Materia: "Będzie nowocześnie i djentowo..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 6 minut
Materia: Będzie nowocześnie i djentowo...
 fot. mat. prasowe jazdapobandzieblog.wordpress.com

Materia to zespół ze Szczecinka grający modern metal/djent. Na swoim koncie ma jedną płytę długogrającą – Case of Noise. W 2013 muzycy zajęli drugie miejsce w programie telewizyjnym Must Be The Music. Band dużo koncertuje i przymierza się do wydania drugiej płyty. O tym, i o kilku innych sprawach rozmawiałem z dwoma członkami zespołu – Michałem „Mihem” Piesiakiem (wokal, bas) oraz Kubą „Marcią” Marciniakiem (perkusja).

Całkiem niedawno pojawił się w sieci kawałek o nazwie Air, który zapowiada nadchodzącą płytę Materii. Na kiedy planowana jest premiera krążka i czego można się po nim spodziewać?
Mihu: Plan jest taki, żeby płyta wyszła we wrześniu. Przy pierwszej naszej płycie mieliśmy dwa miesiące poślizgu, bo chcieliśmy, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. I jeżeli mamy wypuścić jakieś gówno, to lepiej trochę poczekać i zrobić to lepiej. Ale mamy nadzieję, że do września się wyrobimy.

Marcia: Na pewno będzie bardziej nowocześnie i djentowo. Będzie ciekawie.

Mihu: I na pewno będzie bardziej spójnie niż na Case of Noise.

REKLAMA
30 Seconds To Mars News

Pod koniec zeszłego roku byliście na trasie 99 Bottles of Vodka Tour, podczas której odwiedziliście kilka krajów. Jak odebrali Was fani z zagranicy?
Mihu: Było super. Nie spodziewaliśmy się takiego odbioru. Niesamowity był koncert, który zagraliśmy w Rumunii. Nie było tam biletów, tylko każdy płacił „co łaska” – jeżeli komuś się podobało to rzucał pieniądze do puszeczki. I to jest fajne, grasz sobie koncert, a potem przychodzisz i patrzysz do puszki, a tam dużo siana, bo ludziom się podobało. Myślę, że można wykorzystać ten pomysł na niektórych koncertach w Polsce.

Marcia: Zwiedziliśmy sporo krajów – Estonię, Litwę, Łotwę, Węgry, Słowację, Bułgarię, Serbię, Rumunię, Niemcy i Czechy. Dużo się działo, mieliśmy ciekawe przygody. Polecam każdemu wypad do Rumunii – mega piękny kraj!

99 flaszek starczyło Wam na trasę czy musieliście uzupełniać zapasy?
Mihu: Nie mieliśmy wcześniej przygotowanych 99 flaszek, ale na pewno poszło więcej. Z Rosjanami [Materia na tej trasie grała m.in. z Change of Loyalty z Rosji – dop. Sebastian Witulski] w trasie nie jest łatwo (śmiech). Chociaż wbrew wszystkim legendom, nie są oni bardzo mocnymi zawodnikami do picia. Chociaż ich perkusista, Żenia, to rzeczywiście prawdziwy Rusek. Wlewa w siebie non stop i dalej stoi.

Widziałem ostatnio plakat Materiafestu – świetny skład! Festiwal ciągle się rozrasta. Jak widzicie tę imprezę w następnych latach?
Mihu: Chcielibyśmy, żeby w przyszłości impreza trwała dwa dni. Fajnie byłoby ściągać coraz większe kapele, ale trzeba do tego ostrożnie podchodzić. Bez sensu jest robić festiwal, gdzie kapele będą grać od 12.00 do późnej nocy, bo na pierwsze zespoły nie będzie nikt przychodził, bo wszyscy będą jeszcze leżeć w namiotach. Teraz będzie pięć kapel i żałożenie jest takie, że na każdej będzie dużo wiary. Impreza dobrze rokuje, tym bardziej, że wspiera nas lokalny Dom Kultury, który bardzo wspomaga nas w organizacji.

Dziwi mnie jedynie obecność Frontside’a w line-upie. Nie grają muzyki w klimacie reszty zespołów.
Mihu: To prawda. Ale grają zajebiście na koncertach. Znamy się z chłopakami z Frontside’a i stwierdziliśmy, że fajne będzie zobaczyć ich na naszym festiwalu. To nie jest w sumie ważne czy ktoś gra djent w czystej postaci, czy progresywny metal, czy metalcore albo deathcore. Wiesz, Drown My Day też nie gra djentu, tylko core’owe rzeczy, ale grają zajebiście i to się liczy. Chodzi o to, żeby było trochę różnorodnie.

Marcia: Frontside to legenda polskiej sceny metalowej. I na żywo naprawdę robią robotę.

Mihu, opowiedz o współpracy ze Skervesenem.
Mihu: Kiedyś nudziłem się w pracy, krążyłem po sieci i trafiłem na ich stronę. Wtedy jeszcze ta firma raczkowała. Zadzwoniłem do nich spytać się, za ile robią wiosła. Okazało się, że Maciek Horaczko – marketingowiec Skervesena – grał kiedyś z nami koncert.

Marcia: Pojechaliśmy do siedziby firmy. Chłopaki obczaili wiosła, które były już gotowe dla kogoś. Gitary się bardzo mocno nam spodobały. I tak się zaczęło.

Mihu: Zamówiliśmy te gitary. Czekaliśmy dość długo, a w międzyczasie Skervesen stał się mega kozakiem. Teraz robią gitary dla zespołów z całego świata i w djentowym świecie są bardzo mocni. Bardzo się cieszę, że udało im się wybić. Jarek, szef Skervesena pracował kiedyś w Mayonesie, a potem zaczął robić meble, a dla zajawki robił gitary. Udało mu się wybić i teraz jest wielki szał na wiosła Skervesena. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tych gitar, dobrze się na nich gra, świetnie gadają i wyglądają.

Jak zmieniło się Wasze życie po sukcesie w Must Be The Music?
Mihu: Nie zmieniło się jakoś szczególnie. To był strzał promocyjny. Graliśmy koncerty wiele lat przed udziałem w MBTM i było super. Teraz wygląda to tak samo, ale na nasze sztuki wpada więcej ludzi. Chcieliśmy się wypromować i to się udało. Tak naprawdę, to trzeba dalej robić swoje, życie toczy się dalej.

A śledzicie to, co teraz dzieje się w Must Be The Music?
Marcia: Widziałem ostatni finał. Chciałem obejrzeć występ The Sixpounder, ale za późno włączyłem telewizor. Ale widziałem werdykt widzów – dość kontrowersyjny. Te programy są tak stworzone. W każdym programie jest ktoś, kto ma do opowiedzenia jakąś ciekawą dla telewizji historię. W końcu to ma być show.

Mihu: Ja się przyznam, że nie śledzę tego, co się teraz dzieje w Must Be The Music, ale ogólnie rzadko oglądam telewizję.

Marcia: W ostatniej edycji MBTM nasz znajomy ze Szczecinka dotarł do półfinału. Sebastian, pozdrawiamy!

Jak ocenicie rozwój młodej, polskiej sceny metalowej?
Marcia: Coraz więcej kapel gra porządnie, jakieś djentowe połamańce itp.

Mihu: Do Polski wszystko przychodzi z lekkim opóźnieniem. Wszystko dzieje się trochę wolniej, ale jest coraz lepiej. Ostatnio spodobało mi się HeroInVain, zespół ten przypomina mi trochę Architects. Jest amerykańsko i naprawdę fajnie. Scylla ze Szczecina też jest świetna. Zresztą kumplujemy się z nimi.

Marcia: Reshape z Ostródy jest super. Młode chłopaki, graliśmy z nimi koncert ostatnio i byli naprawdę świetni. W Ozimku graliśmy z Coherence. Ich gitarzysta rzeźbił naprawdę świetne patenty.

Mihu: Reshape wczesniej grał coś jak Parkway Drive, a teraz bardziej wchodzą w łamanie rytmów. Także widzisz, trochę się dzieje. Jest nadzieja w ciężkiej muzie.

Na koniec powiedzcie jeszcze, czego obecnie słuchacie?
Marcia: Dzisiaj w busie słuchaliśmy De Mono. Ale ogólnie bardzo różnie. Intervals wydał świetny album.

Mihu: Ja ostatnio jestem strasznie zajarany Architects. Ich płyta z tego roku to jest jakiś kosmos.

Marcia: Dużo słuchamy też standardów – Meshuggah, Gojira, Born of Osiris, Veal of Maya. To już dla nas klasyki.

Mihu: Mnie strasznie porywa Gojira. Są genialni.

Marcia: Oni grają całkowicie coś innego niż cały świat. Mają w piździe konwenanse, grają sobie po swojemu, robią różne dziwne rzeczy i zajebiście to gada.

Dzięki za rozmowę!

Rozmawiał: Sebastian Witulski

Autor: sebwitulski

 25.06.2014   jazdapobandzieblog.wordpress.com   fot. mat. prasowe

Krzyżowa 2014: Mistrzowskie wakacje z gitarą

Lil Jon: Posłuchaj nowego singla

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć