytywny motyw na koniec naszej rozmowy. (uśmiech przyp.red)

Ważne, że wszystko dobrze się skończyło. Dziękuję za rozmowę i poświęcony czas w tak gorącym dla Ciebie okresie promocyjnym. Życzę kolejnych sukcesów. Do zobaczenia!

Rozmawiał Sebastian Płatek

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 05.11.2015   fot. mat. prasowe

Alexandra Stan - "Unlocked" - nowy album współtwórczyni hitu "We Wanna"!

Ellie Goulding powraca z nową płytą!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć