Rozmowa z amerykańskim raperem Skee-Lo, twórcą legendarnego utworu „I Wish”, poświęcona jego karierze muzycznej, najnowszej płycie oraz spojrzeniu na otaczającą nas rzeczywistość.
Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym podzielić naszą rozmowę na trzy rozdziały. Pierwszy z nich poświęcony zostanie początkom Twojej kariery muzycznej, drugi przeniesie nas do lat ’90-tych, a trzeci poruszy tematykę Twoich obecnych planów. Możemy zaczynać?
Pewnie, że tak!
Wyczytałem gdzieś, że rozpocząłeś swą muzyczną karierę w połowie lat ’80-tych. Ciekaw jestem, co zdecydowało o tym, że zainteresowałeś się rapem? Czy ten rodzaj muzyki popularny był pośród Twoich przyjaciół, znajomych, rodziny, czy też coś zupełnie innego stało się powodem Twojej fascynacji tym gatunkiem muzycznym?
Tak! Moja profesjonalna kariera rozpoczęła się w Kalifornii w 1985 roku, tyle, że pierwsze rymy składałem już dużo wcześniej. Nowy Jork był miejscem, w którym rozwinęła się moja fascynacja hip hopem. To, co interesowało mnie w nim najbardziej to właśnie cała ta kultura! DJ’e, MC’s, slang, umiejętność komunikacji z ludźmi, to poczucie niezależności – gdy inni mówili: „to nie przetrwa, to zwykłe dziwactwo”, my nie zwracaliśmy na nich uwagi! Każdy ma swój własny styl, nie ma dwóch takich samych artystów, muzyków brzmiących tak samo. Bycie sobą było w tym wszystkim najważniejsze – akceptuj sam siebie i bądź tym, kim jesteś. To właśnie w takiej kulturze dorastałem! Mój ostatni album „Fresh Ideas” powstał w oparciu o powyższe wzorce. „HIP HOP”.
Przytoczę tu słowa słynnego Kinky Friedmana – amerykańskiego piosenkarza country zdaniem, którego szczęśliwe dzieciństwo jest „najgorszą z możliwych form przygotowania do życia”. Co myślisz o tej tezie? Jak zapamiętałeś swoje dzieciństwo? Czy doświadczenia z tamtego okresu pomogły Ci w przyszłej karierze?
Stwierdzam, że życie w dzisiejszym świecie nie jest łatwe. Dla przykładu, jak już wspomniałem, w młodości wychowywałem się na osiedlu Robert Taylor Homes. Zanim je wyburzono, osiedle to było jednym z najbardziej bezwzględnych zakątków w całej Ameryce. Obserwowałem handel dragami, widziałem śmierć, kradzieże, prostytucję, a wszystko to zanim osiągnąłem 9 rok życia. Nie mogłeś spokojnie wsiąść do windy bez obawy, że ktoś czeka na Ciebie na wyższych piętrach. Były to 16-piętrowe bloki o łącznej liczbie 4,415 sztuk. Wszystko z cegły i stali, zero jakiejkolwiek zieleni. Nawet policjanci, ścigając morderców, rezygnowali zanim zbliżyli się do klatki schodowej. Spaliśmy po pięć osób w jednym łóżku. Nękano mnie w czasach szkolnych. Musiałem walczyć, a niekiedy nawet uciekać, ale Allah (Bóg) zawsze dbał o moje zdrowie. Odkąd byłem dzieckiem łączył mnie z nim specjalny rodzaj więzi. Doświadczyłem także wiele miłości ze strony rodziny, ludzi, którym zależało na mnie, a nawet członków gangów, z którymi trzymałem. Byłem zresztą dobrym dzieckiem – bardzo spokojnym. Starałem się unikać kłopotów i byłem szalenie skromny. Tak właśnie wyglądało moje dzieciństwo i zgadza się, pomogło mi ono w późniejszej karierze. Całe moje życie opisuję dziś za pomocą piosenek. Moje doświadczenia, uczucia, emocje i przemyślenia. Nagrywanie albumu Skee-Lo jest niczym próba spojrzenia na siebie z innej perspektywy. Tu nie chodzi wyłącznie o płytę, to dokument mojej duszy…
Pozwól, że postaram się zgadnąć – masz około 167 cm wzrostu, mam rację? Jak sądzę, wzrost nie pomagał Ci w zawieraniu nowych znajomości, zwłaszcza z dziewczynami. Czy czułeś się kiedykolwiek zazdrosny z tego powodu? Wiesz, gdy patrzyłeś na tych wszystkich wyższych od siebie, nie pragnąłeś być taki, jak oni? Pamiętam, jeszcze z czasów szkolnych, że kwestia wzrostu bywała problematycznym zagadnieniem. Ci niżsi nie mieli łatwego życia…
Nie…było wręcz odwrotnie. Zawsze byłem popularny i to bez względu na miejsce, w którym wówczas przebywałem. Zawsze miałem wielu przyjaciół i wiele dziewczyn. Nigdy więc nie miałem z tym problemów. Moją jedyną wadą było to, że dziewczyny, za którymi wówczas szalałem, wolały sportowców, gwiazdy atletyki, koszykarzy, wysokich kolesi, itd. Szczerze mówiąc, to nie jestem aż tak niski (167 cm). Fani uwielbiają odejmować mi kilka centymetrów, głównie z powodu mojej piosenki („I Wish”). Uwielbiam swój wzrost i ten „kompleks Napoleona”, który się z tym wiąże.
Zanim przejdziemy do tematu Twojego pierwszego solowego albumu, chciałbym zapytać Cię o pojęcie sławy. Wiesz, jak to jest - jak to jest być sławnym i popularnym na całym świecie. Doświadczyłeś tego w drugiej połowie lat ’90-tych. Byłeś rozpoznawalny, grałeś wiele koncertów. Ludzie wówczas wiedzieli, kim jest Skee-Lo. Kiedy spoglądasz na to wszystko z perspektywy minionych lat, kiedy patrzysz na zmiany, jakie zaszły w tym czasie w przemyśle muzycznym, o czym wtedy myślisz? Nie masz wrażenia, że wcześniej było jakoś, sam nie wiem, lepiej, bardziej interesująco, scena muzyczna była różnorodniejsza? Bycie sławnym wymaga dużo pracy. Nie czujesz czasem, że dziś bardzo łatwo jest stać się tzw. gwiazdą?
Sława? Cóż, w ogóle mnie nie motywuje. Widać to na przykładzie mojej dotychczasowej kariery. Zobacz, bez jakiegokolwiek uprzedniego przygotowania, wyprodukowałem swój pierwszy album „I Wish”. I zrobiłem to siedząc we własnej sypialni. Nie miałem pieniędzy, umowy z wytwórnią płytową i nikt w tej branży nie zamierzał dać mi szansy. Z pomocą Boga jednak, tych 10 utworów, dało mi dwie nominacje do nagrody Grammy, w kategoriach: Najlepszy Rap i Najlepszy Album Rap. Moimi konkurentami byli Biggie Smalls, 2Pac, Bone Thugz i Dr. Dre. Jestem jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy współczesnego hip hopu. Moje utwory wciąż grane są na całym świecie, a każdy wie, że Skee-Lo to ten gość od „I Wish”. No chyba, że zupełnie nie słuchasz hip hopu. W VH1 mówią, że „I Wish” jest na 37 miejscu w notowaniach listy Top 40 najlepszych hip hopowych utworów lat ’90-tych. Najnowsze reklamy Toyoty wykorzystują moje nagrania. Niektórzy mogą nazwać to sławą, ale dla świętego spokoju powiedzmy raczej, że miałem farta, błogosławiono mnie w ten sposób…Ludzie rozpoznają mnie gdziekolwiek jestem. Nawet dziś. Czy rozmawiałbyś ze mną, gdyby było inaczej?
Widzisz, łatwo jest w dzisiejszych czasach stać się popularnym, mieszać popularność z gwiazdorstwem, ale proszę, nie mieszajmy gwiazdorstwa z tym, kim naprawdę jestem. Ostatecznie bowiem i tak wydaję płytę, która służy przede wszystkim słuchaczom. Jeśli lubisz alternatywny hip hop, polubisz także mój ostatni album „Fresh Ideas”.