Lombard: "Spektakl musi trwać..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 41 minut
Lombard: Spektakl musi trwać...
 fot. mat. prasowe

Na specjalną prośbę Czyteleników, publikujemy w całości ekskluzywną rozmowę z Martą Cugier i Grzegorzem Stróżniakiem z zespołu Lombard w związku z premierą najnowszego albumu „ShowTime”.

W połowie stycznia do sklepów trafi Wasz najnowszy album „ShowTime”. Jest to pierwszy od 12 lat Wasz studyjny album. Dlaczego tak długo kazaliście swoim fanom czekać na kolejną płytę?

Grzegorz Stróżniak – Nie zawsze to co zakładamy, czy planujemy się udaje. Przyznaję, wzięliśmy sobie za dużo na głowę. Jesteśmy wokalistami, muzykami, Ja jestem kompozytorem, Marta pisze teksty, ale jesteśmy również managerami zespołu Lombard. Ciężko jest pogodzić te wszystkie funkcje. W 2001 roku stworzyliśmy firmę producencką Show Time Music Production, wszystko po to by móc realizować swoje projekty i marzenia bez nacisków osób trzecich, wytwórni płytowych czy producentów zewnętrznych. Mięliśmy złe doświadczenia z płytą „Deja’vue” i nie chcieliśmy powtarzać błędów. Wiedzieliśmy, że jeżeli nasza muzyka ma być szczera i nie być produktem „komercyjnym”, w złym tego słowa znaczeniu, to musimy stworzyć sobie odpowiednie zaplecze do pracy.

REKLAMA
Judas Priest News

Marta Cugier - Nie wszyscy muzycy Lombard’u to rozumieli i nie wszyscy wytrzymali próbę czasu. Z kilkoma musieliśmy się rozstać, co również spowodowało kilkuletnie opóźnienia. Kolejne składy musiały się zgrać, a z czasem odczuwaliśmy potrzebę nagrania materiału od nowa. W ten sposób mamy co najmniej 5 wersji płyty ShowTime i 50 wersji każdego utworu… Zdarzyło się, że dynamiczny kawałek z czasem stawał się balladą, a żart muzyczny utworem na płytę. Równolegle realizowaliśmy kilka projektów. Zaczęliśmy od inwestycji w nasz koncert. W 2001 stworzyliśmy Lombard Show w którym zsynchronizowaliśmy grafikę, animację i teledyski wyświetlane na 3 ekranach, z muzyką graną na żywo! Mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że byliśmy pionierami w tej materii w Polsce. Wymagało to od nas wiele pracy i poszukiwania technologii i udało się. Ciężko było przekonać organizatorów do tego pomysłu, ale z czasem każdy graliśmy z multimediami. Potem była wyprodukowana przez nas, a nagrana w radiowej Trójce w 2001 roku, płyta z okazji 20-lecia powstania Lombardu „20 lat – Przeżyj to sam”. Premiera płyty koncertowej odbyła się w 2002 roku wraz z pierwszym, nakręconym po 20-latach teledyskiem do utworu „Przeżyj to sam” – dodam tylko do dziś od chwili premiery klipu prawie 4 miliony odsłon na www.youtube.com. Terminarz wypełniały koncerty, a przerwy w graniu praca nad nowym materiałem, ostatecznie przerwana śmiercią basisty zespołu Lombard, po której trudno było się nam pozbierać.

Grzegorz Stróżniak – Kolejne lata poświęciliśmy pierwszemu w Polsce spektaklowi multimedialnemu o najnowszej historii Polski – historii Solidarności „W hołdzie Solidarności j – drogi do wolności”. Nie było łatwo. Tysiące kilometrów w samochodach i pociągach, godziny spędzone na spotkaniach, w archiwach telewizyjnych i Video Studio Gdańsk. Rozmowy z Instytucjami, pozwolenia na wykorzystanie nazw i wizerunków, zdjęć i archiwaliów. Niezapomniany czas! Każdy człowiek był i jest dla nas do dziś niesamowitą historią. Do dziś jesteśmy zafascynowani tymi postaciami, które odegrały tak znaczącą rolę w obalenie komunizmu w Polsce i Europie. Nie żałujemy tej decyzji! Wdzięczność ludzi Solidarności jest cenniejsza niż blichtr warszawskich salonów i obecność w brukowych gazetach. Koncert zarejestrowaliśmy z okazji 26 Rocznicy Pacyfikacji kopalni Wujek, dzięki wspaniałemu Stanisławowi Płatkowi i Społecznemu Komitetowi Pamięci Górników KWK Wujek Poległych 16 grudnia 1981 roku. W 2008 roku został wydany na DVD pod patronatem IPN i dzięki ówczesnemu prezesowi Januszowi Kurtyce, którego zawsze darzyliśmy wielkim szacunkiem i pozostania na zawsze w naszej pamięci. Wspaniale wspominamy również pracę nad spektaklem z okazji powstania wolnych mediów w Polsce „Cały ten czas” i niezwykły koncert dla Video Studio Gdańsk. Trudno nie wspomnieć też naszej podróży na Wzgórza Golan, gdzie zagraliśmy koncert dla Międzynarodowego Obozu Sił Pokojowych ONZ.

Marta Cugier – W międzyczasie powstał pomysł zagrania koncertu Lombard SWING czyli największe przeboje w wersjach swingowych i znów nawarstwiło się mnóstwo pracy. Przed Lombardem występowałam z big bandem ale i Grzegorz miał takie swingowe doświadczenia, więc postanowiliśmy spełnić kolejne swoje marzenie. Pod koniec 2012 roku ukaże się nasza swingowa płyta do której brakuje tylko naszych wokali.

Grzegorz Stróżniak - Trochę się działo! Zagraliśmy ok. 1000 koncertów w Polsce i dla Polonii na całym Świecie. Trzeba było to wszystko dopiąć, a że zależy nam na tym by nasze koncerty były ciekawe to mnóstwo pracy kosztowało nas dopięcie szczegółów.

Marta Cugier – We wrześniu 2010 roku stworzyliśmy wraz z niesamowitą integracyjną drużyną przyjaciół klip promujący ideę jedności i równości wszystkich kibiców na stadionach. Marek Domagała z zespołu Amarylis i Rafał Jerzak zajęli się stroną realizacyjną, a my formalną. Znów godziny spędzone na rozmowach i formalnościach, gdyż patronem naszej idei jest Miasto Poznań i Spółka Euro Poznań 2012. Grzegorz Stróżniak – Od 2 lat budujemy też studio nagrań Smithy Sounds i tu znów gigantyczna ilość formalności i pracy bo nikt za nas nic nie zrobi. Wszystko co dzieje się w naszym zespołowym życiu to wynik ciężkiej pracy, szczęścia, wsparcia Rodziny, Przyjaciół i Fanów oraz niezwykłej ekipy współpracowników jaką udało nam się stworzyć: realizatorów dźwięku, świateł, wizji, grafików, reżyserów, filmowców, fotografików, managerów kultury. Mamy też wielkie szczęście, gdyż od kilku lat współpracujemy z genialnymi muzykami: Daniel GOLA Patalas – gitara, Michał GUMA Kwapisz Bas, Mirek Kamiński – perkusja.

Na płycie znalazło się 11 kompozycji. W moim odczuciu, to rodzaj takiego Waszego muzycznego pamiętnika, obrazującego to, co działo się z Wami przez te wszystkie lata fonograficznej nieobecności. Płyta jest zróżnicowana stylistycznie oraz muzycznie, jest przepełniona emocjami. Jak Wy byście w kilku słowach opisali ten krążek?

Marta Cugier - Każdy z utworów, który powstał do płyty ShowTime to oddzielna historia inspirowana rozmowami i spotkaniami z pięknymi ludźmi. To jest dziś sens istnienia Lombard dla ludzi i dzięki nim. Lombard i to co dziś robimy jest niesamowitą przygodą i spełnieniem! Przez ostatnie 12 lat staliśmy się artystami niezależnymi. Sami finansujemy swoje projekty co sprawia, że możemy pracować z kim chcemy i jak chcemy. Jesteśmy sobie sterem, okrętem i żeglarzem. Nie zobaczycie nas na plotkarskich portalach i w brukowych gazetach, na pewno nie z naszej inicjatywy. Dla nas liczy się muzyka i ludzie, którzy chcą o niej rozmawiać.

Grzegorz Stróżniak – na płycie nie ma przebojów, utworów pisanych na siłę pod jakieś zamówienia czy sugestie. Tą płytę pisało nasze życie. Czy nasza muzyka się spodoba milionom czy setkom słuchaczy, nie dbamy o to. Choć na pewno jest to strasznie miłe, gdy sprzedaje się złotą czy platynową płytę. W tworzeniu muzyki to jednak nie może być cel. Trzeba pozwolić ludziom wybierać. Dobra muzyka, cenne emocje obronią się same, bez sztucznego napędzania koniunktury. W tym duchu bez ciśnienia powstawała nasza szczera, trochę ekshibicjonistyczna płyta ShowTime.

Płytę ShowTime otwiera utwór „Musical”, który jednocześnie jest utworem promującym Wasze najnowsze wydawnictwo. Pierwotnie, właśnie tak miał być zatytułowany cały krążek. Kompozycja aranżacyjnie przypomina musicalowe standardy, jednak sam tekst utworu, z jednej strony opowiada o codziennym życiu – spektaklu, który każdy z nas, na swój sposób odgrywa, a z drugiej, mówi o Was, Waszych nadziejach, marzeniach i celach, jakie chcecie zrealizować jako artyści. Szczególnie wymowny jest fragment „w lombardzie zastawiam ostatnie złudzenia, muszę zwyciężyć, spektakl musi trwać”. Jaka jest geneza tego utworu i co było inspiracją do napisania tak refleksyjnego tekstu?

Grzegorz Stróżniak – Kiedy powstawał utwór „Musical” byliśmy można tak powiedzieć na rozdrożu. Nasi przyjaciele, artyści których szanowaliśmy i podziwialiśmy, poszli w totalną komercję. Nie oglądając się za siebie, nie zważając na swój dorobek i wszystko wspaniałe co zrobili w swoim artystycznym życiu, zaczęli po prostu robić nie dobrą muzę tylko kasę. Wiesz, jak ideały sięgają bruku, to jakby Ci ktoś zimną wodą chlusnął w twarz. W międzyczasie nastąpiła seria rozmów z wydawcami i ludźmi mediów, którzy utwierdzali nas w przekonaniu, że dziś nie liczy się autentyczny przekaz, muza z serca tylko po prostu ukręcony na siłę „hicior” i tania sensacja. „Zróbcie przebój” – mówili. Dla mnie przebój to piosenka, która się podoba ludziom. Bez otwartego radia na każdą propozycję, nie będziemy wiedzieć czy ludziom się nasz utwór podoba czy też nie! Jesteśmy narodem, który marnuje talenty. Piękne piosenki przepadają, bo wokół artystów, twórców pojawili się ludzie, którzy widzą w tym tylko biznes, bilans zysków i strat – kasę!

Któregoś dnia usiadłem za klawiszami i naprawdę zacząłem się zastanawiać czy to wszystko ma sens. Co ja tu robię? Co dalej z Lombardem? Dokąd to wszystko zmierza? W którą stronę powinniśmy pójść? Czy płynąć z prądem, poddać się trendom , wycinać solówki, skracać refreny, pozwalać innym w trakcie powstawania utworu mieszać się w ogólny kształt kompozycji w końcu wpisywać panów XY w ZAIKS, żeby utwory Lombard’u latały w radiu, żeby być w TV i na pierwszych stronach brukowców? Wtedy Marta przyniosła mi „Musical” - „W Lombardzie zastawiam, ostatnie złudzenia” – tak się wtedy czuliśmy… „Muszę zwyciężyć, spektakl musi trwać”… Wzruszyła mnie. Do tej pory, tylko ja tak bardzo wierzyłem w Lombard.

Wtedy uświadomiłem sobie, że w końcu nie jestem sam, że razem przetrwamy każdą burzę i nic nas nie wzruszy. Ręce same układały się na klawiaturze, kolejne nuty wypływały ze mnie tak naturalnie. Nie myślałem wtedy o niczym innym tylko o nas i o Lombardzie. O tym wszystkim co przeżyliśmy razem o naszej walce z przeciwnościami i o naszym życiu. Najpierw zrobiliśmy mocny nerwowy aranż, tak chciało się nam grać inaczej niż wszyscy. Pewnego dnia podczas kolejnego odsłuchiwania już gotowego „Musicalu” wyłączyłem przez przypadek gitary i razem z Martą stwierdziliśmy, że trzeba to wszystko zrobić na nowo, inaczej, że ta piosenka to coś więcej niż tylko my i nasza historia. Na uwagę zasługuje jeszcze modulacja, której prawie w ogóle nie słychać i genialna solówka Goli – Daniela Patalasa. Pamiętam wieczór, kiedy powstawała w naszej dawnej malutkiej pracowni. Siedzieliśmy Ja, Marta, Mirek Wdowczyk nasz przyjaciel i realizator dźwięku i Gola. Pierwsze podejście, drugie, trzecie… i nagle Gola zagrał takie dźwięki i w taki sposób… ciarki poszły i wiedzieliśmy, że to jest to! Na przekór czasom i ludziom wbrew, nagraliśmy solówkę! W świecie czwartej władzy, gdzie nie ma czasu na solówki!

Wrócę jednak jeszcze na chwilkę do Marty Cugier, choć wielu zarzuci mi stronniczość z wiadomych względów, ale nie dbam o to! Marta jest najlepszą rzeczą jaka przez 30 lat przytrafiła się temu zespołowi. Dzień w którym odeszła „przeszłość” i jej wszystkie obciążenia, o których nie chciałbym mówić, był najszczęśliwszym dniem w moim życiu. Marta przez 13 lat nie poddała się żadnym namowom na solowe kariery! Jest lojalna i szczera. Przyjmowała na klatę wszystkie oszczerstwa, ataki, pomówienia. Nie raz płakała przez Lombard! Kocham ją za to, że to wszystko wytrzymała! Walczy o ten zespół, tak jak Ja bym nie potrafił i wtedy, gdy nie mam już siły, bo ile można wysłuchiwać nieprawdy!

Ona słuchała i prostowała! Walczyła również o mnie, kiedy mnie obrażano i pomawiano! Dla sceptyków, podkreślę jeszcze raz, Marta nie musiała śpiewać w Lombardzie. Tak wszechstronne i utalentowane wokalistki przebierają w propozycjach. Marta mogła odejść wiele razy! Nie chciała! Mówiła, że nie zostawi mnie samego z tym „bagnem”. Nigdy nie usatysfakcjonuje tych, którzy tylko na to czekają! Taka jest przekorna i nieustępliwa. Przewraca się i wstaje z uśmiecham na ustach. Daje nadzieję, kiedy wszystko wydaje się bezsensu. To jest piosenka o nas, bo dla nas ten Lombard jest sensem naszego życia.

Marta Cugier – „Lombard” dał mi nieźle popalić, to fakt. Całe szczęście mam przekorny charakter. Znam swoją wartość i jakieś tak kwęki byłych, zakompleksionych managerów, zazdrosnych wokalistek czy fanatycznych fanów dawnego Lombard’u, nie są w stanie mnie wzruszyć. Im więcej ludzi przekonywało mnie do solowej kariery, tym bardziej trwałam przy Lombardzie. Jak tylko byliśmy pozytywnie zakręceni i chcieliśmy iść dalej, to zaraz ktoś wymierzał nam policzek i trzeba było się zatrzymać. Nie poddawaliśmy się. Nie bylibyśmy jednak tak mocni, gdyby nie wspaniali ludzie, którzy nas wspierali. Nasi prawnicy, pr doradcy, marketingowcy, sponsorzy, radiowcy, którzy wciąż żyją ideałami nie skorumpowanego radia, rodzina, przyjaciele, współpracownicy, fani. Dzięki nim mogliśmy nie ugiąć się nikomu i pracować, patrząc sobie wciąż głęboko w oczy. Życie to nie jest sen. Nie można się obudzić i powiedzieć sobie, że tego czy tamtego nie było, ale kiedy wychodzisz na scenę nikt Ciebie nie pyta, co cię boli i czy wszystko ok? Musisz wyjść zaśpiewać i „sprzedać” ludziom moc pozytywnych emocji.

Taki jest ten zawód! Czasem wychodzę na scenę i czuję się jak klaun w cyrku. Był taki czas, że atakowano mnie z każdej strony. Ciężko było to znieść. Psychicznie jestem mocna, ale ile można wytrzymać porównań, pomówień. Czasem miałam serdecznie tego wszystkiego dość. Postanowiłam zrobić „wszystkim” na złość i nie rezygnować ze swoich marzeń. Jestem wokalistką zespołu Lombard, jestem Lombardem i nikt tego nie zmieni. Współpracuję ze wspaniałym kompozytorem, aranżerem, dobrym człowiekiem. Muzykiem przez wielkie „M”, artystą przez wielkie „A”, kompozytorem przez wielkie „K”, wokalistą przez wielkie „W”… mogę tak długo wymieniać… Grzegorz jest wszechstronnie uzdolniony i perfekcyjny w tym co robi… Razem się wspieramy i pomagamy sobie przetrwać najgorsze chwilę. Życzę wszystkim takiego szczęścia jakie mnie spotkało.

W życiu prywatnym i zawodowym dziś czuję się spełniona, choć wiele jeszcze projektów przed nami. Mamy piękne życie! Mamy wiele planów… Jeśli uda się zrealizować 50% to będzie pięknie! Ciężko pracowaliśmy razem na ten Lombard. Wymagało to od nas wiele konsekwencji i wyrzeczeń, znoszenia upokorzeń i wysłuchiwania mądrości różnych ludzi na temat naszego zespołu. Jeśli ktoś chce słuchać naszej muzyki to super, jak się komuś nie podoba bardzo proszę. Żyjemy w wolnym kraju! Mam 34 lata i mam to gdzieś, co kto myśli o nas, o Lombardzie dzisiaj, czy o Marcie Cugier, czy o Grzegorzu Stróżniaku. Lombard to my, my to Lombard czy to się komuś podoba czy też nie! O tym jest „Musical”. Ekshibicjonistyczna piosenka o życiu zwykłych ludzi, którzy borykają się z problemami, upadają i wstają bo „spektakl musi trwać”!!!

Kolejną kartką z Waszego muzycznego pamiętnika „ShowTime” jest kompozycja „Szara ulica”. Stylistycznie, utwór nawiązuje bardzo do materiału jaki znalazł się na płycie „Deja vu”. Jest to jak dla mnie taka forma artystycznego łącznika między tym co było, a tym co jest obecnie. Brzmieniowo jest to jedna z ostrzejszych propozycji jakie znalazły się na płycie. Poruszacie dość poważny problem – jakim jest pośpiech, walka z czasem i pogoń za czymś bliżej nieokreślonym. Ta pędząca machina życia, o której śpiewacie, dopadła również Was, bo pewnie te 12 lat upłynęło Wam błyskawicznie, szczególnie, że przez ten cały czas koncertowaliście oraz udzielaliście się w różnych projektach. Jak myślicie, czy w przyszłości jest szansa na to, że tempo codziennego życia trochę zwolni i tak jak kiedyś będziemy mieli więcej czasu dla siebie nawzajem?

Grzegorz Stróżniak – Ta kompozycja powstała rzeczywiście parę lat po płycie „Deja’vu” i jest jedną z pierwszych jaką napisaliśmy do płyty ShowTime. Można ją nazwać łącznikiem, pomostem, między tym co było i tym co jest, choć Ja nigdy nie byłem stylistycznie konsekwentny i nie mogę zagwarantować nikomu, że kolejna płyta nie będzie bardziej „ciężka”. Lubię gitarowe granie, choć jestem klawiszowcem i przez pryzmat swojego instrumentu czuję muzę. To co jest dobre dla klawiszy nie zawsze jest dobre np. dla gitary. Myśląc o całokształcie brzmienia kompozycji nierzadko trzeba pójść na kompromis. Są tonacje w których świetnie zafunkcjonują klawisze, a gitara nie koniecznie dobrze brzmi, wówczas trzeba bazować na dobrej zagrywce klawiszy i odwrotnie. Staram się jednak by oba instrumenty się uzupełniały. Przez te moje fascynacje różnymi gatunkami muzyki, Lombardu nie da się zaszufladkować. Ostatnio przeczytałem, że jest to „pop w rockowym opracowaniu”. Nie do końca się z tym zgadzam. Dziś granice między gatunkami się pozacierały, to słychać nie tylko w naszej muzyce. Nie będę powielać siebie. Nie można oczekiwać od człowieka otwartego na nowoczesną muzykę na wszystko wspaniałe co się w niej dzieje i na techniczne możliwości jakie dziś mamy, by stał w miejscu i nie rozwijał się. Ja tak nie potrafię!

Marta Cugier – Tempo naszego życia przez ostatnie 12 lat było bardzo szybkie. Pośpiech dyktował Lombard i wszystko co się w zespole działo. Czasami marzyliśmy o tym, by doba miała 48 godzin. Jak zaczynałam pracować z Lombardem miałam 21 lat dziś mam 34. 13 lat! Jak to szybko przeleciało! Potem zaczynam przypominać sobie wszystko co zrobiliśmy i czego nie zrobiliśmy… Jak ktoś mi mówi, że Lombard nic nie robił to się naprawdę wkurzam. Fakt, wydaliśmy tylko 4 płyty ale wszystkie inne projekty to był ogrom wydarzeń. Był taki czas, że spaliśmy po 3 godziny. Lombard to wielka odpowiedzialność. To historia i współczesność, którą mamy obowiązek pielęgnować i chronić. Jesteśmy w pracy 24 godziny na dobę. Nie wyłączamy telefonów nawet na wakacjach. Komputer mam zawsze przy sobie. To nasza ciężka praca, w wielu aspektach wspaniała i przyjemna w innych trudna i męcząca. Najważniejsze jest to, że kochamy to co robimy! Czasem zazdrościmy tym, którzy prowadzą normalne życie ale zaraz po rozmowie z nimi uświadamiamy sobie jakie nas spotkało wielkie szczęście. Pisząc „Szarą ulicę”: myślałam o swoich przyjaciołach. Pędzących w machinie życia: dom, korki, praca, korki, dom, korki, praca… śluby, chrzciny, pogrzeby… nie spełnione marzenia. My nasze marzenia powoli realizujemy. Boimy się tylko czasem, że zabraknie nam siły i zdrowia.

W zeszłym roku przeprowadziliśmy się na wieś. Robimy wszystko to samo, ale czas jakby się tu zatrzymał. Nie wiem, może miasto dyktuje ten pośpiech, a może my sami. Wyścig szczurów trwa. Zapominamy, że pieniądze to nie wszystko, jednak z drugiej strony bez nich, nie można spełniać swoich marzeń i tak machina się kręci. Dokąd to wszystko zmierza? Patrzę na dokumentalne filmy o pracujących Japończykach i mnie ten świat przeraża! Co mają Ci ludzie z życia? My staramy się mieć czas na to, żeby się zatrzymać. Często – choć nie wyłączamy telefonów – spotykamy się z naszymi rodzinami, przyjaciółmi. Robimy sobie pikniki i ogniska. Czas płynie szybko, wszystko się zmienia ale w tej gonitwie trzeba po prostu znaleźć czas na życie. Czego Wam wszystkim życzy – Lombard.

„Życzę Ci miłego dnia” – to numer, który idealnie nadaje się do rozpoczęcia kolejnego dnia i zbudowania pozytywnego nastawienia. Świetna propozycja do radia i posłuchania szczególnie przy porannej kawie. Czy Waszym zdaniem muzyka jest lekiem na cale zło? A może znacie jakiś inny sposób na to, by wyzwolić w ludziach więcej optymizmu?

Marta Cugier – Życzę Ci miłego dnia to jedna z ostatnich kompozycji jakie powstały na płytę ShowTime. Któregoś dnia słuchając naszych kawałków, mówię do Grzegorza: Ale dolina! Trzeba by coś optymistycznego napisać! Wieczorem przeglądając kanały TV natrafiłam na MTV, a tam zamiast muzy jakieś kiepskie reality show dla małolatów i napis „don’t kill the music”. Myślę sobie co za hipokryzja… ale dzięki temu przesłaniu „nie zabijaj muzyki” powstał całkiem zręczny refren i piosenka w której zostawiliśmy znów skrawek siebie i naszego szacunku do drugiego człowieka. W codziennym życiu często życzymy sobie miłego dnia. Z resztą w ogóle z Grzegorzem życzymy ludziom wszystkiego co najlepsze. Nie mamy w sobie zawiści. Jak się komuś powodzi to się bardzo cieszymy. Postanowiłam wyrazić to w piosence! Myślałam wtedy o moich sąsiadach, znajomych, przyjaciołach, którzy wstają codziennie do pracy i walczą z codziennością. Zastanawiałam się czego chciałabym im życzyć, żeby było im lżej mierzyć się z życiem. Podsumowaniem tej całej historii jest to, że jeśli tylko mają jakiś problem to jesteśmy tu dla nich w życiu realnym i w muzyce Lombard’u, w której mogą się zatracić.

Lombard istnieje dla ludzi i dzięki nim, dlatego naszym zadaniem jest im nie tylko przypominać o problemach ale i wysyłać pozytywną energię. Muzyka w pewnym sensie jest lekarstwem na wszystko. Widzimy to grając koncerty dla dzieci niepełnosprawnych intelektualnie, dla dzieci niewidomych, dla dzieci skrzywdzonych w domach dziecka, dla trudniej młodzieży w zakładach poprawczych, w więzieniach, grając dla wojska, straży, polityków… Muzyka łączy ludzi! Może zasmucić, wzruszyć, zezłościć, wzbudzić agresję, ale jest też nośnikiem pozytywnej energii i tą dozę pozytywnych emocji chcieliśmy w niej przekazać. Grzegorz skomponował do tekstu niebanalną muzykę i dziś każdy koncert rozpoczynamy tą optymistyczną piosenką!

„Why” – to kompozycja którą Wasi fani znają już od kilku lat, do której powstał również teledysk, jednak dopiero teraz ukazuje się na płycie. Utwór ten wspierał akcję charytatywną Caritas. Jak doszło do współpracy pomiędzy Wami? Mieliście okazję poznać również wychowanków ośrodków prowadzonych przez Caritas, kilku z nich wzięło udział również w zdjęciach do teledysku. Jak wspominacie ten czas?

Grzegorz Stróżniak – Wspaniale jest dawać siebie innym. Dzięki cudownym ludziom jakich spotykamy na swojej drodze mamy możliwość stawać się częścią ich charytatywnego dzieła. Są organizację w których akcje włączamy się bardzo często jak choćby Olimpiady Specjalne. Od 13 lat odwiedzamy domy dziecka, placówki opiekuńczo-wychowawcze, szkoły specjalne, domy starców, hospicja i szpitale. Ściany naszego domu wypełniają podziękowania, nagrody, pamiątki robione w warsztatach terapii zajęciowych. Mamy wielu niezwykłych niepełnosprawnych przyjaciół i to nasza cenna zdobycz.

Lombard - Show Time


Tak właśnie poznaliśmy niezwykłego ks. Jacka Dziela. Przez kilka lat jako dyr. Caritas Archidiecezji Gnieźnieńskiej Jacek organizował wiele niesamowitych inicjatyw wokół swoich placówek. Koncerty charytatywne dla CARITAS zagraliśmy w najbardziej niecodziennych miejscach jak np. Plaża Miejska, oczywiście nie było ani sceny, a nagłośnieni wołało o pomstę do nieba, ale nie to było ważne! Ma tak niesamowitą osobowość, że był w stanie namówić nas nawet do odwiedzania swoich podopiecznych i wspólnego śpiewania z nimi kolęd. Targaliśmy wtedy z Martą sprzęt i klawisze i godzinami śpiewaliśmy z dzieciakami kolędy. Jeden wieczór Marta musiała zrobić profesjonalny makijaż chyba 30 dziewczynkom, a Ja przy klawiszach musiałem słuchać takich hitów, że więdły mi uszy. Wspaniały to był czas. Przez kilka lat z rzędu byliśmy również gośćmi organizowanego przez Jacka Festiwalu. Tak powstał pomysł najpierw na telewizyjną reklamę 1% z udziałem dzieciaków ze Słonecznej Przystani CARITAS, które śpiewały z Martą utwór „Patrz! Patrz!”, a później teledysku „Why?”(Dlaczego), który promował tą akcję CARITAS. Realizacją reklamówki i klipu zajął się nieżyjący dziś Andrzej Sobczak i jego agencja artystyczna AS.

Marta Cugier - W październiku 2006 roku na Gali Caritas Lombard otrzymał niezwykłe wyróżnienie, nagrodę Pomocna Dłoń Caritas za współpracę i działalność na rzecz potrzebujących. W grudniu 2006 otrzymaliśmy „Srebrną Pieczęć Miasta Poznania” z okazji 25-lecia powstania zespołu Lombard za promowanie miasta i za niezwykle intensywną działalność charytatywną. W grudniu 2006 na Gali Wielkopolskich Olimpiad Specjalnych Lombard otrzymał specjalne wyróżnienie za niezwykła wrażliwość i działalność charytatywną na rzecz dzieci z upośledzeniem umysłowym. 6 października 2007 roku w Teatrze Polskim w Warszawie Lombard otrzymał prestiżowe wyróżnienie przyznawane przez Caritas Polska Ubi Caritas 2007. To cenniejsze nagrody dla nas niż złote czy platynowe płyty.

Grzegorz Stróżniak - Poprzez utwór Why? (dlaczego), chcieliśmy przypomnieć wszystkim, że życie dziecka nie ogranicza się do lodów, cukierków, baloników i zabawek, ale to także – w przypadku wielu dzieci – ogromne problemy - choroby, opuszczenie przez najbliższych, znęcanie się i wykorzystywanie.

Przesłuchując „ShowTime” docieramy do utworu „It’s not to late (Nie jest za późno)”, którego po Lombardzie chyba mało kto się spodziewał. Na wokalu raper Damian Pankiewicz, a tylko w refrenach pojawia się Marta, a w jednej ze zwrotek Grzegorz. Utwór porusza bardzo poważny problem walki z uzależnieniem od narkotyków. Utwór ten ma swoją historię, którą chciałbym abyście opowiedzieli. Z tego co wiem, obecność Damiana na wokalu również nie jest przypadkowa i nie jest to tylko forma muzycznej kolaboracji rockowego bandu z raperem.

Marta Cugier – Damiana Pankiewicza, Kebaba poznaliśmy w Zakładzie Karnym w Nowogardzie. Zostaliśmy tam zaproszeni na spotkanie z więźniami, którzy poddają się resocjalizacji. Grzegorz bardzo chciał tam wystąpić, a Ja byłam sceptyczna. Trudno było przewidzieć co się może wydarzyć. Jechaliśmy do Nowogardu całą noc i rozmawialiśmy o tym z zespołem. Grzegorz przekonał nas, że to ma sens i wjechaliśmy za bramy przerażającego więzienia.

Grzegorz Stróżniak - Atmosferę rozładowało kilka żartobliwych tekstów rzuconych przez chłopaków zza więziennych krat. Spotkaliśmy się na spacerniaku, był słoneczny dzień. Najpierw patrzyli na nas trochę z niedowierzaniem. Bardzo długo musieliśmy pracować na ich zaufanie. 100 osób wystawionych na świecznik w nagrodę, z setek tych, którzy się poddali lub tych dla których nie ma już ratunku. Więzienna rzeczywistość nie jest łatwa. Z półsłówek można było wyczytać ich obawy. Z czasem jednak znaleźliśmy nić porozumienia i udało nam się ich zmusić do jakiejś reakcji na naszą muzę! To było pierwsze, ale nie ostatnie nasze spotkanie. Następne było już bardziej kameralne. Nie musieli się obawiać wytykania palcami przez tych nie nagrodzonych współwięźniów. Ze spuszczonymi głowami mówili nam „przez głupotę, przepierdoliłem swoje życie”, „Tu jest piekło, ale jak wyjdę to im tak prędzej czy później tu trafię”… „Błędne koło!”.

Lombard - Show Time


Marta Cugier - Trudno im się wyrwać ze świata przestępczego. Kradzieże, rozboje, pobicia, nieumyślne spowodowanie śmierci, narkotyki… to wszystko będą mieli do końca życia w życiorysie. Ciężko jest żyć z takim obciążeniem! Są na starcie wykluczeni, a przecież każdy ma prawo popełniać błędy… Staramy się w każdym człowieku dostrzegać dobro. Nie wiem jaki miałabym stosunek do tych ludzi, gdyby stała się krzywda komuś z mojej najbliższej rodziny, ale na razie tak to widzę.

Grzegorz Stróżniak – Na pierwszym spotkaniu, przed nami wystąpił Kebab i rapował takie rzeczy, że cierpła nam skóra. Staliśmy jak wryci! Opowiadał w tekstach historię swojego życia, mówił o narkotykach przez które trafił do więzienia i przepraszał rodziców za to, że wylewali przez niego łzy i czuli się upokorzeni. Tak jak my słuchaliśmy Damiana, tak i współwięźniowie było widać, że darzyli Go szacunkiem. Zaproponowaliśmy mu współpracę. Nagrał wokale „It’s not to late” jeszcze w więziennej celi. Dziś cieszy się wolnością i mamy wiele wspólnych planów. Taki Kebab powinien rapować dla młodych ludzi w Polsce. On może śpiewać o narkotykach i więzieniu, bo On to wszystko przeżył. Jest autentyczny i to jego wielka siła! Myśleliśmy wcześniej o tym by napisać taki utwór ale ciężko jest pisać o czymś o czym nie ma się zielonego pojęcia. Kebab napisał nawet rap o naszej współpracy, mamy nadzieję, że zainteresujemy kogoś jego osobą, bo Kebab nie tylko pisze świetne teksty ale wymyśla również fajne bity.

Pod numerem sześć na płycie kryje się przepiękna kompozycja „Pod skórą” . Kolejne muzyczne zaskoczenie z gościnnym udziałem Marka Siwka. Jednak, z tego co wiem, powstało więcej wspólnych utworów z tym artystą, które mogłyby wypełnić oddzielną płytę. Opowiedzcie jak się poznaliście i przybliżcie naszym Czytelnikom postać Marka Siwka, którego nazwisko pewnie nikomu jeszcze dziś nie mówi.

Grzegorz Stróżniak – Marka znam jeszcze z Estrady Poznańskiej. Kiedy rozpoczynałem swoją przygodę z Lombardem, był wziętym i znanym wokalistą cover-owym nie tylko w Poznaniu. Spotykaliśmy się w biegu zamieniając tylko kilka grzecznościowych słów. W pewnym momencie zauważyłem, że kuleje. Powiedział mi, że właśnie dowiedział się, że ma SM, bardzo niebezpieczną chorobę znaną jako stwardnienie rozsiane, a potem gdzieś przepadł bez wieści. W połowie lat ’90, kiedy borykałem się z trudnym powrotem Lombard’u bez wokalistek, prowadzeniem sklepów muzycznych w Poznaniu i problemami w życiu prywatnym, Marek zadzwonił do mnie i powiedział mi, że ma mnóstwo ciekawych pomysłów i jak będę mieć chwilkę to mam Go odwiedzić w szpitalu. Jak tylko znalazłem chwilę wolnego czasu, poszedłem do niego, a On opowiedział mi całą swoją historię. Okazało się, że od kilku lat walczy nie tylko z SM ale i z chorobą nowotworową, że wielokrotnie był już na paliatywie, a lekarze nie dawali mu żadnych szans. Cudem wywinął się śmierci, a uratowała Go szkolna miłość, dziś już żona Ola. Marek jeździ na wózku, ale jest szczęśliwy. Uważa, że w pewnym sensie ta choroba Go uratowała. Ta wizyta odmieniła moje życie, ale i spojrzenie na osoby niepełnosprawne. Odwiedzając Marka uświadomiłem sobie, że Ja nie mam żadnych problemów! Wielu z nas powinno uczyć się od osób chorych i niepełnosprawnych podejścia do życia i cieszenia się każdą chwilą. Marek jest niezwykłą osobą i doświadczoną. Poprosiłem Go żeby spisywał to co przeżył i spróbował układać w teksty piosenek. Powstało kilka utworów o życiu, śmierci, miłości, przyjaźni, niepełnosprawności i borykaniu się z problemami. Piękna poezja do której udało mi się stworzyć nastrojową muzykę. Dziś Marek jest moim przyjacielem, wspieramy się w trudnych chwilach, ale i wspólnie koncertujemy. W 1999 roku dołączyła do nas Marta i tak w trio promujemy ideę integracji, zapraszając czasem do współpracy naszych wspólnych niepełnosprawnych przyjaciół.

Marta Cugier - Zagraliśmy wiele takich koncertów, które na cześć pierwszego integracyjnego festiwalu zorganizowane przez Marka i Grzegorza w Poznaniu nazywamy SYMBIOZA. Marek nauczył nas, że osoby niepełnosprawne to „ludzie tacy jak my, tylko każdego dnia walczące z niewygodami”. Dzięki Markowi zagraliśmy koncert w Europarlamencie w Brukseli, patronowany przez Przewodniczącego Jerzego Buzka. Uczestniczyliśmy również w konferencji poświęconej chorym na SM pod przewodnictwem Izabeli Czarneckiej Przewodniczącej Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego. Dziś walczymy o to by móc zrealizować całą płytę Marka. Piosenka „Pod skórą” na płycie Lombard’u jest zapowiedzią całego integracyjnego materiału, który mam nadzieję, że już wkrótce się ukaże.

Lombard - Show Time


Kolejnym utworem z ShowTime, jest kompozycja „Feel Like Angel” – znana wcześniej jedynie w wersji instrumentalnej z widowiska multimedialnego „W hołdzie Solidarności – drogi do wolności” – tutaj z wokalem Grzegorza. Bardzo delikatna, przejmująca kompozycja – stylistycznie przypominająca najlepsze lata Stinga. Podobno długo zastanawialiście się czy ten utwór zamieścić w wersji instrumentalnej czy jednak z wokalem.

Marta Cugier – Pierwsza była muzyka, a refren od początku brzmiał „Feel like angel, feel like angel with you” i wymyślił Go Grzegorz, chyba patrząc na mnie… żartowałam Zastanawialiśmy się czy utwór nie powinien być takim akustycznym, instrumentalnym przerywnikiem, ale taki ładny tekst udało nam się napisać, że szkoda było Go zmarnować.

Grzegorz Stróżniak - W tym czasie poszukiwaliśmy swojego miejsca na ziemi i przemierzaliśmy Wielkopolskę w poszukiwaniu wymarzonej lokalizacji na Studio Lombard’u i nasz domek. Jeździliśmy tak 3 lata. Polska przyroda i nasza rodzinna wielkopolska nas zachwyciła.

Marta Cugier - Dzięki Mirkowi Kamińskiemu, naszemu perkusiście, znaleźliśmy swoją małą pustelnię w otulinie Pszczewskiego Parku Krajobrazowego!

Grzegorz Stróżniak - Małą… jedyne 7,5 hektara! W samym środku lasu znaleźliśmy działkę idealną z poniemieckim siedliskiem, które powoli remontujemy. Nasza wymarzona pracownia z czerwonej cegły jest już gotowa, jak trochę odpoczniemy to zaczniemy remontować domek.

Marta Cugier - Zanim się tu wprowadziliśmy przyjeżdżaliśmy tu na pikniki, na grzyby z rodziną i przyjaciółmi. Leżeliśmy sobie na kocach patrząc w niebo, obserwując zwierzęta na naszej polonie. Odwiedzają nas tutaj daniele, sarny, zające… czasem dziki. Piękna stara lipa jest schronieniem dla ptaków, które umilają nam czas radosnym świergoleniem. Zielona trawa tętni życiem owadów. Kocham to miejsce! To jest nasz raj! Bajka! Spełnienie! Grzegorz dokładnie wiedział o czym chce śpiewać, któregoś dnia mówi do mnie: „Feel like angel musi być takim aktem uwielbienia przyrody, tak jak się kocha drugiego człowieka”…

Grzegorz Stróżniak – i Feel like angel opisuje ten piękny stan, jak się leży na trawie i obserwuje przyrodę, jak się czuje taką nie rozerwalną więź z biosferą… wiatr, zapach, piękno, spokój, cisza… odpoczynek… mam nadzieję, że podczas słuchania tego kawałka ludzie to również czują!

Marta Cugier – Musisz do nas przyjechać i poczujesz ten błogostan…

Lombard - Show Time


„I say Stop (Wołam stop)” – to również propozycja dobrze znana wszystkim Waszym sympatykom. Utwór jest Waszym krzykiem, by powiedzieć dość terroryzmowi, w różnych jego postaciach. Podobno inspiracją do powstania tego utworu były wydarzenia z września 2001 roku.

Grzegorz Stróżniak - Utwór „I say STOP!” powstał, krótko po ataku terrorystycznym na World Trade Center 11 września 2001 roku. Po tym tragicznym wydarzeniu wszystko się zmieniło, a Świat nie jest już taki sam. W Madrycie i Londynie powtórzył się ten akt niesprawiedliwości, dlatego nie mogliśmy przejść obojętnie obok tego tematu. Ludzie masowo giną dziś na naszych oczach i trudno powstrzymać tą falę nienawiści. Próbuje nam się wmówić, że ten konflikt jest na tle wyznaniowym, czasem jednak myślę, że chodzi tu o strefę wpływów i wielkie biznesy. Oglądaliśmy wiele dokumentalnych filmów na ten temat sądzę, że nigdy do końca nie poznamy prawdy. Napisaliśmy „I say stop!” przeciwko wojnie, przemocy i terroryzmowi. Realne zagrożenie mieliśmy okazję odczuć na własnej skórze będąc gośćmi Obozu Sił Pokojowych ONZ w Izraelu, gdzie kręciliśmy klip do tego utworu. Klip, który jest kwintesencją problemu stworzył Szymona Felkela. Przypomnę również, że otrzymaliśmy wówczas pozwolenie wszystkich największych światowych dzienników, na wykorzystywanie, skanów nagłówków i artykułów w teledysku.
Właśnie utwór „I say Stop (Wołam stop)” mieliście okazję wykonać przed szczególną publicznością jaką byli żołnierze Międzynarodowego Obozu Sił Pokojowych ONZ stacjonujący na Wzgórzach Golan w Izraelu. Jak wspominacie w prywatnych rozmowach czas spędzony z nimi. Co utkwiło Wam w pamięci najbardziej?

Marta Cugier – Najbardziej utkwili nam w pamięci polscy żołnierze, których tam poznaliśmy. Do dziś dzięki naszemu przyjacielowi Sławkowi Janton, mamy z nimi kontakt. Spotykamy się na koncertach już tutaj w Polsce, ale dopiero tam w Izraelu uświadomiliśmy sobie jak ciężka to jest praca i jak bardzo niebezpieczna. Podróżując po Izraelu autobusem z oznaczeniami UN bardzo często musieliśmy rezygnować z postojów w dużych skupiskach ludzi. Najgorsza jednak była kontrola na posterunkach Autonomii Palestyńskiej. Okazało się, że jeden z członków ekipy zapomniał paszportu, długo musieliśmy się tłumaczyć, ale wszystko dobrze się skończyło. Każdy nasz wyjazd poza Obóz był monitorowany. W Jerozolimie cały czas musieliśmy być ostrożni, w czasie kiedy tam przebywaliśmy miasto było strefą zamkniętą dla turystów, tuż po serii ataków na restauracje. Pamiętam też rozmowę z żołnierzami z armii Izraelskiej, młodymi niespełna 18-letnimi ludźmi, którzy przekonywali mnie, że Izrael jest ich Ojczyzną i Oni mają obowiązek tu przyjeżdżać i walczyć, tak jak ich dziadkowie i ojcowie. Przyjechali z USA i Kanady z dobrobytu, aby spełnić swój patriotyczny obowiązek. Smutne i piękne…

O „Roads to Freedom” moglibyśmy rozmawiać godzinami, gdyż jest to reprezentant Waszej wieloletniej działalności w projekcie “W hołdzie Solidarności – drogi do wolności” – z którym koncertowaliście i koncertujecie po całym świecie. To chyba taka najbardziej zapisana karta z tego muzycznego pamiętnika z ostatnich lat. Utwór ten to także taka muzyczna lekcja historii dla młodego pokolenia, opowiadający o walce o wolność. Czy kilka lat temu, tworząc program widowiska „W hołdzie Solidarności – drogi do wolności” – spodziewaliście się, stanie się on marką rozpoznawczą Lombardu i pochłonie Was na tyle lat?

Grzegorz Stróżniak – tworząc ten spektakl, nie myśleliśmy, że pochłonie nas na tak wiele lat. Projekt powstał w 2004 roku dla naszych przyjaciół z opolskiej solidarności. Podczas przygotowań do premiery z okazji 25-lecia powstania Solidarności poznaliśmy wielu niezwykłych ludzi. To Oni właśnie byli motorem napędowym całego przedsięwzięcia: Video Studio Gdańsk, Wystawa Drogi do wolności i autorzy albumu Solidarność 1980 -2005 czy w późniejszym już etapie, przy powstawaniu DVD nakręconym z okazji 26 Rocznicy Pacyfikacji Kopalni Wujek, IPN. Nie wiem już czy to my wybraliśmy ten temat czy to Solidarność nas wybrała. Spektakl multimedialny „W hołdzie Solidarności – drogi do wolności” wypromował się sam i jest naszym hołdem złożonym bohaterom tamtych lat. Zgłaszali się do nas ludzie związani z Solidarnością i zapraszali nas do swoich miast, na różne uroczystości związane z tą wspaniałą polską organizacją. Dowiadywali się o tym spektaklu od swoich znajomych z innych regionów, co w ostateczności dzięki Przewodniczącemu Solidarności Januszowi Śniadkowi i Wice Przewodniczącemu Jerzemu Langerowi zakończyło się wielką trasą z okazji 30 rocznicy istnienia NSZZ SOLIDARNOŚĆ!

Marta Cugier – Za ten spektakl wciąż otrzymujemy nagrody, podziękowania, wyrazy wdzięczności i uznania. Publiczność w Polsce i na Świecie oklaskuje nas owacjami na stojąco. Ludzie Solidarności dziękują nam za to, że powstał w Polsce multimedialny spektakl, który promuje idee Solidarności i trafia przez muzykę i obraz do młodych ludzi. Może dlatego, że ten spektakl jest apolityczny. Wyrażamy w nim dumę z tego, że w Polsce powstał ruch społeczny, który zmienił bieg historii Polski i świata! Jesteśmy wdzięczni Solidarności, że żyjemy w wolnym kraju i możemy żyć i tworzyć bez granic.

Grzegorz Stróżniak –Dzięki temu spektaklowi mogliśmy poznać wspaniałych bohaterów tamtych lat, w tym między innymi Twojego Tatę - Stanisława Płatka – ze Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK Wujek Poległych 16 grudnia 1981 roku. Wiesz, to jest tak cenne, że nie żałujemy ani jednej minuty spędzonej przy powstawaniu tego spektaklu. Każda z tych postaci jest żywą historią. Te opowieści mamy wyryte w pamięci na zawsze i nikt nam tych cudownych chwil nie odbierze.

Marta Cugier - Jestem dumna z tego, że zrobiliśmy ten spektakl. To wyraz szacunku wielu pokoleń, a na ten szacunek zasługuje sobie każdy, kto wówczas ryzykował życie swoje i swoich bliskich dla nas, dla Polski! Cieszę się, że staliśmy się nieformalnym ambasadorem Solidarności w Polsce i na Świecie.



Lombard - Show Time


Przedostatnią kompozycją na „ShowTime”, jest utwór „Show – Made In Poland”. W tym jednym tekście wyjaśniacie chyba wszelkie wątpliwości na temat faktu Waszej nieobecności w mediach. Wyrażacie również bardzo dosadnie swój stosunek do polskiego tak zwanego show biznesu. Niby wiele się mówi na temat układów panujących w branży, jednak czy coś Waszym zdaniem w tej kwestii ma szansę się zmienić? Oprócz słynnej już sprawy Kasi Klich i YARO, chyba to pierwszy tak odważny muzyczny sprzeciw.

Grzegorz Stróżniak – To co dzieje się w polskim „szołbinesie” to jakaś totalna masakra. Chore jest wszystko to, co jest związane z tą branżą, oprócz Internetu, który wysłucha każdego. Wytwórnie płytowe blokują niezależnych artystów, a tych słabych wyżymają jak ścierki pozbawiając ich wszelkiej indywidualności i charakteru. Mają jakieś foremki na gwiazdy, formatki na hity! Artysta jest jak diament, którego się delikatnie szlifuje i wtedy powstaje brylant. Nie można pozbawiać kogoś tego, co jest w nim najcenniejsze. Trzeba brać przykład z Zachodu, czy Polskich zespołów, które święcą triumfy na za granicą bez tych chorych układów. Oni pozbawiają nas wolności, a kiedy się stawiasz znajdują tych słabeuszy, którymi mogą sterować, robić z nich jak Oni to mówią PRODUKT.

Marta Cugier - My nie chcemy być produktem ubocznym wytwórni płytowej dlatego założyliśmy własną, w której nikt nam nie mówi co i jak mamy robić! Tym największym, które sterują polskim rynkiem fonograficznym nie zależy na polskiej muzyce! Tak naprawdę jest im wszystko jedno czy sprzedadzą Madonnę czy Lombard. W promocję polskich artystów nie wkładają zbyt wielkiego wysiłku. Liczy się bilans zysków i strat – KASA! O tym jest właśnie Show-made in Poland! Tekst powstał na totalnym moim wk*****, po premierze singla „I say stop!” i po rozmowie z jednym z dziennikarzy muzycznych (znane nazwisko w branży!), który po obejrzeniu klipu I say stop! – dzieła artystycznego, bo tak trzeba nazwać to co zrobił Szymon Felkel - zapytał się mnie czy na krzywdzie ludzkiej Lombard chce zrobić karierę! Po pierwsze Lombard już zrobił karierę - myślę sobie bucu - a po drugie dwa lata wcześniej w Twojej stacji leciało kupę gównianych kawałków poruszających ten temat, „hitów” wykorzystujących koniunkturę właśnie! Nie powiedziałam mu tego wtedy, ale poprzysięgłam sobie, że od dziś będę mówić co myślę, bez względu na to czy się to komuś będzie podobało czy też nie! Bo z takimi zakompleksionymi i niespełnionymi panami zmieniającymi stołki trzeba tak właśnie rozmawiać!

Album zamyka utwór „Football Fans”. Przyznam szczerze, że jak dla mnie to taka trochę kompozycja będą typowym bonus trackiem – takim trochę na doczepkę, gdyż formą trochę odbiegającą od reszty utworów z przesłaniem. Mam wrażenie, że zdecydowaliście się na ten utwór tylko dlatego, że album ukazuje się w roku organizacji przez Polskę i Ukrainę Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. Piosenka promowała Poznań w walce o Euro i jest taką doskonałą muzyczną wizytówką Waszego rodzinnego miasta. Szkoda, że ten utwór medialnie przepadł, gdyż chyba jest to jedna z ciekawszych muzyczno – piłkarskich propozycji z ostatnich lat. Czy zatem to jak śpiewacie „We are Football Fans” oznacza, że będziecie pilnie śledzić mecze rozgrywane podczas Euro 2012?

Marta Cugier – Zdecydowaliśmy się na umieszczenie utworu Football Fans na naszej płycie, gdyż nie miał nic wspólnego z Euro 2012. Napisaliśmy Go na prośbę niepełnosprawnych fanów piłki nożnej, którym zależało na promocji idei równości wszystkich na stadionach. Dlatego właśnie w klipie pojawiają się nasi niepełnosprawni przyjaciele i kibice różnych zwaśnionych drużyn polskiej ekstraklasy. Spowodowało to falę agresji i napaści kiboli na Lombard na forach internetowych. Wesołe grono naszych przyjaciół, znajomych, rodziny i dzieci nazywano „Januszami” i pajacami. Mogliśmy ten hymn sprzedać żużlowcom za wielkie pieniądze, żałujemy bardzo, że tego nie zrobiliśmy, mieliśmy tylko zmienić słowa.

Grzegorz Stróżniak – Z drugiej strony dobrze się stało! Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że ten świat jest chory i naprawdę wymaga reorganizacji! Tuż po premierze klipu na stadionie w Poznaniu podczas meczu polskiej reprezentacji wydarzył się incydent obnażający całe to środowisko i wielki problem jakim jest fanatyzm wśród kibiców. Jak się jednak okazuje barwy narodowe można opluć w tym kraju i nie ponosi się żadnych konsekwencji!

Marta Cugier – Moja rodzina, mój tata, moi Wujkowie, kuzyni i kuzynki, ich dzieci, którzy wystąpili m.in. w tym klipie są wielkimi fanami piłki nożnej, kibicują też naszym poznańskim drużynom. Przebywanie na płycie stadionu było dla nich spełnieniem marzeń. Chodziliby na mecze, gdyby nie panująca na nich agresja i zagrożenie. Przecież tam za radość z kibicowania można zostać obrażonym, oplutym, pobitym… Po co ryzykować, lepiej zostać w domu! Tracimy na tym wszyscy!

Lombard - Show Time


Kończąc temat nowego albumu, w 2011 roku obchodziliście swoje 30-lecie. Wiele osób przy okazji informacji o nowej płycie zadaje pytanie: czy jest szansa na wznowienia Waszych wszystkich poprzednich krążków oraz niepublikowanych singli, materiałów video w postaci jakiegoś boksa?

Grzegorz Stróżniak – Taka szansa jest. W końcu się za to zabiorę. Jednak, jak sobie pomyślę o tych wszystkich kwadratowych rozmowach, jakie będę musiał przeprowadzić z różnymi ludźmi z którymi współpracowałem w przeszłości to mi się naprawdę nie chce. Wiem, że cierpią z tego powodu fani Lombard’u. Uwierzcie mi, marzę o takim boksie od Śmierć dyskotece po ShowTime, ale to nie jest takie proste! Ja nie mam czasu na takie gówniarskie przepychanki, a uwierzcie mi będą! Potem obrócą znów kota ogonem i to Ja będę wszystkiemu winien! Naładuje akumulatory i to zrobię! Obiecuję.

W 2011 roku, pożegnaliście swojego wieloletniego przyjaciela Andrzeja Sobczaka, autora słów między innymi do utworu „Przeżyj to sam”. Jak dzisiaj wspominacie tego niezwykłego, moim zdaniem nie do końca docenionego człowieka?

Grzegorz Stróżniak – To wciąż trudny dla nas temat. Andrzej Sobczak był jedną z najważniejszych postaci w historii zespołu Lombard. Napisał tekst do utworu „Przeżyj to sam”, który stał się hymnem wielu pokoleń Polaków. Mięliśmy wielkie szczęście bo utwór ten ocalił zespół Lombard od zapomnienia, pomógł przetrwać najtrudniejsze chwile. Andrzej Sobczak był wspaniałym tekściarzem, poetą, autorem bajek, felietonów, kabareciarzem, producentem filmów dokumentalnych… ale przede wszystkim niezwykle zabawnym, mądrym i dobrym człowiekiem. Był naszym przyjacielem i zawsze mogliśmy liczyć na jego dobrą radę lub żart. Miał do nas przyjechać, do naszego lasu – nie zdążył. Brakuje nam Go wciąż! Jedziemy do Boli, żony Andrzeja i z niedowierzaniem spoglądam na ten pusty dom. Bo Andrzej i Bola wypełniali Go swoimi historiami , opowieściami, swoją cudowną miłością całe jego wnętrze.

Marta Cugier – Andrzej nie potrzebował poklasku. Był niezwykle skromną osobą. Miał wspaniałą Rodzinę i Syna, to było dla niego ważniejsze niż sława. W 2006 realizował nasz koncert w GCK z okazji 26 Rocznicy Pacyfikacji Kopalni Wujek. Wywołaliśmy Go wtedy na scenę, a On się zawstydził. Publiczność wstała, był wzruszony. Andrzej cieszył się z tych gestów uznania, ale nie były dla niego najważniejsze. Mówił do mnie Ruda! Często opowiadał nam o piosenkach, które napisał. Przeżyliśmy we czworo: Bola, Andrzej, Grzegorz i Ja kilka niezapomnianych chwil. Nigdy nie zapomnę wieczoru z winkiem, kiedy pląsaliśmy sobie po chatce, a Andrzej włączał kolejne hity do których teksty napisał. Andrzej na zawsze pozostanie dla nas w tych piosenkach, może dlaczego dziś zupełnie inaczej ich słuchamy. Żałuję, że mieliśmy dla siebie tak mało czasu.

Na koniec optymistycznie: Czego Wam życzyć w 2012 roku?

Grzegorz Stróżniak – Zdrowia, Wytrwałości, szczęścia powodzenia… Zdrowia, Wytrwałości, szczęścia powodzenia

Marta Cugier – …i więcej takich wspaniałych rozmówców jak Ty

Grzegorz Stróżniak – Dzięki Przyjacielu!

Dziękuję Wam również, za ten wywiad, za poświęcony czas w tym gorącym okresie związanym z premierą płyty. Życzę powodzenia no i do zobaczenia.

Lombard - Show Time


Rozmawiał: Sebastian Płatek

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 31.01.2012   fot. mat. prasowe

Lombard: "Spektakl musi trwać..." - część czwarta

Już jest! NetFan Light na urządzenia mobilne!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć