The Namesakes: "Chcemy, by "Only You" znów stało się hitem..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 8 minut
The Namesakes: Chcemy, by Only You znów stało się hitem...
 fot. mat. prasowe ironmedia.com.pl

Choć oficjalnie są debiutantami, mają na scenie muzyki klubowej spore doświadczenie, zaś ich debiut jako The Namesakes już zdążył się odbić szerokim echem na polskim rynku za sprawą współpracy z legendą muzyki elektronicznej, Savage. Kim są The Namesakes i co chcą osiągnąć na polskim i nie tylko rynku?

Przedstawcie, proszę, swój projekt tym czytelnikom Netfan, którzy być może nie mieli jeszcze z Waszą twórczością do czynienia.
The Namesakes: Trudno mówić poważnie o twórczości The Namesakes, bo oficjalnie wydaliśmy dopiero jednego singla. Zapewne pojawią się też głosy, że nic jeszcze nie stworzyliśmy, gdyż „Only You” to tak naprawdę kompozycja Robyxa. Ale w światku DJów-producentów muzyki house, tworzenie polega właśnie na przetwarzaniu czyjejś muzyki, remiksowaniu i reinterpretacji. W tym przypadku zreinterpretowaliśmy znanego klasyka. The Namesakes to duet DJsko-producencki, którego nazwa jest wynikiem zbiegu okoliczności – obaj mamy na imię Rafał. Wspólnie tworzymy i produkujemy muzykę house. Zapraszamy do śledzenia naszego profilu na fejsie aby być na bieżąco, co się u nas dzieje.

REKLAMA
Tool News

Gorąco gratuluję Wam współpracy z Savage! Jak udało Wam się ją nawiązać?
Rafał Lachmirowicz: Z Roberto Zanettim współpracuję na polu wydawniczym od ponad 6 lat. Można powiedzieć, że się w jakiś tam sposób przyjaźnimy. Gdy narodził się projekt The Namesakes, przekonałem Rafała, że „Only You” będzie ciekawym tematem na debiut, a Roberto do tego, aby udzielił nam odpowiednich zgód potrzebnych do wydania singla.

Czy liczycie na to, żeby remiks „Only You 2014” stał się hitem tegorocznego lata?
Rafał Wrześniewski: Pracowaliśmy bardzo długo i ciężko nad tym singlem. Poprawialiśmy każdy szczegół po kilka razy. Oczywiście robiliśmy to z myślą, aby „Only You” znów stało się hitem. Odpowiedź na to, czy tak się stanie poznamy za kilka tygodni.

Rafał Lachmirowicz: Jesteśmy przekonani, że ten numer jest w stanie zapracować na takie miano. Póki co, grają nas różne lokalne rozgłośnie radiowe oraz DJe i to nie tylko polscy. Mówią nam, że reakcje słuchaczy i klubowiczów są bardzo pozytywne. Gdyby singiel trafił na stałą rotację do eteru ogólnopolskiego, z pewnością zostałby zauważony, ale to już zależy od dyrektorów muzycznych odpowiedzialnych za playlisty.

Jak wyglądają plany wydawnicze duetu The Namesakes?
The Namesakes: Pracujemy obecnie z kilkoma wokalistami jednocześnie. Niedawno ukończyliśmy wspólny projekt z Nickiem Sincklerem. Singiel ukaże się we wrześniu. Właśnie kończymy pracę nad EPką z udziałem Freda Ventury. W ciągu 2-4 tygodni powinniśmy ukończyć projekt oparty na temacie muzycznym ze znanego polskiego filmu. Pracujemy także w międzyczasie jeszcze nad trzema kolejnymi numerami. Dopiero, co zrobiliśmy remiks dla znajomych DJów organizujących imprezy „Porno i Duszno”. Mamy nadzieję, że do końca roku wydamy jeszcze 3 single. No i ukażą się wkrótce kolejne remiksy „Only You”, te mniej komercyjne. Warto jeszcze wspomnieć, że pracujemy równolegle nad własnymi solowymi projektami. W drugiej połowie sierpnia ukazuje się singiel Rafaela Lamberta z udziałem znanego polskiego saksofonisty Krzysztofa Sandeckiego. Tensile wyda swój nowy solowy singiel we wrześniu.

Powołaliście do życia wytwórnię When The Sun Goes Down. Rozumiem, że po to, żeby wydawać oficjalnie własną twórczość. Ale myślę, że nie tylko. Na współpracą z jakimi artystami jesteście otwarci?
The Namesakes: Teoretycznie w dzisiejszych czasach swoją muzykę wydać może każdy a i artystów próbujących zaistnieć nie brakuje. Jednak znane labele nie są wcale takie chętne na współpracę z każdym, kto do nich wyśle demo. Mają wysokie oczekiwania i sztywne ramy, do których dana produkcja musi pasować. Chodzi nie tylko o to, aby dany utwór wpisywał się w profil wydawnictwa, ale musi być również świetny pod względem realizacji. Wielu twórców korzysta z usług realizatorów dźwięku i zawodowych producentów, ale nie każdego stać na takie usługi. Nawet tak profesjonalnie zrealizowane produkcje nie zawsze spotykają się z zainteresowaniem. Niektórym polskim DJom się jednak udało, choć to również zasługa ich talentu, ogromnej wiedzy i wieloletniej pracy na własny image. Dajmy na to Seb Skalski, Karol XVII & MB Valence, Adam Zasada, Marcin Czubala - to bardzo zacne nazwiska, ale lista Polaków, którzy wydali jedną czy dwie EPki w wytwórni o niezłej renomie jest znacznie dłuższa.

WHEN THE SUN GOES DOWN jest takim projektem, który ma wyłowić jeszcze więcej talentów z polskiego rynku i dostarczyć ich muzykę do zagranicznych sklepów z plikami. Jeśli będzie trzeba, będziemy wspierać ich na polu realizacji i masteringu. Współpracujemy już ze studiami realizacyjnymi i masteringowymi z USA i Hiszpanii. Stawiamy jednak, podobnie jak znane wytwórnie, na jakość, a zatem i w naszym przypadku jest ryzyko, że nie każde demo spotka się z naszą euforią. Na pewno każde demo, nawet słabe technicznie, będzie przez nas wysłuchane i jeśli będzie w nim potencjał, to będziemy w nie inwestować.

Label za obszar działalności obrał sobie muzykę house (w różnych odmianach) i nu disco. Te klimaty są najbliższe naszym sercom i w nich chcemy się realizować. Dalszy plan jest taki, by, wraz z rozwojem labela, nasze działania wkraczały również w obszary promocji i PR, ale to wymaga dużych nakładów finansowych i wyrobionych kontaktów. Wierzymy, że konsekwentne i precyzyjne działanie doprowadzi nas tam, gdzie chcemy być.

W jaki sposób związani z muzyka klubową muzycy mogą się z wami kontaktować? Jakiego rodzaju materiał powinni Wam zaprezentować na dzień dobry?
The Namesakes: Służą do tego profile na facebooku (https://www.facebook.com/wtsgd), soundcloud a także samodzielne strony www. Link do demo można wysłać do nas za ich pośrednictwem. Każde demo zostanie wysłuchane i zaopiniowane. Nie ma się czego wstydzić, tylko trzeba wysyłać to, co się ma.

Wracają do The Namesakes, pytałem o plany wydawnicze, chciałbym też dowiedzieć się, jak wygląda Wasza aktywność na żywo. W jakich klubach i kiedy można Was usłyszeć?
Rafał Wrześniewski: Jesteśmy na rynku tak krótko, że jeszcze nie wszyscy nas kojarzą. W sprawie live setów The Namesakes właśnie prowadzimy rozmowy z klubami. Pierwsze będą miały miejsce dopiero na jesieni. O datach i miejscach będziemy informować na naszych profilach social media.

Czy interesuje Was także podbój rynków zagranicznych? Jak oceniacie swoje szanse w tym kontekście?
Rafał Lachmirowicz: Polska jest kapryśnym i nieco opóźnionym rynkiem względem reszty Europy. Imprez i klubów z muzyką, którą my chcielibyśmy grać, jest w Polsce niewiele. W większości lokali oczekuje się od DJów repertuaru rodem z list rozgłośni radiowych. W sumie teoretycznie nic w tym złego, ale muzyka klubowa to setki fantastycznych nagrań, których nigdy nie zagrało żadne radio. Zależy nam, aby móc wyrażać emocje w naszych setach poprzez właśnie takie utwory, które my uważamy za interesujące. No i to w Polsce jest właśnie bardzo trudne, bo niewielu ludzi kręci możliwość usłyszenia jakiejś nowej nuty w klubie. Liczą na to, że DJ będzie grał ograne przez radio kawałki sprzed kilku czy kilkunastu miesięcy.

Dlatego chcemy, aby nasza działalność była dostrzegana i doceniana w Polsce, ale zdecydowanie naszym głównym, acz długoterminowym celem, są rynki zagraniczne. Wprawdzie singiel „Only You” to zdecydowany ukłon w stronę Polaków, gdyż właśnie w Polsce ten utwór był największym przebojem, ale docelowo mierzymy nieco wyżej i szerzej.

Nie byłoby źle, gdyby nasze przyszłe produkcje dotarły do uszu menedżerów klubów z Zachodniej Europy i zaowocowały zagranicznymi bookingami. Ale na to można zapracować tylko w jeden sposób: zrobić taki numer, który zwali ich z nóg. Do tego dodatkowo potrzebny jest suport ze strony grających za granicą DJów. Długa i skomplikowana droga, ale wg nas cel jest jak najbardziej realny.

Współpraca z jakim artystą – mam na myśli stworzenie wspólnego utworu – jest dla The Namesakes największym marzeniem?
Rafał Wrześniewski: Zawsze jest tak, że chce się współpracować z tym artystą, którego dokonania bardzo sobie cenimy. Dla mnie jest to Dr Kucho, Syke’N’Sugarsarr oraz Freemasons.

Rafał Lachmirowicz: Tak z czysto DJskiego punktu widzenia to fajnie byłoby zrobić oficjalny remix dla Depeche Mode, Pet Shop Boys czy Lany Del Rey. Zaś wspólny utwór… Jest tak wielu artystów, których talent podziwiam i kupuję ich płyty, że trudno podać jedno nazwisko. Ostatnio głośno jest o królu muzyki funk - Nile’u Rogersie, który bierze udział w wielu klubowych projektach. Od dawien dawna słucham jego muzyki. Taki „kolab” Rogersa The Namesakes byłby super sprawą jak dla mnie.

Dziękuję za rozmowę i pozdrawiam!
Dziękujemy również.

Rozmawiał: Arkadiusz Dołęga

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 06.08.2014   ironmedia.com.pl   fot. mat. prasowe

Shawn Holt: "Zawsze gram prosto z serca..."

Festiwal Skrzyżowanie Kultur ma już 10 lat!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć