Anastacia: Ciężka sesja nagraniowa

Ten tekst przeczytasz w ok. 1 minutę

Obdarzona wyjątkowym głosem amerykańska wokalistka Anastacia doczekała się kilka dni temu, a dokładnie 29 marca, premiery swojej nowej płyty, zatytułowanej po prostu "Anastacia". Piosenkarka nagrała nowe piosenki niedługo po zakończeniu leczenia nowotworu piersi i przyznała, że w studiu była bardzo wyczerpana fizycznie.

REKLAMA
Judas Priest News

We wrześniu 2003 roku Anastacia, w towarzystwie nagrodzonych Grammy Glena Ballarda, Dallasa Austina i Dave'a Stewarta, weszła do studia, gdzie rozpoczął się proces, który piosenkarka zwykła nazywać "trudną, kreatywną podróżą". W efekcie powstał trzeci już album artystki, wypełniony muzyką "sprock". Określenie to wymyśliła sama artystka, a jest ono zbitką pochodzącą od słów soul, pop i rock. Pomimo ostrzeżeń lekarzy, że po kuracji może czuć się bardzo wyczerpana fizycznie Anastacia była przygotowana na walkę ze wszystkim, co stanie jej na drodze. "To nie było przyjemne doświadczenie" - mówi artystka. "Zwykle staram się dostrzegać jasne strony życia, ale w nagrywaniu tej płyty jak dotąd nie mogłam znaleźć niczego pozytywnego. Mój lekarz uprzedził mnie, że będę zmęczona, a nie głupia" - mówi piosenkarka. "Nie mogłam się na niczym skupić. Pisałam zwrotkę, ale nie mogłam napisać refrenu. Jak już się uporałam z refrenem, to nie miałam pomysłu na przejście. Nie mogłam mówić, myśli kłębiły mi się w głowie, byłam kompletnie poza tym wszystkim. Lekarze mówili mi, że będę zmęczona, a na dodatek cierpiałam na bezsenność. To były naprawdę ciężkie chwile". "Zdawałam sobie sprawę, z tego o czym pisałam, co wypływało z mojego serca i wiedziałam, że niektórzy będą chcieli wczytać się dokładniej w moje teksty" - mówi Anastacia. "Było to dla mnie wyzwanie zarówno muzyczne jak i tekstowe, chcąc prawdziwie oddać to, co czułam i jednocześnie wykorzystać to w pozytywny sposób. Lubię patrzeć na świat przez różowe okulary i choć podczas pracy nad niektórymi utworami gromadziły się nade mną chmury, mam nadzieję, że ludzie to dostrzegą". "Sztuka rzeczywiście staje się piękna, gdy w grę wchodzi cierpienie. I nie świadczy o tym tylko fakt, że wielu wspaniałych pisarzy, poetów, czy muzyków swoje najlepsze dzieła tworzyło będąc pod wpływem silnego stresu. Wydaje mi się, że w pewnym sensie ze mną było inaczej, ale teraz nie chciałabym, aby stało się to jakimś nawykiem".

Wiadomość pochodzi z serwisu Interia.pl

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 05.04.2004  

Nowa ankieta NetFan!

Jon Bon Jovi ojcem po raz czwarty

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć